W sobotę 1 czerwca w Łańcucie odbył się pogrzeb wieloletniego proboszcza parafii farnej. Za swoją pracę ks. Władysław Kenar został w przeszłości mianowany przez św. Jana Pawła II Honorowym Prałatem Ojca Świętego, a przez radnych miejskich odznaczony tytułem Honorowego Obywatela Miasta Łańcuta.
Wychwalał miłosierdzie na wieki
Ksiądz Władysław Kenar zmarł 28 maja wieczorem, przeżywszy 87 lat, w tym 63 w kapłaństwie. Mszy św. pogrzebowej w łańcuckiej farze przewodniczył metropolita przemyski abp Adam Szal, a koncelebrowali ją: rocznikowy kolega ks. Kenara bp Edward Frankowski – emerytowany biskup pomocniczy diecezji sandomierskiej, jego uczeń bp Marian Buczek – senior diecezji charkowsko-zaporoskiej na Ukrainie oraz wielu kapłanów.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
– O świętej pamięci księdzu prałacie możemy powiedzieć, że był to kapłan według Bożego Serca; kapłan, który kochał Chrystusa, kochał Jego Matkę. Kapłan, który kochał Kościół założony przez Chrystusa i czynnie uczestniczył w jego życiu na różnych placówkach duszpasterskich, a w sposób szczególny tutaj, w łańcuckiej parafii – powiedział abp Adam Szal.
Reklama
Uroczystości rozpoczęły się o godz. 11. Homilię wygłosił proboszcz parafii kolegiackiej w Brzozowie ks. Franciszek Goch. Cytując słowa ks. Jana Twardowskiego powiedział, „że są ci, których cząstka pozostanie w nas”, i tak będzie ze zmarłym księdzem prałatem. Przypomniał najważniejsze wydarzenia z życia zmarłego, w tym zabawną sytuację, kiedy jedna z sióstr księdza prałata zapytała go, kim chciałby zostać w przyszłości. A on odparł, że… kowalem. Jednak po maturze, odpowiedział Bogu – „Tak”.
Posługiwał w parafiach: w Humniskach, Brzozowie, Sanoku, Jarosławiu i Łańcucie oraz był proboszczem w Malcach i Łańcucie, wypełniając motto, które wybrał na prymicjach „Miłosierdzie Twoje Panie na wieki wychwalać będę…”.
Byliśmy ujęci jego sumiennością
26 sierpnia 1984 r. ks. Władysław Kenar objął parafię łańcucką. Jak wspominał w homilii pierwszego dnia uroczystości ks. prał. Marian Bocho, rodak łańcucki: – Dało się zauważyć szczególny charyzmat księdza prałata jako opiekuna ministrantów. Leżała mu bowiem na sercu troska o życie duchowe dzieci i młodzieży. Starał się o budowanie wiary parafian i pomoc w zbawieniu wszystkich. Był kapłanem wielu talentów. Wspaniale sprawował świętą liturgię, głosił przemyślane i mądre homilie. Już jako proboszcz w łańcuckiej farze codziennie był pierwszy w konfesjonale i starał się, by każdy korzystał z Bożego Miłosierdzia. Był wymagający, ale pierwszy od siebie wymagał. Podjął się odnowienia łańcuckiej fary, budowy nowych kościołów w mieście.
Reklama
Od pierwszych tygodni pracy w Łańcucie parafianie ujęci byli sumiennością i wysoką kulturą osobistą nowego księdza proboszcza. Zwracał uwagę swoją kapłańską gorliwością. Codziennie posługiwał w konfesjonale, a wakacyjne urlopy skracał do niezbędnego minimum, tak jakby bał się na dłużej pozostawić parafię bez opieki. Podczas ceremonii eksporty abp Józef Michalik podkreślił, że ks. Kenar był punktem odniesienia dla wszystkich pracujących w parafii kapłanów. Zdumiewające, że Łańcut tak wiele zawdzięcza księdzu prałatowi, który był bardzo wymagającym, gorliwym duszpasterzem, budowniczym pięciu kościołów.
Wielki czciciel Matki Bożej Szkaplerznej
– To była szkoła kapłaństwa niezwykłego; miał autorytet wśród swoich współpracowników. Nie było wikariuszy, którzy by narzekali na księdza prałata. Dobro, które rozsiewał będzie wydawało plon wśród nas żywych... – mówił arcybiskup.
Ksiądz prałat był wielkim czcicielem Matki Bożej Szkaplerznej. Przez lata na klęczkach zawierzał Jej problemy, z którymi borykało się miasto. We wrześniu 1992 r. spełniło się marzenie nie tylko parafian, ale i śp. kapłana – koronacja cudownego wizerunku Pani Łańcuckiej. Kapłan przygotowywał parafię do ceremonii koronacji cudownego obrazu Matki Bożej Szkaplerznej w 1992 r. Po przejściu na emeryturę w 2010 r., pozostał w parafii i posługiwał – jak mawiano – jako gorliwy wikariusz. – Był naszym dziadziusiem – jak podkreślał ksiądz proboszcz Grzegorz Garbacz – do którego zawsze można było się zwrócić o radę. Parafianie zauważali, że przede wszystkim ks. Władysław wiele czasu spędzał w konfesjonale. Penitenci zawsze mogli go tam spotkać, punktualnie pół godziny przed Mszą św. wieczorną, gdzie służył wsparciem i dobrą radą.
Przyjaciel Niedzieli
Ksiądz prałat był również wielkim przyjacielem Tygodnika Katolickiego Niedziela. Za jego probostwa parafia łańcucka wyróżniała się w czołówce sprzedawanych egzemplarzy. Parafia zamawiała wówczas 600 sztuk!
Reklama
Po Mszy św. zmarłego żegnały władze samorządowe, przedstawiciele Towarzystwa Brata Alberta, które kapłan założył i był jego opiekunem oraz przedstawiciele Akcji Katolickiej.
Biskup Edward Frankowski, rówieśnik i kolega kursowy ks. Władysława, przypominał zabawną sytuację, jak budując kościół w parafii Nisko-Malce, ks. Kenar jeździł na rowerze z prośbą o pomoc do różnych osób i instytucji. Z kolei bp Marian Buczek z Ukrainy wspominał, jak ks. Kenar uczył jego i kolegów religii w Technikum Mechanizacji Rolnictwa, co było sprawą niełatwą, ale ksiądz prałat potrafił przemawiać do chłopców tak, że poruszał ich serca.
Spoczął wśród swoich
Ciało zmarłego kapłana spoczęło w grobowcu łańcuckich proboszczów. Nieprzebrane rzesze kapłanów i parafian uczestniczących w obrzędach pogrzebowych świadczyły tylko o tym, jak bardzo był szanowany i lubiany.