Prośby to ważny element służący życiu i wspierający relacje z innymi. Tymczasem proszenie nie jest takie oczywiste – bywa naprawdę trudnym wyzwaniem. Jednocześnie prośby mają ogromną moc ubogacania życia każdego człowieka. Otwierają nas na bliskość, kontakt, dają poczucie współzależności. Sprawiają, że życie staje się piękniejsze dla wszystkich – zarówno tych, którzy proszą, jak i tych, którzy na te prośby mogą z serca odpowiedzieć. Dlatego właśnie warto prosić!
Prosić, nie prosić?
Reklama
Oto jest pytanie. Zasadniczo prośby nie kojarzą się z pięknym życiem. Prosi ten, kto nie ma. Trudno przyznać się do jakichś braków przed samym sobą, a co dopiero ujawnić się ze swoimi bolączkami przed innymi i narazić się tym samym na osąd, krytykę, czasem wyśmianie czy odrzucenie. I tu tkwi tragiczny paradoks. Wtedy, kiedy najbardziej potrzebujemy wsparcia, często się wycofujemy i wpadamy w otchłań bolesnej samotności, bezsilności, bezradności. Gdybyśmy jednak się odważyli poprosić, życie mogłoby być łatwiejsze, bardziej satysfakcjonujące, piękniejsze. I to zarówno nasze, jak i innych. Prośbę możemy bowiem skierować nie tylko do kogoś, ale także do samego siebie. Tak, tak, to nie jest pomyłka ani przejęzyczenie. Mogę poprosić siebie o wiele rzeczy. O to, by zważać na uczucia i potrzeby, aby świadomie podejmować decyzje, dawać z serca i świętować swój wkład; o zatroszczenie się o siebie i odpoczynek, aby zadbać o balans między pracą a regeneracją; o „delegowanie” zadań, aby nie obciążać siebie ponad miarę i uczyć się współpracy w zaufaniu, mieć na uwadze to, że „dobrze” nie zawsze oznacza „po mojemu”, a efektywność może się łączyć z lekkością i łatwością.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Prośba operacyjna
Czym jest prośba? Konkretnym działaniem, dzięki któremu staramy się zaspokajać nasze ważne i piękne potrzeby. Jak deszcz nawadnia glebę, tak prośby napełniają nasze „kubeczki potrzeb”. Prośmy zatem, aby nie wyjaławiać swojej gleby, bierzmy odpowiedzialność za wszystko, co się wydarza lub powinno się wydarzyć. Połączenie prośby z potrzebą dodaje życiu nowych kolorów i jednocześnie uwalnia od manipulacyjnych biznesów, które automatyzują nasze postrzeganie świata w zero-jedynkowym kluczu: „jeśli uprzejmie proszę, muszę dostać”. Rozwija kontakt, bliskość, widzenie siebie i siebie nawzajem. A wszystko to w przestrzeni wolności oraz w prawdzie o mnie i o tobie. Prosząc, otwieramy nasze „okno wrażliwości”, pokazujemy to, co w nas delikatne i kruche. Prośba w relacji ma zawsze osobisty charakter. Tak samo jak odpowiedź jej adresata. W tej przestrzeni spotykają się dwie wrażliwości. Pokazujemy to, czym żyjemy, co może wzbogacić nasze życie i co jest poza naszym zasięgiem w danej chwili. Nawet jeśli na pierwszy rzut oka wydaje się zupełnie odwrotnie – tak jak w przypowieści o dwóch synach zaproszonych do pracy w winnicy swojego ojca (por. Mt 21, 28-32).
Konkrety – o rety!
Reklama
Czasami ponosi nas fantazja i okazuje się, że nasze prośby lądują w kosmosie. Tam zamraża je gwiezdny pył i przechodzą w niebyt. Dlaczego tak się dzieje? Często formułowane przez nas prośby są po prostu niewykonalne albo/i niekonkretne. Wrzucamy w eter zdanie (lub pięć) w wersji mniej lub bardziej abstrakcyjnej, która jawi nam się jak marzenie i... oczekujemy, że inni się domyślą, o co nam chodzi, i spełnią nasze oczekiwania według naszego planu. Przecież „jakby kochał(-a), to by...; jakby jej/mu zależało, to by...”. I kiedy nasze marzenie-oczekiwanie nie zostanie spełnione (a zazwyczaj tak się dzieje!), dopada nas frustracja, dzielimy świat na my i oni, odgrażamy się: „już nigdy o nic nie poproszę!”; „to nie ma sensu..., zapamiętam, że mogę liczyć tylko na siebie”. Ostatecznie kończymy w morzu żalu, z bólem serca i poczuciem odrzucenia.
