To drugi, po ks. Konradzie Kościku, kapłan, którego po 3 miesiącach zarządzania nową parafią poprosiliśmy o podsumowanie tego czasu.
Koniec unii
Parafia, której patronuje św. Barbara, jest najmniejszą z będzińskich wspólnot. Utworzona została w 1989 r., a wcześniej świątynia, która powstała z przerobionej izby zbornej biura kopalni „Ksawery”, była pierwszym kościołem sąsiedniej parafii Najświętszego Serca Pana Jezusa. Przez 33 lata proboszczem był tu umiłowany przez wiernych ks. Stanisław Sarowski. Po jego odejściu na emeryturę, choć parafia nie została zlikwidowana, rolę zarządcy przejął proboszcz parafii NSPJ. Koniec tej swoistej unii personalnej nastał w czerwcu z przyjściem ks. Ptaka, ku wielkiej uciesze parafian. Dawno już rozmawiając z administratorem czy proboszczem, nie słyszałem o takiej gorliwości, a wręcz determinacji wiernych, którzy swojego duszpasterza chcieli mieć na miejscu i są szczęśliwi, że im się udało.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Wiele wyzwań
Reklama
Szczególnym kultem otaczany jest w parafii obraz Matki Bożej Częstochowskiej, ukoronowany koronami pobłogosławionymi przez Benedykta XVI. To wyjątkowy znak dla nowego administratora, który kult maryjny wyniósł z domu. W jego rodzinie to właśnie maryjna pobożność odgrywała szczególną rolę. – Jak zobaczyłem, że jest tu Matka Boża, pomyślałem, że na pewno damy radę. Ona uwierzyła w to, co niemożliwe, więc może i mnie się uda – śmieje się ks. Ptak. Jego słowa okazały się trafne, bo świątynia, plebania i teren wokół stopniowo pięknieją.
– Można powiedzieć, że to ludzie przejęli inicjatywę i wspólnie wzięliśmy się do dzieła. Zarówno w kościele, jak i na plebanii założyliśmy nową instalację centralnego ogrzewania (w ciągu zaledwie kilku dni, z wielką pomocą parafian i mojej rodziny), wymieniona została też elektryka. Na plebanii wymieniono podłogi i wytynkowano ściany, zarówno kancelaria, jak i pomieszczenia przygotowane do zamieszkania wyglądają coraz lepiej. Nawet po kilkunastu parafian od pierwszego dnia przychodziło codziennie po swojej pracy i pomagało w remoncie do późnych godzin nocnych. Wysoka jest też ofiarność – opowiada ks. Ptak. – Wszystkim proboszczom życzę takich oddanych parafian – dodaje.
Nowemu administratorowi niestraszne jest chwycenie za pędzel czy młotek i ciężka praca. – Pochodzę z niewielkiej wioski koło Krynicy. Gdy miałem 14 lat zmarł mój tata i trzeba było szybko dorosnąć, pracować w domu, następnie w szkole zawodowej – opowiada i podaje zdanie usłyszane na prymicjach od swojego kierownika, które stało się mottem jego działań: „Oddaj Bogu serce, ludziom uśmiech, a sobie krzyż”.
– Ludzie zamawiają Msze św. (przyszłoroczny kalendarz z Niedzieli stopniowo się zapełnia), przygotowują się do sakramentów. Przyjeżdżają też ludzie związani z tym miejscem i mający do niego sentyment. To piękne świadectwa, jak mężczyzny zamawiającego Mszę św. za swojego brata, który zginął w tej kopalni – dodaje. A jego pracę omadla dodatkowo 90-letnia mama, stanowiąca dla niego wzór wiary i oddania. – Otworzyłeś kościół? – zapytała go rano, gdy brat przywiózł ją, by mogła zobaczyć nowe miejsce pracy syna. Gdy odpowiedział, że tak, zapytała: – A tylko otworzyłeś, czy też się pomodliłeś? I zaraz potem zabrała go do świątyni na wspólną modlitwę.
Nie dziwi więc, że to ważny wzór dla kapłana, który deklaruje, że będzie otwarty na ludzi i ich problemy oraz wytrwale pracujący dla wspólnoty. I nie zapominający o modlitwie. Niech by tylko spróbował...