Reklama

Niedziela Lubelska

Dom zawierzenia

Tu jest jak w bajce, ale nam trzeba szybko wrócić do domu.

Niedziela lubelska 15/2022, str. VI

[ TEMATY ]

Caritas

pomoc dla Ukrainy

Paweł Wysoki

Arkadiusz Witek z 6-letnią Weroniką

Arkadiusz Witek z 6-letnią Weroniką

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Sobotnie popołudnie, 2 kwietnia. Firlej tonie w bieli śniegu, który niespodziewanie przykrył nieśmiałą wiosenną zieleń. Leniwa cisza snuje się po uliczkach i spokojnej tafli jeziora. Drzewa uginają się pod ciężarem białego puchu, który spadając na ziemię podrywa z poobiedniej drzemki czujnych czworonożnych strażników. Zasypany śniegiem Dom Zawierzenia Caritas zdaje się wraz z letniskową miejscowością spokojnie oczekiwać na kolejny turystyczny sezon. Tylko niebieska-żółta flaga zdradza obecność niezwykłych gości.

Czynne całą dobę

Reklama

Za drzwiami ośrodka jak w ulu. Pomiędzy jadalnią a bawialnią przebiegają uśmiechnięte kilkulatki; na porozkładanych w holu stołach młodzież rozgrywa kolejny mecz tenisa. Młode kobiety spokojnie rozmawiają na sofach; od czasu do czasu przywołują do porządku niesforne maluchy. Obca para z wypchanym pudłem w drzwiach wejściowych nie budzi ani lęku, ani ciekawości. – Pan Arek? Gdzieś tu jest, albo zaraz wróci – odpowiedź z lekkim zaśpiewem zdradza wschodnie pochodzenie domowników. W obszernej jadalni przy stołach dzieci kończą malowanie drewnianych modeli rybek, motyli, samochodów. Kilkoro z nich wita się radośnie, ciekawie spoglądając na wypchany słodyczami karton. To wielkopostna jałmużna, dar od młodzieży z Ośrodka Szkolno-Wychowawczego nr 1 w Lublinie. – Co tam jest? Dla nas? – małe rączki ufnie wyciągają się ku obcym. – Dla was, ale czekamy na pana Arka. Chmara kilkulatków to znika za drzwiami, to wraca. Zimowa pogoda zatrzymała je w domu, gdzie dają upust dziecięcej energii. Wkrótce dołącza do nas Arkadiusz Witek, kierownik Domu Zawierzenia. Opowiada o ostatnim miesiącu w Firleju, który miał wyglądać zupełnie inaczej.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

W minionych miesiącach ośrodek Caritas przechodził poważny remont. Odnowiony miał czekać na dzieci w kolejnym wakacyjnym sezonie. Okazał się być potrzebny znacznie wcześniej. Wojna na Ukrainie zmieniła wszystko. – Pierwsi uchodźcy dotarli do nas 26 lutego. Od tej pory przez Dom Zawierzenia przewinęło się już ponad 120 osób. Tylko matki z dziećmi i starsze kobiety. Niektóre z nich są z nami od początku, inne wyjechały w głąb Polski lub dalej, na zachód; jeszcze inne wróciły do swoich domów na Ukrainie – mówi Arkadiusz Witek. Teraz w ośrodku schronienie znajduje ponad 70 osób, w tym 40 dzieci w wieku od półtora roku do lat 16. – Najtrudniej było zdobyć ich zaufanie. Gdy dojeżdżaliśmy do ośrodka, który położony jest w lesie, za ogrodzeniem zwieńczonym kolczastym drutem, w busie rozległ się płacz kobiet i pisk dzieci. One myślały, że jadą do obozu, na śmierć; że je zastrzelimy i zakopiemy w tym lesie. Dopiero następnego dnia powiedziały, o co chodzi – mówi pan Arkadiusz. – Gdy przekonały się, że nasz ośrodek jest bezpieczny, przeprosiły. Ale przecież nie miały za co. Postawmy się w ich sytuacji: wojna, uciekają z dziećmi na ręku w nieznane, bez mężów i ojców, bez żadnej pewności, co się z nimi stanie, bez podręcznego bagażu. Dziś jest zupełnie inaczej, wiele z nich zostało w Firleju i powtarza, że tu doczekają szybkiego końca wojny – kontynuuje kierownik.