Prośby potrzebują konkretów: kogo i o co chcę poprosić, co, gdzie i kiedy chcę, aby się wydarzyło, i dlaczego jest to dla mnie tak ważne. To istotne elementy prośby. Jednocześnie warto urealnić kwestię jej wykonalności. Zarówno potencjalnie, jak i w momencie proszenia. Zdarza się bowiem, że to nie to samo dla autora i adresata prośby – stąd mała efektywność próśb.
Jasność
„Czy powiesz mi, co usłyszałeś? Zależy mi, abyśmy się rozumieli. Chcę się upewnić, czy mówię jasno” – taka narracja służy wzbogacaniu życia, bo buduje szczery kontakt i daje wolność. Tu nie chodzi o test, choć czasami tak może nam zabrzmieć w uszach. Sprawdzamy w nadziei na szczery kontakt, jasność, transparentność, co otwiera drogę ku porozumieniu.
„Proszę cię, ogarnij swój pokój”. Konia z rzędem temu, kto sprosta takiemu wezwaniu. Ze sporym prawdopodobieństwem chodzi o sprzątanie. Jednak i ono, choć takie zwyczajne, ma swoje odsłony. Dla każdego z nas porządek oznacza coś innego. Czy chodzi o poukładanie rzeczy na biurku, na krześle, zebranie ich z dywanu, czy wszystko razem? Rodzice i nastolatkowie znają te rozbieżności. Uściślenie, o co konkretnie chodzi i co jest dostępne do zrobienia na teraz czy może za godzinę, wieczorem albo jutro, może uchronić nas wszystkich od zranień, kłótni, nieporozumień.
Reklama
Często mówimy o tym, że „proszę” należy (obok „dziękuję” i „przepraszam”) do tzw. magicznych słów. Chcielibyśmy zaczarować nim rzeczywistość, z nadzieją na łatwość, za którą tak bardzo tęsknimy w pędzącym świecie. To jednak tak nie działa. Choć może nam się wydawać, że formalnie wszystko jest OK. Słowo „proszę” często służy nam za białe rękawiczki dla żądań. Kiedy bardzo czegoś chcemy, dodajemy czerwoną pieczątkę „proszę”, która ma nam zagwarantować realizację. I zazwyczaj słyszymy... NIE!
NIE
Wiele razy mówimy, że najlepiej, jeśli dajemy z serca. Tymczasem usłyszenie „nie” zasadniczo jest trudne. Obawiamy się, że nasze potrzeby nie zostaną zaspokojone. To wywołuje smutek, lęk, bezradność. A przecież mamy wiele możliwości zaspokojenia swoich potrzeb. Warto otworzyć okno swojej kreatywności. Kiedy ktoś mi odmawia, jednocześnie mówi „tak” swoim pięknym potrzebom. Czy mam na tyle ciekawości i odwagi, aby w taki właśnie sposób przyjmować rzeczywistość, dając wolność sobie i innym? Zasadniczo nikt z nas nie lubi, aby mu cokolwiek narzucać. Lubimy być brani pod uwagę. I chcemy przyczyniać się do dobra innych. Chętnie robimy to, co naprawdę wybierzemy. Jeśli jesteśmy do czegoś zmuszani, często to sabotujemy. A wtedy oboje przegrywamy, zarówno autor, jak i adresat prośby. Pamiętajmy, że prośba jest prośbą, jeśli zakłada wolność działania drugiej osoby. Czy zatem jesteśmy gotowi, by usłyszeć „nie”, które jest równocześnie „tak” dla czegoś innego, ważnego dla osoby, która odmawia?
***
Prośmy z zaufaniem, że otrzymamy to, co najbardziej jest nam potrzebne do pięknego życia, widząc, na co mamy wpływ i na co wpływu nie mamy, i umiejąc rozróżniać jedno od drugiego.