Już od dłuższego czasu, pod opieką swoich rodziców i katechetów, dzieci przygotowują się na przyjęcie Najświętszego Sakramentu. To nie tylko ćwiczenie pieśni, jakie wyśpiewają Jezusowi podczas niedzielnej
Eucharystii, uczenie się wierszy, trenowanie kolejnych kroków i zewnętrznej postawy, ale to może przede wszystkim duchowe przygotowanie się do tego spotkania. W większości parafii każde dziecko musi przejść
egzamin, na który katecheci czy kapłani zapraszają również rodziców. "Czerwieniłam się, gdy katecheta pytał moją córkę. Ona wiedziała więcej od nas. Gdyby tak zapytał mnie, na niejedno z pytań nie potrafiłabym
udzielić odpowiedzi" - przyznaje się p. Dorota z Sosnowca, mama Karoliny. "Któregoś styczniowego dnia przyszedł do nas Ksiądz na umówioną wcześniej katechezę z racji I Komunii Świętej. Po krótkim wstępie
zapytał naszego syna, w którym momencie Eucharystii przystępuje się do Komunii św. Szymon odpowiedział, że przy końcu. Ksiądz zapytał, dlaczego właśnie wtedy? Nie wiedział. My też nie wiedzieliśmy, ale
wyjaśnił nam to dokładnie" - opowiada ojciec dziecka, które za kilka dni w pełni będzie uczestniczyło w Najświętszej Liturgii.
Na rok przed Komunią św. planuje się menu, zamawia sale, czasem nawet na 80 osób, urządza się "małe wesela", a zapomina się lub w ogóle nie zna podstawowych zasad, prawd naszej wiary. "Nieraz rodzice
wraz z dziećmi przypominają sobie dopiero pacierz i to nie są, niestety, odosobnione przypadki. Przez prawie rok przygotowań, kiedy dziecko powinno wraz z rodzicami uczestniczyć w coniedzielnej Eucharystii,
wielu z nich przybliża się do Kościoła, do Boga i potem w miarę regularnie jest na Mszy św., ale duża część zapomina o wszystkim zaraz po zakończeniu białego tygodnia" - wyjaśniają katecheci. "Kiedyś
zapytałam jednego chłopca, który trząsł się z zimna pod kościołem, co tu jeszcze robi. Msza św. dawno się zakończyła. Odpowiedział, że czeka na tatę. A gdzie on? - zapytałam. Pojechał na giełdę. Mnie
zostawił pod kościołem. Miał po mnie przyjechać. A mama? Mama sprząta w domu" - opowiada katechetka z Dąbrowy Górniczej historię, która przydarzyła jej się ostatnio.
Często jest też tak, że I Komunia św. dziecka staje się pretekstem do manifestacji stanu posiadania rodziców. Widoczne jest to zwłaszcza w strojach komunijnych. "Przychodzą do nas mamy z córkami,
które pragną nieraz zaspokoić swoje niespełnione ambicje, dotyczące stroju pierwszokomunijnego lub ślubnego. «Ja nie miałam takiej sukni, ty będziesz miała» - podkreślają. Wybierają więc kreacje
balowe, na kołach, mocno przystrojone. Cena sukienki pierwszokomunijnej waha się w granicach od 300 do 700 zł. Najmodniejsze są obecnie «józefinki» i «napoleonki» - sukienki o długości
3/4. Rodzice kupują też dzieciom pelerynki, bo wiadomo, może być im chłodno. Cena od 50 do 200 zł, ale te droższe są już z bardzo ciepłego puchu naturalnego - zachwala kierownik Salonu Sukien Ślubnych
i Komunijnych. - Buty można kupić już za 30 zł, ale są i za 120, atłasowe, wianuszki - do 60 zł, rękawiczki od 15 do 25 zł, rajstopy, podkoszulki - ok. 10 zł" - wylicza. Przeciętnie dziewczynka do I Komunii
św. ubrana jest za ok. 500-900 zł. Na strój dla chłopca trzeba wydać o połowę mniejszą sumę. I jak co roku toczy się spór w niektórych parafiach, czy godzić się na stroje liturgiczne czy kupować kreacje
balowe? Koszt szat liturgicznych jest znacznie niższy. Waha się w granicach 80-150 zł.
Wielką pompę urządzają dziecku dorośli, zapominając o tym, że w dniu I Komunii św. najpiękniejszy dar dziecko dostaje od Pana Jezusa, który ofiarowuje mu samego Siebie. Zaś najpiękniejszym prezentem,
który możemy dać my, dorośli: rodzice, dziadkowie, chrzestni, rodzina, jest nasze pełne uczestnictwo w Eucharystii.
Pomóż w rozwoju naszego portalu