Tęsknota za ojczyzną

Reklama

– Tu jest jak w bajce, ale nam trzeba szybko do domu – mówi Oksana. Młoda kobieta uciekła przed wojną ze Lwowa, z dwuletnią córeczką. Jest tu również jej siostra z 5-letnim synem. – We Lwowie jest stosunkowo spokojnie, ale mieszkamy obok lotniska. To bardzo niebezpieczne miejsce, bo Rosjanie zbombardowali lotniska w wielu miastach. We Lwowie są ciągłe syreny; schodzenie do piwnicy z 8 piętra, w środku nocy, z malutkim dzieckiem jest bardzo trudne. Podjęliśmy więc decyzję, że wyjeżdżamy – mówi piękną polszczyzną Ukrainka. Okazuje się, że przed laty studiowała w Krakowie i w Lublinie. – Nikt z nas nie spodziewał się wojny. Gdy 24 lutego wstałam rano i mama powiedziała mi, że jest wojna, nie wiedziałam o czym mówi. Jednak to okazało się bolesną prawdą. Do przejścia granicznego mieliśmy dwa podejścia. Pierwszy raz utknęliśmy samochodem 10 km od granicy i po 18 godzinach stania w kolejce, w zimnie i deszczu, zawróciliśmy do Lwowa. Następnego dnia udało nam się dostać na przejście autokarem. Straszny widok; pozostawiane na poboczach samochody, matki z małymi dziećmi wędrujące do granicy po kilkanaście kilometrów na piechotę... – wspomnienia sprzed kilku tygodni kładą się cieniem na twarzy, dodając lat młodej kobiecie. Oksana podkreśla, ciągle jest myślami we Lwowie, z rodzicami, z mężem. Aplikacja w telefonie nie daje jej spać; budzi się na alerty o nalotach, dzwoni zatroskana, czy wszystko u nich dobrze. – Nie tak miało być. Chciałam żyć normalnym życiem, zapisać córkę do przedszkola, pójść do pracy... Nigdy bym nie pomyślała, że w XXI wieku, w środku Europy, będzie wojna, że będą ginąć maleńkie dzieci. Żaden Ukrainiec nie chce do Rosji; chcemy swojej ojczyzny – wilgotne oczy kobiety zdradzają wielką tęsknotę za bliskimi, za codziennym życiem w najpiękniejszym mieście Ukrainy.

– Tu jest nam bardzo dobrze. Pan Arek i cały zespół dbają o nas. Mamy gdzie spać, mamy co jeść. Dzieci mają mnóstwo zabawek; są bezpieczne i szczęśliwe. To takie super przedszkole, dużo kolegów i blisko mamy. Ale to nie mój dom – mówi z wdzięcznością, która miesza się za smutkiem. – Kiedyś studiowałam w Polsce, więc trochę znam Polaków. Zawsze było mi tu dobrze, ale nie sądziłam, że może być aż tak dobrze! To nie do porównania. Każdy nam pomaga, każdy się o nas martwi. Z serca za tę pomoc dziękujemy, ale nam trzeba szybko do domu wrócić – powtarza. Po chwili, z błyskiem w oku i ze stuprocentową pewnością, Oksana mówi: – Zapraszamy w te wakacje na ukraiński Krym!

Wielkie serca

Reklama

Za drzwiami jadalni przekrzykują się polskie i ukraińskie głosy. Do swoich rówieśników przyszli młodzi mieszkańcy Firleja, by spędzić z nimi sobotnie popołudnie. – Wszyscy pomagają, jak mogą – zapewnia Arkadiusz Witek. Prowadzi nas do świetlicy, która stała się magazynem z artykułami pierwszej potrzeby. W szafkach, posegregowane i równo ułożone, mydła, szampony, pieluchy dla dzieci; na wieszakach rzędy ubrań. – Każdy może wziąć to, co jest mu akurat potrzebne. Wszystko to dar dobrych ludzi z Firleja i okolicy. Gdy czegoś brakuje, dowozimy z centrali Caritas w Lublinie – mówi. Piętro wyżej w wyremontowanych pokojach znajdują się maleńkie mieszkania ukraińskich matek z dziećmi. Zazwyczaj pokoje są trzyosobowe, ale jak trzeba, zmieści się w nich nawet 6 osób. W naprędce przygotowanym gabinecie lekarskim porad udziela lekarz i psycholog; w znajdującej się obok pralni w równym rzędzie stoją pralki i suszarki, oczywiście dar dobrych ludzi. Jedną z nich zakupiła sąsiednia parafia. – Proboszcz z Leszkowic zadzwonił z pytaniem, czego potrzebujemy. Niedługo później przywiózł suszarkę – mówi kierownik. Sprzęt pracuje niemal non stop. Przy 70 osobach, w tym 40 dzieciach, mamy mają pełne ręce roboty. Bo jak dodaje pan Arkadiusz, kobiety nie siedzą bezczynnie. Pomagają w codziennych porządkach, w przygotowywaniu posiłków. Żeby zająć myśli, żeby odwdzięczyć się za wielkie serce Polaków. – Parafia w Firleju i sąsiednie, gmina (która w ośrodku sportowym również gości kilkudziesięciu uchodźców), powiat lubartowski, strażacy, nauczyciele, prywatni przedsiębiorcy... Nie sposób wymienić wszystkich darczyńców – mówi z wdzięcznością kierownik.

