O relacji między tym, co naturalne, i tym, co nadprzyrodzone, mówi klasyczna definicja: „łaska buduje na naturze i ją udoskonala”. Mimo różnych powołań, które realizujemy, a zatem także zróżnicowanych otrzymanych łask, wszystkich nas łączy ludzka natura stworzona przez Boga i zraniona przez grzech pierworodny. Podobne mamy więc możliwości i zmagania z przeciwnościami. Nawet Syn Boży, który stał się jednym z nas, mimo że był wolny od grzechu, to dzielił ludzki los, doświadczył cierpienia i śmierci. Zmagał się także z pokusami. Pokusa to rzecz ludzka. Sama w sobie grzechem nie jest. Może być nawet szansą duchowego wzrostu, choć, oczywiście, mamy moralny obowiązek unikać okazji do pokus, a tym bardziej okazji do grzechu.
Pokusy, jako powszechne doświadczenie, mają także związek ze specyfiką powołania i misji pełnionej w Kościele i świecie. Są one uwarunkowane wiekiem, wychowaniem, okolicznościami zewnętrznymi, stylem i poziomem życia oraz wieloma innymi czynnikami. Jako księża podlegamy tym samym pokusom, które są związane z grzechami głównymi, a są nimi: pycha, chciwość, nieczystość, zazdrość, nieumiarkowanie w jedzeniu i piciu, gniew i lenistwo. Narażeni jesteśmy także na pokusy związane z kapłańskimi życiem i posługą. To takie pokusy „branżowe”.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Rachunek sumienia, oczywiście, robimy sobie, a nie innym, choć obserwacja postaw naszych bliźnich pomaga nam w rozeznaniu własnych myśli, słów i czynów. Gdy dobiega końca Wielki Post, stawiam sobie w kapłańskim rachunku sumienia pytania o wierność powołaniu i otrzymanej łasce. Może jest to szczególnie ważne w kontekście Wielkiego Czwartku, kiedy będziemy świętować ustanowienie Eucharystii i kapłaństwa, a od wiernych zapewne usłyszymy wiele ciepłych i budujących słów wdzięczności i życzeń. Dla równowagi zróbmy rachunek sumienia, choćby z wybranych kapłańskich pokus, które mogą prowadzić do grzechu. Grożą nam instrumentalne posługiwanie się Panem Bogiem i Kościołem dla budowania własnego ego, a także szukanie życiowych pasji poza kapłaństwem. Niebezpieczeństwem jest też złe wykorzystanie czasu, co prowadzi z jednej strony do lenistwa, a z drugiej – do nadaktywności i pracoholizmu. Kolejne pokusy to ucieczka od Boga do świata, a także od świata do Boga. Jako kapłani mamy być blisko Chrystusa, aby następnie zanieść Go światu. Potrzeba tu równowagi. Pokusami są także stawianie wymagań bez miłości i miłość bez wymagań oraz lęk przed głoszeniem całej prawdy zawartej w Bożych przykazaniach, Ewangelii i nauczaniu Kościoła. Przyczyną może być obawa przed tym, aby się nie narazić, a z drugiej strony chęć zyskania czegoś – poklasku, profitów materialnych. Kolejne pokusy to przecenianie lub niedocenianie własnych możliwości. Wpatrzenie się w siebie powoduje brak dzielenia obowiązków z innymi księżmi i ze świeckimi, a także zaniedbanie troski o budowanie zdrowych przyjaźni z różnymi środowiskami. Ważne są troska o głoszenie słowa Bożego, sprawowanie sakramentów, pomoc charytatywna, ale Tym, który zbawia człowieka, jest Jezus Chrystus, a nie nasze działania czy nawet najbardziej kreatywne projekty duszpasterskie. Ta świadomość jest wyzwalająca, pomaga zachować dystans do siebie i tego, co robimy.
Trzeba znać strategię złego ducha oraz działanie pokus, aby skutecznie z nimi walczyć. Narzędziami są: słowo Boże, modlitwa, sakramenty – zwłaszcza pokuty i pojednania oraz Eucharystia. Nie jesteśmy też sami w duchowej walce. Będę pewnie wyrazicielem pragnień wielu księży, kiedy podziękuję braciom w kapłaństwie, osobom życia konsekrowanego i wiernym świeckim za wspólnotę w duchowym wzrastaniu. Proszę, miejcie także odwagę upomnieć nas po bratersku, kiedy na to zasługujemy.