Czekamy na księdza” – tak parafianie zadeklarowali już przed rokiem, gdy na przeszkodzie typowej wizycie duszpasterskiej stała pandemia. Wcześniej, na dwa-trzy tygodnie przed kolędą księża i wierni dali sobie czas na rozeznanie, jak najlepiej wybrnąć z tej sytuacji. – Stanęło na tym, że wizyta będzie się odbywała w sposób tradycyjny, ale jeśli ktoś ma obawy, jest choroba, czy z innych przyczyn sobie nie życzy – poinformuje o tym przed domem czy mieszkaniem – tłumaczy ks. Jacek Szczygieł SAC, proboszcz parafii sercańskiej. Ok. 90% parafian księdza przyjęło, a te 10% w zasadzie odpowiada typowej dorocznej statystyce.
Z wizytą duszpasterską
Reklama
W tym roku przyjęto podobną opcję i kolęda przebiega płynnie, ku zadowoleniu obu stron. Proboszcz sam odwiedza wszystkie 360 rodzin parafii, taki zwyczaj przyjął się w Kątach Starych, choć w tym roku przebiega to nieco wolniej, bo przez 3 dni ks. Szczygieł ma zajęcia w szkole. – Ten czas pandemiczny pokazał, że jest dobra wola, aby się spotkać i pomodlić, porozmawiać i otrzymać błogosławieństwo – ocenia ks. Szczygieł. Podkreśla, że kolęda i osobiste spotkanie pomagają rozeznać, czym żyją ludzie, jakie są ich problemy, oczekiwania. – Wielu rodzinom chodzi o to, aby depozyt wiary był przekazywany, aby dzieci i młodzież jej nie utraciły – tłumaczy Proboszcz. Z takiego przekonania – oddolnie, z inicjatywy rodziców, powstała schola, prowadzona przez świeckie osoby. Widoczne jest zaangażowanie ludzi w sprawy materiale, niemal rok w rok uruchamia się nowa aktywność na rzecz parafii, jak ostatnio malowanie kościoła czy wymiana witraży. Te wszystkie sprawy polecają Bogu róże Żywego Różańca, a na początku Adwentu zrodziła się inicjatywa modlitwy w intencji rodzin przez mężczyzn – jedno „Zdrowaś” każdego dnia. Zadeklarowało się kilkunastu panów.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Z wiarą w siłę adoracji
W klasztornym kościele można codziennie adorować Pana Jezusa w Najświętszym Sakramencie pół godziny przed Mszą św. – Są osoby, które codziennie przychodzą na adorację, takie sam na sam z Panem Bogiem jest nam bardzo potrzebne – uważa Ksiądz Proboszcz. – Cisza, spokój, Bóg, tego nam potrzeba – dodaje. Sercanie są też znani w okolicy z codziennej posługi w konfesjonale. – Nie chodzi o wielkie projekty do zrealizowania, chodzi o to, aby żyć Ewangelią na co dzień, w czym pomaga codzienna adoracja, z krótkim słowem nawiązującym do Ewangelii – mówi ks. Szczygieł, pytany o plany. Z tego ducha rodzi się na pewno ofiarność wobec ludzi w potrzebie, w tym wobec Ukraińców. W klasztornym kościele przyjęły się też unikatowe nabożeństwa wielkopostne, tzw. Piątki marcowe czy trwający jeszcze od czasu reformatów – kult św. Antoniego. Parafia liczy obecnie 1300 osób.
Z wiarą w siłę historii
Przy klasztorze sercańskim trwa odbudowa kaplicy św. Anny. W drugiej połowie XVII w. została ona dobudowana do istniejącego wówczas kościoła zakonnego św. Franciszka i św. Marii Magdaleny Pokutnicy. Był to kościół zakonny, w którym odbywały się celebracje liturgiczne. 7 listopada 1944 r. Niemcy wysadzili kaplicę w powietrze, w odwet za udzielanie schronienia partyzantom, którzy w klasztorze posiadali radiostację i stąd prowadzili działalność konspiracyjną.
Reklama
– Zachowały się wyłącznie fundamenty, fragmenty murów przejścia z nawy do kaplicy św. Anny, tablice epitafijne, w tym m.in. bardzo okazała – fundatora kaplicy Stefana Bidzińskiego, wojewody sandomierskiego, oraz krypty – informuje ks. Jacek Szczygieł.