W ośrodku prowadzone są m.in. bezpłatne lekcje z polskiego, kurs tańca. 4 kwietnia ponad 20 dzieci zaczyna naukę w miejscowej szkole podstawowej. Codziennie wieczorem katechetki z Firleja wraz z paniami z parafii przychodzą do kaplicy, by prowadzić Różaniec w intencji pokoju; co niedziela przyjeżdżają księża i klerycy z seminarium greckokatolickiego z Lublina, by sprawować liturgię. Jeśli się uda, 8 kwietnia po gminie zostanie zorganizowana polsko-ukraińska Droga Krzyżowa. – Otworzyliśmy nasze serca dla uchodźców. Oby nam tej życzliwości wystarczyło na długo, bo przyszłość jest nieznana – mówi z zatroskaniem Arkadiusz Witek.

Na pożegnanie pytamy, czego potrzeba, by uchodźcy z Ukrainy mogli spokojnie doczekać tu końca wojny. – Dajemy radę, ale co będzie za kilka dni, tygodni... – zastanawia się kierownik. Na pewno przyda się każda ilość produktów spożywczych do przygotowywania codziennych posiłków. Warzywa i owoce drożeją z dnia na dzień, więc gdyby ktoś miał za dużo przetworów w domowych spiżarniach, kucharki z Domu Zawierzenia chętnie je wykorzystają. Przy takiej ilości dzieci potrzebne są też słodycze.

2022-04-05 13:24

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Dominikanin z Fastowa: pomoc Polaków to nowy cud rozmnożenia chleba

„Pomoc Polaków dla Ukraińców jest jak nowy cud rozmnożenia chleba, mamy u was dożywotni dług wdzięczności” – powiedział w rozmowie z Radiem Watykańskim o. Misza Romaniw, dominikanin z położonego niedaleko stolicy Fastowa. Od początku wojny zakonnicy zajmują się organizacją transportu uchodźców do Polski oraz pomocą materialną dla potrzebujących na miejscu.

Wspólnie z saletynami dominikanie sformowali niedawno grupę uchodźców, która wyruszyła z Krzywego Rogu w stronę polskiej granicy. Łącznie z Fastowa, Białej Cerkwii i Hostomela wyjechało dzięki nim prawie 1,2 tys. osób. Codziennie wydają posiłki i paczki dla ponad 200 rodzin wielodzietnych oraz setek osób samotnych i chorych.
CZYTAJ DALEJ

Pierwszy męczennik

Niedziela Ogólnopolska 52/2022, str. 19

[ TEMATY ]

św. Szczepan

en.wikipedia.org

Św. Szczepan

Św. Szczepan

Dzieje Apostolskie opisują go jako męża pełnego wiary i Ducha Świętego.

O życiu św. Szczepana wiemy niewiele – nie znamy ani roku, ani miejsca jego narodzin. Prawdopodobnie był zhellenizowanym Żydem, na co może wskazywać jego greckie imię. Wiemy jednak, że przyjął chrześcijaństwo, a przymioty jego charakteru sprawiły, iż został wybrany na jednego z siedmiu diakonów młodego Kościoła. Do jego zadań należało sprawowanie opieki nad wdowami i ubogimi, ale nie ograniczył się tylko do tej misji, z zapałem i mądrością głosił też Ewangelię. Musiał być skuteczny w ewangelizowaniu, skoro jego aktywność wywołała gniew Sanhedrynu. Szczepan wygłosił przed oskarżycielami płomienną mowę, w której objaśnił „na nowo cały opis biblijny (...), aby ukazać, że prowadzi on do «miejsca» ostatecznej obecności Boga, jakim jest Jezus Chrystus” – stwierdza Benedykt XVI. Mimo to Szczepan został ukamienowany, stając się pierwszym męczennikiem (protomartyr). Przy jego egzekucji obecny był Szaweł, późniejszy Apostoł Narodów.
CZYTAJ DALEJ

Papież apeluje o pokój i darowanie długów krajom najuboższym

2024-12-26 13:38

[ TEMATY ]

papież Franciszek

PAP/EPA/GIUSEPPE LAMI

Po odmówieniu modlitwy „Anioł Pański” i udzieleniu apostolskiego błogosławieństwa Ojciec Święty przypomniał o znaczeniu otwarcia Drzwi Świętych w rzymskim więzieniu Rebibbia, zaapelował o apeluj o pokój i darowanie długów krajom najuboższym.

Pozdrawiam was wszystkich, rzymian, pielgrzymów z Włoch i z różnych krajów. Myślę, że wielu z was odbyło jubileuszową podróż do Drzwi Świętych Bazyliki św. Piotra. Jest to piękny znak, który wyraża sens naszego życia: iść na spotkanie z Jezusem, który nas miłuje i otwiera nam swoje ciało, abyśmy mogli wejść do Jego Królestwa miłości, radości i pokoju. Dziś rano otworzyłem pierwsze Drzwi Święte po tych w Bazylice św. Piotra w rzymskim więzieniu Rebibbia - była to, że, tak powiem katedra cierpienia i nadziei.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję