Pielgrzymi z Gorzowa wyruszyli 31 lipca, natomiast 2 sierpnia rozpoczęły pielgrzymowanie grupa zielonogórska i głogowska. Pielgrzymi szli z hasłami: „Uczestniczę we wspólnocie Kościoła” oraz „Pielgrzymi nadziei”. – Chcemy stać się przez te 13 dni apostołami nadziei, nieść ludziom nadzieję, radość i ducha pogody, którego bardzo w dzisiejszym świecie brakuje – powiedział ks. Krzysztof Kolanowski, kierownik pielgrzymki gorzowskiej.
Pielgrzymów błogosławili biskupi. – Rolą jest świat. Taki, jaki jest. Nie ma innej roli. Nie posiejemy ziarna w idealne miejsca – powiedział bp Adrian Put w kościele w Santoku, gdzie wraz z bp. Tadeuszem Lityńskim celebrowali Eucharystię dla grupy gorzowskiej. – Żeby ziarno wzrosło i wydało plon, trzeba je posiać w świat, taki, jaki on jest. Może czasami śmierdzi, może czasami jest trudno, ale może to jest nawóz dla tego świata. Jeśli po tej pielgrzymce uda się, że staniemy się ustami Boga i zaczniemy przekazywać Ewangelię tak, aby inni się nią zafascynowali, to już będzie bardzo wiele.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Reklama
Bp Tadeusz Lityński podczas Mszy św. w zielonogórskiej konkatedrze zaznaczył, że rekolekcje w drodze są nie tylko dla pielgrzymów, ale i dla tych, którzy wokół nich żyją. – Gdy będziecie przechodzić przez różne miejscowości, gdy będziecie gdzieś zatrzymywać się na posiłek czy nocleg, może wokół was będą osoby odrzucające i negujące to, czym wy żyjecie. A może spotkacie kogoś bardzo samotnego, kto będzie potrzebował, dzięki wam, doświadczyć obecności Boga.
Całą trasę przeszło ponad 500 osób, spora grupa dołączała też w trakcie, na kilka dni. W drogę wyruszyli pielgrzymkowi weterani oraz początkujący, młodsi i starsi, nawet całe rodziny. Mówią, że idą, bo chcą zanieść swoje intencje Matce Bożej, nabrać sił duchowych na cały rok, podziękować za otrzymane łaski. Niektórzy nie wyobrażają sobie wakacji bez pielgrzymki. Barbara Bochenek, która pielgrzymuje już 20. raz, po raz 3. zabrała ze sobą 5-letniego synka Adasia. – Bardzo kocham pielgrzymki i chciałabym tym zarazić moje dziecko. Cały czas wracam do doświadczenia Pana Boga podczas pielgrzymowania, które mnie bardzo ubogaca. Dzieci naprawdę radzą sobie na trasie dużo lepiej niż dorośli, czerpią radość z trudu, spania na salach, bliskości, kontaktu z innymi ludźmi. Nie trzeba się martwić czy bać, bo jeśli jest ciężej, to dookoła jest mnóstwo osób gotowych do pomocy.
W wędrówce bardzo pomaga świadomość, że w diecezji pozostali ludzie, którzy z troską myślą o pątnikach. – Wielkim zapleczem modlitewnym są duchowi pielgrzymi – podkreśla ks. Krzysztof Kocz, kierownik pielgrzymki zielonogórskiej. – Wielu z nich to osoby, które przez lata wędrowały z nami, a dzisiaj nie mogą już iść, chociażby ze względu na wiek. Duchowych pielgrzymów mamy około tysiąca. W swoich parafiach otrzymali specjalne karty, na których są wskazania modlitewne. Oni modlą się za nas, a my modlimy się za nich i w ten sposób tworzymy wielką grupę pielgrzymkową.