Wiara chrześcijańska jest atakowana ze wszystkich stron i ogromne siły komunikacji naszego wieku są istotnie nastawione przeciwko niej. W tej epoce nasza religia potrzebuje nie cenzorów, ale tego, by być broniona bardziej wyraźnie, niż to było robione w ostatnich latach. Ci, którzy czują się zuchwali i oryginalni, powinni zdać sobie sprawę, że idą za jednym z najbardziej okrutnych szaleństw całej historii”. Słowa René Girarda (1923 – 2015), jednego z bardziej wpływowych antropologów XX wieku, są trafnym głosem w obronie religii w dzisiejszym postmodernistycznym chaosie.
Reklama
Przywołana wypowiedź właściwie nie potrzebuje większego komentarza ani uzasadnienia. Wiara chrześcijańska jest rzeczywiście atakowana w dzisiejszym świecie, a media są głównym narzędziem i mocną siłą tego ataku. Jest on bardziej lub mniej widoczny, bardziej lub mniej agresywny, ale jest to atak nieustanny. Wystarczy nieco wnikliwości czy też „czytania ze zrozumieniem” (jak się dzisiaj mówi wbrew elementarnej logice, bo czy czytanie bez zrozumienia jest czytaniem?), aby się o tym przekonać. Treści antychrześcijańskie sączą się niemal wszędzie. Wystarczy zauważyć, że gdy pojawiają się wypowiedzi o charakterze chrześcijańskim, które zyskują jakiś rozgłos, natychmiast znajdują jakiegoś autorytatywnego oponenta. Wystarczy np., że ksiądz w kościele powie o tym, iż udział we Mszy św. domaga się odpowiedniego stroju, a natychmiast pojawia się ekspercki głos pani profesor, która na zapotrzebowanie zgłoszone z takiego czy innego portalu wyjaśnia, że kobieta ma prawo do afirmowania i manifestowania swojej cielesności. To przykład z ubiegłego roku, ale podobne przykłady można mnożyć.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Jak zauważył Girard, mamy tutaj do czynienia z „najdalej sięgającym i najbardziej okrutnym szaleństwem całej historii”, ponieważ gdy uderza się w religię, uderza się w samego człowieka, w jego naturę, w jego uporządkowaną obecność w świecie, a tym samym w jego przeznaczenie. Zwrot przeciw religii jest zawsze zwrotem przeciw człowiekowi, który się na niej opiera. Ten zwrot prowadzi do degradacji rozumu i siermiężności współczesnej kultury. Przemiany zachodzące w Polsce po 13 grudnia 2023 r. wyraziście tego dowodzą. Eliminowanie religii w szkole pozostaje w ścisłym związku z nastawieniem na obniżenie poziomu nauczania szkolnego, co w Europie Zachodniej, branej za niekwestionowany wzór wszystkiego – na wszystkich poziomach nauczania, już się dokonało. A oczekuje się postępu. Na jakiej podstawie? Postęp jest przede wszystkim tam, gdzie celem człowieka jest Bóg, do którego dąży on rozumem i wolą, przy udziale – niezastąpionym, oczywiście – łaski!
Reklama
„Nie jest błędem obrona religii” – podkreślił Girard. Nie jest błędem, ponieważ obrona religii jest obroną człowieka, jego godności i praw, w tym także odpowiednio rozumianej „równości”, którą się nam wciska. Nie jest obroną Boga, jak błędnie się sądzi. Bóg pozostanie Bogiem także bez naszej obrony. Ale czy człowiek bez Boga pozostanie człowiekiem? Na pewno nie. Wystarczy popatrzeć na tzw. parady równości, w których nie ateizm, ale antychrześcijańskość jest widoczna gołym okiem, by zobaczyć, do czego w konkretnych ludziach prowadzi ośmieszanie wiary, a tym samym samego Boga.
Jeśli mamy jako ludzie jeszcze trochę instynktu samozachowawczego, potrzebujemy Ewangelii i bronienia jej przesłania, które powoli weszło w nasze życie, ale łatwo może zostać z niego wyrwane. Obrona religii jest podstawowym wymogiem ludzkim i chrześcijańskim – w tej dziedzinie nikt nie ma prawa milczeć. Owszem, jest to wymóg trudny, ale pod żadnym pozorem nie wolno z niego rezygnować. Chodzi o coś najbardziej zasadniczego, o coś, na czym opiera się życie człowieka i jego przyszłość. W dzisiejszych czasach jest to po prostu realizowanie pierwszego przykazania Dekalogu, który stanowi drogę prowadzącą człowieka do wolności.
Girard słusznie zaznaczył, że religia nie potrzebuje cenzorów. Jest ich wystarczająco wielu, o czym można się przekonać, gdy czyta się pisma i portale, które mienią się reprezentować publicystykę chrześcijańską. Mamy dość cenzorów po stronie tzw. publicystów katolickich. Im też przydałaby się refleksja nad przywołaną wypowiedzią Girarda.