Klasztor w Kątach Starych w 1979 r. od franciszkanów przejęli sercanie. Myśl, aby uporządkować i zabezpieczyć ruinę, powstała w 2017 r. wtedy też zrodził się pomysł rekonstrukcji kaplicy w całości. – Strukturę kaplicy udało się odbudować w 60% Fundamenty zostały już zabezpieczone, nowe mury już stoją. Trwa odbudowa czoła zwieńczającego ośmioboczną kaplicę, są wstępne prace przy budowie dachu – zima spowodowała wstrzymanie tych działań. – Kolejny etap to konstrukcja dachu, więźby dachowej i pokrycie blachą miedzianą. Myślę, że z rewitalizacją terenu to jeszcze ok. 5 lat – mówi proboszcz.
Proboszcz wskazuje na dwa cele tych inicjatyw: przypomnienie ducha patriotycznego znanych rodów: Sołtyków i Bidzińskich, którzy tutaj spoczywali w kryptach (niektóre źródła wskazują na pochówek matki Jana Chryzostoma Paska), a po drugie pokazanie unikatowego piękna rozwiązań architektonicznych. Kaplica jest ośmioboczna, a jej wyposażenie opisał dość dokładnie ks. Jan Wiśniewski
Reklama
Ojcowie franciszkanie, którzy zarządzali parafią przez 300 lat, zawsze angażowali się w obronę Ojczyzny, np. przed wojskami Rakoczego, podczas powstania listopadowego wygłaszali płomienne kazania do młodzieży, a podczas powstania styczniowego 12 ojców było czynnie zaangażowanych w działalność powstańczą. Niektórzy z nich zostali zesłani, a w Stopnicy pozostał klasztor etatowy. Podczas II wojny światowej angażowali się jako kapelani NSZ i AK, pomagali zbiegom. – Prawdopodobnie był tutaj magazyn broni, a dowódca obwodu AK ukrywał się w klasztorze, pracując jako ogrodnik – opowiada ks. Szczygieł. Odbudowa zabytku ma tę spuściznę przypomnieć.
– Przy okazji odbudowy i odgruzowywania pozostałości po kaplicy św. Anny wydobyto 42 szkielety osób związanych z tymi rodzinami, którzy byli wielkimi patriotami – mówi Proboszcz. – Chcemy odwzorować nie tylko architekturę, ale i przede wszystkim tego ducha patriotycznego, który istniał tu w XVII i XVIII wieku – dodaje.
O odbudowę całej świątyni starali się już w latach 60. ubiegłego wielu bracia franciszkanie reformaci. Niestety z braku zgody ówczesnych władz nie odbudowano kościoła.
Tempo prowadzenia prac ze względu na duże koszty związane z rekonstrukcją obiektu jest rozłożone na lata. Projekt został wpisany w tzw. Miejski Obszar Funkcjonalny. To jeden z Obszarów Strategicznej Interwencji. Tworzą go gminy: Busko-Zdrój oraz Stopnica na mocy porozumienia zawartego w 2021 r.
Nad pracami czuwa konserwator zabytków. Gdyby udało się odbudować kaplicę byłby to kolejny obiekt sakralny w gminie Stopnica, który po II wojnie światowej odzyskał dawny blask.
Z dziejów kościoła i parafii
Kościół parafialny znajduje się w zabudowaniach klasztoru, którego początki sięgają 1633 r. Wojewoda sandomierski Krzysztof Ossoliński herbu Topór i jego żona Zofia z Wojsławic Cikowska ufundowali poza miastem klasztor dla nawracania arian licznie zamieszkałych w tych okolicach. W 2. połowie XVII w. do kościoła została przybudowana kaplica św. Anny. Jej fundatorem jest Stefan Bidziński, wojewoda sandomierski i starosta grodowy chęciński, uczestnik bitwy pod Wiedniem. W czasie II wojny światowej kościoły stopnickie podzieliły los miasta Stopnica, zamieniając się w gruzy.
W 1979 r. klasztor przeszedł na własność Zgromadzenia Księży Sercanów. W 1985 r. z części parafii Stopnica bp Stanisław Szymecki wydzielił nową parafię przyklasztorną. Parafia przyjęła za patrona św. Antoniego Padewskiego, którego obraz ocalał – jako jedyny – z wojennej pożogi, na gruzach świątyni. Parafinie uznali, że św. Antoni chce tutaj być i odbierać cześć.