Tak można w skrócie opisać powieść Witolda Gadowskiego "Tajemnica spowiedzi". To lapidarne stwierdzenie nie oddaje jednak nawet części tego, co przygotował dla czytelników autor. Gadowski przyzwyczaił nas do publikacji wprowadzających intelektualny ferment, będących zaczynem pogłębionej refleksji. W tym kluczu powinniśmy patrzeć na jego bodaj najlepszą powieść – wspomnianą Tajemnicę spowiedzi. Pokazał w niej wszystko to, do czego zdążył nas już przyzwyczaić – sprawne i zadziorne pióro oraz dociekliwość i intelekt godny Sherlocka Holmesa. Po przeczytaniu tej książki otwierają się nam szerzej oczy.
Z powieścią Gadowskiego możemy mieć problem – nie da się jej łatwo zaszufladkować, skategoryzować, wcisnąć w ramy jednego konwenansu. Autor prowadzi niebanalną fabułę, osnutą aurą tajemniczości, dla której tłem są ukochany przez autora Kraków, Rzym i Watykan. W tych pełnych uroku miejscach dochodzi do ponurych wydarzeń wikłających głównych bohaterów – tajemniczego antykwariusza oraz księdza „zesłanego” do jednego z krakowskich kościołów – w kryminalną zagadkę sięgającą aż Watykanu.
Nie bez powodu spowiedź stała się motywem przewodnim powieści. W jej powstaniu Gadowski zainspirował się wizjami Cataliny Rivas. Choć wizje boliwijskiej mistyczki są mało znane w Polsce, to te dotyczące spowiedzi wydają się szczególnie ważne, odsłaniają m.in., jak ważnym przełomem w życiu i w walce ze złem jest ten sakrament. Gadowski po mistrzowsku wplata w narrację powieści przemyślenia o spowiedzi, ukazując, jaką jest ona fascynującą przygodą duchową.
Dociekliwy umysł i niepokorny duch wodzi Gadowskiego w czeluści świata trudnego, niewygodnego, noszącego piętno ciemnych spraw. Autor nieraz wycierpiał się z tego powodu, być może dlatego Tajemnicę spowiedzi opatrzył adnotacją: „Wszystkie postaci i zdarzenia opisane w powieści są wyłącznie tworem wyobraźni autora”. Czy to prawda, czy nie, jedno nie ulega wątpliwości – powieść jest zarówno w warstwie językowej, jak i logiki fabuły literackim majstersztykiem.
Prawdziwa radość człowieka bierze się z zanurzenia w Najwyższym, w Jego mocy, w Jego miłości.
Człowiek samodzielny mentalnie i etycznie jest taki tylko dlatego, że czerpie z soku wartości i dzięki temu ma energię do wypowiadania własnego zdania. To unikalna energia, która może poruszać także innych – swoista zdolność kinetyczna, która wypływa z ukorzenienia w wartościach. Każde przerwanie tej swoistej hydroponiki etycznej skutkuje osłabieniem i zanikiem tej potężnej élan vital.
W noc Bożego Narodzenia łaciński patriarcha Jerozolimy kard. Pierbattista Pizzaballa odprawił pasterkę w kościele św. Katarzyny w Betlejem, znajdującym się obok Groty Narodzenia Jezusa Chrystusa. W homilii wezwał, by nie bać się „Cezarów Augustów tego świata”.
Wyznał, że w tym roku z trudem przychodzi mu głosić radość z narodzin Chrystusa. „Pieśń Aniołów, którzy wyśpiewują chwałę, radość i pokój, wydaje mi się nie na miejscu po męczącym roku, na który składały się łzy, krew, cierpienie, często zawiedzione nadzieje i pokrzyżowane plany na rzecz pokoju i sprawiedliwości. Lament zdaje się przytłaczać śpiew, a bezsilny gniew zdaje się paraliżować każdą ścieżkę nadziei” - stwierdził hierarcha.
Piękno rodziny budują wszyscy, którzy ją tworzą. Wszyscy w niej są nauczycielami i uczniami. Są nawzajem dla siebie przykładem i wzorem, zachętą do dobra i gotowi na przebaczenie. Ponoszą wspólną odpowiedzialność za dobro. A wówczas nie tylko go pomnażają, ale też strzegą przed mnóstwem zagrożeń. Siłę twórczą posiada wyłącznie rodzina piękna w relacje.
Rodzice Jezusa chodzili co roku do Jeruzalem na Święto Paschy. Gdy miał lat dwanaście, udali się tam zwyczajem świątecznym. Kiedy wracali po skończonych uroczystościach, został młody Jezus w Jerozolimie, a tego nie zauważyli Jego Rodzice. Przypuszczając, że jest wśród pątników, uszli dzień drogi i szukali Go między krewnymi i znajomymi. Gdy Go nie znaleźli, wrócili do Jeruzalem, szukając Go. Dopiero po trzech dniach odnaleźli Go w świątyni, gdzie siedział między nauczycielami, przysłuchiwał się im i zadawał pytania. Wszyscy zaś, którzy Go słuchali, byli zdumieni bystrością Jego umysłu i odpowiedziami. Na ten widok zdziwili się bardzo, a Jego Matka rzekła do Niego: «Synu, czemu nam to uczyniłeś? Oto ojciec Twój i ja z bólem serca szukaliśmy Ciebie». Lecz on im odpowiedział: «Czemu Mnie szukaliście? Czy nie wiedzieliście, że powinienem być w tym, co należy do mego Ojca?» Oni jednak nie zrozumieli tego, co im powiedział. Potem poszedł z nimi i wrócił do Nazaretu; i był im poddany. A Matka Jego chowała wiernie wszystkie te sprawy w swym sercu. Jezus zaś czynił postępy w mądrości, w latach i w łasce u Boga i u ludzi.
W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.