Łukasz Krzysztofka: Pisze Pan książki poświęcone ludziom wiary, jak bł. Hanna Chrzanowska, ks. Aleksander Fedorowicz czy s. Benigna Umińska. Czym się Pan kieruje, wybierając bohaterów swoich książek?
Paweł Zuchniewicz: Szczerze mówiąc, to ja tych osób sam nie wybieram, tylko się zgadzam.
W jakim sensie?
Jeśli ktoś bardzo chce, żeby taką książkę wydać, to jest dla mnie znak, że to krok we właściwym kierunku. To znaczy, że kiedy osoby, które mają lepsze rozeznanie ode mnie, jeśli chodzi o to, co może być interesujące dla dzisiejszego czytelnika, podejmą taką decyzję i chciałyby, żeby taką książkę zrobić, to ją wtedy piszę. Wówczas też sam odkrywam, że taka osoba bohater ma nam bardzo dużo do powiedzenia. To ludzie, których nazwałbym „przyjaciółmi Boga” i właściwie to jest główne kryterium. Jeśli Kościół dzisiaj tak mocno mówi o powszechnym powołaniu do świętości i też podkreśla, że to powołanie dotyczy każdego, również osoby świeckiej, bardzo zwyczajnej, nie na świeczniku, to znaczy, że to jest ten kierunek, w którym warto pójść. Dlatego dla mnie osobiście spotkanie z Hanną Chrzanowską, ks. Aleksandrem Fedorowiczem czy Stanisławą Umińską to było właśnie odkrycie, że bliskie spotkanie z Bogiem możliwe jest naprawdę dla każdego.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Reklama
Kim jest dzisiaj statystyczny czytelnik, który bierze do ręki książkę katolicką?
Wydaje mi się, że jest to osoba, która jest bardzo mocno zainteresowana tematyką. Ja bym to trochę porównał do tego, co dzieje się w naszych kościołach. To znaczy, że ogólnie, statystycznie, wydaje się jakby było mniej ludzi. Ale spośród nich przychodzi więcej do Komunii św. Analogicznie – jest może mniej w ogóle ludzi jako odbiorców książki katolickiej, natomiast jest więcej takich, którzy są bardzo zorientowani na dany temat.
W jaki sposób trafiać dzisiaj do czytelnika, żeby go zainteresować?
Muszą być historie. Ja to też widzę, gdy uczę w szkole, że uczniowie słuchają wtedy, kiedy jest historia. To jest również metoda ewangeliczna. W Ewangeliach mamy bardzo dużo przypowieści, opowieści, różnych historii. To jest jedna rzecz. A druga, to poczucie bliskości z tą osobą, towarzyszenie jej z bliska. Ludzie lubią patrzeć na innych, dowiadywać się o innych – mamy tego również niezdrowe przykłady poprzez różne sieci społecznościowe – ale to jest jakby naturalna rzecz, że chcę się przyjrzeć komuś, jak on to robi, jak to się dzieje, czy on też miał jakieś trudności, czy też miał porażki. I wtedy ta postać zaczyna być bliska. Jest jeszcze trzeci czynnik.
Reklama
Jaki?
Człowiek szuka prawdy. Taki „przyjaciel Boga”, możemy mówić święty, swoim życiem pokazuje pewną prawdę. To jest tak jak z ideałem świętości, jakim jest Jezus. Kiedy Chrystus głosił osiem błogosławieństw, to potem te osiem błogosławieństw możemy bardzo precyzyjnie zobaczyć w Jego życiu, a najbardziej w Jego Pasji. Podobnie jest z tymi, którzy idą śladem Mistrza. W ich życiu, w konkretnych, nawet zupełnie drobnych sytuacjach widać, że istnieją „błogosławieni cisi”, „błogosławieni ubodzy w duchu” – i to jest pociągające, bo to jest prawda. To jest nasze duchowe DNA, które w każdym człowieku jest i które każdy człowiek może odkryć. Tylko niekiedy żyjemy zbyt powierzchownie lub boimy się po prostu skonfrontować z tą propozycją. Ona zobowiązuje, ale jednak jest pociągająca.
Trochę na przekór współczesnemu światu, który z prawdą niewiele chce mieć wspólnego…
To zależy, co mamy na myśli, mówiąc „świat”, bo dzisiejszy świat to też jest świat Boży, stworzony przez Boga, z naszymi trudnościami, pracą, miłościami, rodzinami – to jest ten dobry świat.
Ale jest też inny świat, o którym Jezus mówił: „Moje Królestwo nie jest z tego świata”.
To prawda, jest to świat rozumiany jako odejście od Boga, odwrócenie się do Niego plecami. Jeśli człowiek odwraca się plecami do Boga, to się odwraca plecami do prawdy o sobie, czyli nie jest w stanie poznać i nie może też poznać prawdy o Bogu, ale ten głód, pragnienie prawdy jest w każdym. Myślę, że to pragnienie jest ciągle obecne w człowieku i jeśli tylko przezwyciężymy lęk – co to będzie, jeśli spojrzę na prawdę i przejrzę się w jej lustrze, zobaczę, że jest dużo rzeczy do zmiany i poprawy – to wtedy można odkryć coś pięknego. Ja zresztą z wieloma takimi ludźmi się spotykam i wielkim optymizmem napawają mnie te historie osób, które kiedyś żyły w nieprawdzie, ale ją odkryły i poszły za nią.
Reklama
Czym dla Pana jest pisanie?
Dla mnie to są rekolekcje. To znaczy, że za każdym razem spotkanie z taką osobą, z takim „przyjacielem Boga” jest dla mnie okazją do spotkania się z kimś, kto mówi: A ty co? Poza tym jest też wielka radość z pracy. Jedni sadzą drzewo, inni zużywają drzewo na papier, aby podzielić się z czytelnikami swoimi odkryciami. A to odkrycie to potwierdzenie znanego powiedzenia, że Bóg pisze prosto po krzywych liniach. Ci, którzy wytrwali są rzeczywiście zwycięzcami, oni osiągnęli sukces życiowy, za którym tak bardzo biegniemy, nie zawsze właściwą trasą.
Na najbliższych Targach Książki Katolickiej będzie miał Pan spotkanie z czytelnikami. Kiedy się ono odbędzie i czego będzie dotyczyło?
W sobotę 13 kwietnia o 13.30 będę na stoisku „Niedzieli”, a 14.30 w namiocie razem z ks. prof. Robertem Skrzypczakiem będziemy mówić o książce „Miłość do śmierci”.
O czym opowiada książka?
Jest to historia Stanisławy Umińskiej, aktorki Teatru Polskiego we wczesnych latach 20. ubiegłego wieku. Była wówczas wschodzącą gwiazdą teatru, zbierała znakomite recenzje i miała wybitny talent. Zakochała się w malarzu, pisarzu i krytyku Janie Żyznowskim i ta miłość skończyła się bardzo tragicznie. Żyznowski zachorował na raka, prosił ją o skrócenie cierpień. Stanisława zabiła go. Ostatecznie przeszła głębokie nawrócenie i zmieniła życie. Ale o tym opowiem więcej na spotkaniu, na które wszystkich czytelników „Niedzieli” już dziś serdecznie zapraszam.
Paweł Zuchniewicz. Dziennikarz, autor książek, dźwiękowych reportaży i słuchowisk radiowych. Od 2008 r. związany zawodowo ze Stowarzyszeniem Wspierania Edukacji i Rodziny STERNIK, które prowadzi przedszkola oraz szkoły dla dziewcząt i chłopców. Od 2017 r. wicedyrektor ds. wychowawczych w Szkole ŻAGLE.