Marcin Musiał to 24-letni chłopak, który ma długie włosy, nosi glany, lubi mocne rockowe brzmienia, a swój talent muzyczny wykorzystuje dziś, wielbiąc Boga i pomagając innym rozwinąć wiarę, której i on sam kiedyś nie miał. Obecnie mnogością swoich talentów i odważnym patrzeniem na świat służy wspólnocie Duszpasterstwa Akademickiego „Tratwa” w Tarnowie (ul. Dwernickiego 1), gdzie jest jednym z dwóch liderów grupy muzycznej, prowadzi warsztaty z samoobrony i swoimi animacjami uświetnia Kurs Alpha.
Trudne pytania i rozstanie
Reklama
Nie zawsze jednak było tak kolorowo w jego życiu. Moment, który dla młodych katolików jest wejściem w świat dorastania w wierze, dla niego był pożegnaniem z Kościołem. Przestał uczęszczać do świątyni tuż po przyjęciu sakramentu bierzmowania. – Jako dziecko, które chodzi na religię i przystępuje do Pierwszej Komunii św., nigdy nie myślałem o wierze, robiłem to, bo tego wymagała tradycja. W czasie przygotowania do przyjęcia sakramentu bierzmowania zacząłem zastanawiać się nad tym, ale nie czułem wiary tak jak moi rówieśnicy. Spróbowałem to zgłębić, ale z negatywnym skutkiem, bo odszedłem od Kościoła – mówi Marcin. Jednocześnie dodaje, że miały na to wpływ różne trudności życiowe, które go spotykały i zaburzyły jego rozumienie Boga. Kluczowy był też brak odpowiedzi na wątpliwości pojawiające się w jego sercu. – Nikt nie chciał mi udzielić odpowiedzi na pytania, które mnie nurtowały. To był ogromny problem, kiedy w mojej głowie pojawiało się mnóstwo pytań dotyczących wiary; próbowałem to wszystko zrozumieć, ale nie było osób, które chciałyby mnie wysłuchać i odpowiedzieć na moje pytania – dodał. Dla szesnastoletniego chłopca to było jak odbicie się od ściany. Poszedł wówczas swoją drogą, skupił się na edukacji, sporcie i... dobrej muzyce, imprezach oraz rock‘n’rollowym stylu życia.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Poszukiwanie
Od tamtego czasu w kościele pojawiał się tylko na ślubach i pogrzebach. Zaznacza, że mimo wszystko czegoś mu brakowało: – Żyłem wówczas w rytmie rock ‚n’ rolla, aczkolwiek coś nie dawało mi spokoju i wciąż poszukiwałem wiary. Czytałem o różnych religiach i kulturach i zgłębiając to wszystko, czułem, że czegoś w moim życiu brakuje, że mam w sobie jakąś pustkę, która nie daje mi wewnętrznego spokoju.
Przełomowym, choć na początku nieoczywistym, momentem w jego życiu była w 2021 r. zachęta koleżanki do wzięcia udziału w Kursie Alpha organizowanym przez tarnowskie Duszpasterstwo Akademickie. – Byłem sceptycznie nastawiony. To był kurs ewangelizacyjny, a ja byłem rock‘n’rollowcem. To gryzło się ze sobą – przyznaje. Ostatecznie postanowił spróbować, ale przez cały kurs był bardzo ostrożny w mówieniu o sobie i swoich poglądach, bo – przyznaje – nie bał się krytycznie podchodzić do zagadnień wiary i momentami wręcz lekko cynicznie pytać o to, na co wiele razy odmówiono mu już odpowiedzi. – Pytałem o trudne kwestie, których nie rozumiałem, np. dlaczego Maryja pozostała dziewicą mimo tego, że urodziła dziecko. Dziś wiem, że był to cud, ale wówczas to było bardzo nieoczywiste i nie znalazłem chętnych do wyjaśnienia mi tego.
