To także miejsca, skąd szczególnie rozlewają się łaski, upodobane w historii zbawienia. Dowodzą tego góry biblijne – Synaj, Moria, Horeb, Tabor, Góra Oliwna, a wreszcie Golgota. Dowodzą tego liczne sanktuaria świata, z tak bliską wszystkim Polakom Jasną Górą.
Ale i w naszej diecezji mamy szczególne wzniesienie, skąd promieniuje Boża obecność. Zanurzone w zieleni, wypełnione majestatycznym szumem drzew, wśród których kryje się piękna świątynia. Warto wspiąć się na wysokość 335 m n.p.m., zostawiając w dole Dąbrowę Górniczą i spotkać się z tym, którego w litanii określa się mianem „męża modlitwy” oraz „przewodnika dusz”, a także „opiekunem uciśnionych” i „postrachem złych duchów”. Święty Antoni zaprasza do Gołonoga!
Pomóż w rozwoju naszego portalu
To ciekawe, że znany nam od dzieciństwa święty Antoni z Padwy, którego wizerunek jest w chyba każdej świątyni, ani nie miał na imię Antoni, ani nie urodził się w Padwie. Miał na imię Ferdynand i urodził się w Lizbonie pod koniec XII wieku. Znał doskonale Pismo Święte, żywił głębokie nabożeństwo do Matki Bożej, był znakomitym kaznodzieją i franciszkańskim (a wcześniej augustiańskim) zakonnikiem walczącym z herezjami swoich czasów.
Reklama
Żył krótko, zaledwie 36 lat, jednak sława jego świętości była tak duża, że kanonizowano go już w rok po śmierci. Jego orędownictwu przypisywano liczne cuda – znacznie poważniejsze, niż znajdowanie zagubionych przedmiotów, z którymi powszechnie związaliśmy tego wielkiego świętego. Jest jednak w tej pobożności jakaś duchowa intuicja, która przebija z wiersza Jana Lechonia: Twój brunatny samodział/Widzę: idziesz po niebie./Popatrz, gdziem się zapodział/Bo zgubiłem sam siebie.
Może czas rozszerzyć modlitwę do św. Antoniego o tych naszych bliskich, którzy gubią się na drogach życia i wiary? Może czas prosić go o wstawiennictwo, gdy my sami gubimy się w codzienności, nie wiedząc, co zrobić ze swoim życiem? Może warto wspiąć się na gołonoskie wzgórze, jak czynią to rzesze wiernych od setek lat, by spojrzeć w oczy św. Antoniemu? Zwłaszcza w czerwcu – miesiącu, kiedy przeżywamy uroczystość ku jego czci.
Kościół w Gołonogu wybudowano pod koniec XVII wieku. Wówczas jego wezwaniami były Narodzenie Najświętszej Maryi Panny oraz św. Andrzej. Zastąpienie w tytule świątyni apostoła i brata św. Piotra przez św. Antoniego (Narodzenie Najświętszej Maryi Panny to także dziś drugi z tytułów kościoła) wiąże się z ogromnym kultem, jaki odbierał on tu od 1721 r., kiedy to trzeci z kościelnych ołtarzy poświęcono właśnie jemu. Kościół wielokrotnie przebudowywano i powiększano, by mieścił rosnącą liczbę mieszkańców i pielgrzymów. Od 1997 r. miejsce to stało się formalnie diecezjalnym sanktuarium – miejscem szczególnej czci, z przypisaną możliwością uzyskiwania odpustów za pobożne praktyki ku czci świętego.
Łaskami słynąca figura św. Antoniego jest nietypowa – zwykle na wizerunkach trzyma on na rękach małego Jezusa. Tu Zbawiciel stoi na okrytym podwyższeniu, a obok niego spoczywa księga, zapewne Biblia. Antoni we franciszkańskim habicie obejmuje Jezusa, pochyla się nad nim, jakby dopiero miał wziąć go na ręce, albo też jakby rozpoczynali rozmowę. W drugiej ręce święty trzyma lilię – symbol czystości. Świątynia może się też poszczycić relikwiami św. Antoniego.
Od 1951 r. gospodarują tu duchowi spadkobiercy św. Antoniego – franciszkanie, którzy popularyzują tego możnego orędownika. I dbają o piękny wystrój historycznej świątyni oraz jej konserwację. Trud wejścia pod górkę wynagrodzi nam piękno przyrody i kościoła. A św. Antoni pomoże odnaleźć to, co może zagubiliśmy w życiu – sens, miłość, wiarę i nadzieję.