Akceptacja, odpowiedzi i wspólnota
Reklama
W końcu Marcin przełamał swój początkowy lęk przed oceną, bo myślał, że znów zostanie skreślony przez to, że jest rock’n’rollowcem. Skórzana kurtka, glany i kontrowersyjne poglądy nie zrobiły jednak wrażenia na uczestnikach kursu. Ku swojemu zdziwieniu nikt nie ocenił jego zewnętrznego wyglądu jak książki po okładce, ale dostrzeżono w nim coś więcej i spotkał się z otwartością. – Poczułem się akceptowany, więc chciałem tam wracać i coraz częściej przychodzić – wspomina.
Okazało się, że w końcu znalazł się też ktoś, kto podjął rękawicę trudnych rozmów z Marcinem. – Byłem zaskoczony, bo trafiły się osoby, które nie bały się mnie i chciały podjąć kulturalną dyskusję. Jedną z nich był ówczesny duszpasterz wspólnoty ks. Adam Kłóś. Nie bał się odpowiedzieć na absolutnie każde pytanie, i to w każdej chwili, co więcej – rozmawiał ze mną bardzo chętnie. O wierze opowiadał mi nawet na górskich szlakach, podczas wspólnotowego wyjazdu – zaznacza Marcin. To spowodowało, że chciał pozostać we wspólnocie, bo zaczął odnajdywać wiarę, ale nie wiedział, jaką rolę jako rock‘n’rollowiec może odegrać w duszpasterstwie. Tu odpowiedź również szybko się pojawiła.
Młody, utalentowany gitarzysta dołączył do wspólnotowej grupy muzycznej. Jak przyznaje, to był ogromny przeskok, bo wcześniejsze ciężkie brzmienia zamienił na kościelne pieśni. – Stopniowo zacząłem coraz więcej robić, pojawiało się we mnie coraz większe zrozumienie różnych nabożeństw i modlitw uwielbienia prowadzonych przez moją grupę. Zacząłem też powoli rozumieć, o co chodzi w Eucharystii. I tak wraz z rozwojem muzycznym wzrastał mój poziom duchowy.
Z gitarą w ręku przy Bogu
Po ponad trzech latach aktywnego uczestnictwa w Duszpasterstwie Akademickim „Tratwa” w Tarnowie Marcin odnajduje coraz więcej siebie, Boga i możliwości rozwoju we wspólnocie. Dwudziestoczterolatek zamiłowanie do muzyki i sportu łączy z zawodowym prowadzeniem animacji dla dzieci i dorosłych. Swoimi talentami dzieli się też otwarcie podczas kolejnych edycji Kursu Alpha... dzięki temu sam przyciąga innych do wiary, w taki sam sposób, w jaki potraktowano go, kiedy zjawił się w salce duszpasterstwa po raz pierwszy. Animuje zabawy, wciąż tworzy grupę muzyczną – teraz już jako jeden z jej liderów – i sam zachęca innych do poszukiwania Boga oraz odważnego zadawania trudnych pytań dotyczących wiary. – Im więcej mogę tam robić, tym bardziej się cieszę. Moją działalność artystyczną i zawodową przekładam na życie na „Tratwie”, bo to skłania mnie do tego, żeby być otwartym na ludzi, rozmawiać z każdym i zawsze mieć uśmiech na twarzy – to absolutna podstawa. W taki oto sposób człowiek w glanach i z długimi włosami robi swoje w duszpasterstwie – mówi.
Marcin Musiał podkreśla też, że doświadczenie prawdziwej wspólnoty pomaga mu coraz bardziej zbliżać się do Boga. – U niektórych nawet wywołałem zdziwienie, kiedy zobaczyli mnie przy ambonie czytającego np. pierwsze czytanie podczas Eucharystii. W domu, oczywiście, dalej z głośników leci rock, ale także coraz częściej siadam z Pismem Świętym w ręku. Kiedy po raz pierwszy przyszedłem na Kurs Alpha, zupełnie nie umiałem się modlić, dlatego w ogóle tego nie robiłem. Dziś na pewno znam już tego podstawy, więc modlę się codziennie, co też bardzo mi pomaga, bo czasem są takie momenty, że sobie sam nie radzę, ale wtedy oddaję to Panu Bogu – wyznaje członek Duszpasterstwa Akademickiego „Tratwa” w Tarnowie.