Po Będzinie hula wkoło okrzyk: „Heja, hej kolęda!”. Niech wołanie słyszą wszyscy za miastem i w mieście. Cała Polska niech usłyszy – ludzie przykład bierzcie! Niech się słowa kolęd niosą, wtóruje muzyka, tak jak brzmiały już za czasów proboszcza Szwarlika!
Przytoczony wiersz powstał na 25-lecie Festiwalu i wciąż jest aktualny – organizatorzy zapraszają mieszkańców nie tylko Będzina, ale także miast ościennych, diecezji sosnowieckiej i województwa śląskiego, by wraz z najlepszymi kolędnikami z Polski i zagranicy kontemplować obraz Bożego Narodzenia zawarty w naszych cudownych świątecznych utworach.
Finaliści Festiwalu zostali wyłonieni w eliminacjach, jakie w grudniu odbywały się w Polsce, na Litwie, Ukrainie i we Włoszech. Zgłosiło się do nich 1300 solistów i grup, co oznacza wzrost w stosunku do kilku ubiegłych lat. Do finału można było dopuścić zaledwie 10% zgłoszonych, a i tak ich przesłuchanie zajmuje dwa i pół dnia. Nie ma się co dziwić – wszak wyśpiewają oni ponad 300 świątecznych utworów – zarówno tych bardziej znanych, jak i regionalnych, odgrzebanych w starych śpiewnikach lub przeciwnie – powstałych niedawno i szybko zyskujących popularność, albo wręcz stworzonych na będziński Festiwal.
Reklama
Występy w Hali Widowiskowo-Sportowej Będzin Arena można będzie oglądać bezpłatnie od 16 do 19 stycznia, czyli w czwartek i piątek w godz. 9-20 oraz w sobotę w godz. 9-14. Warto wcześniej sprawdzić szczegółowy harmonogram przesłuchań, dostępny na stronie www.mfkip.pl (klikając zakładkę „Bieżąca edycja”, a następnie „Finał festiwalu”). Miejsca na pewno nie zabraknie, a uczestnikom, którzy nierzadko przebyli w drodze na występ setki kilometrów, będzie miło, jeśli słuchać i oklaskiwać będą ich nie tylko jurorzy. Oni – wybitni znawcy i profesorowie muzycznych uczelni – zwracają uwagę na poprawność wszystkich dźwięków. I to bardzo cenne, ale nie mniej cenna jest radość i wzruszenie, jakie przeżywają nierzadko słuchacze, dający się otulić puszystą otoczką kolędowych dźwięków
Koncert Galowy
Scenariusza nie ma jeszcze Koncert Galowy, a losy tego, kto w nim wystąpi, ważą się do ostatniej chwili. Artystyczna wizja doboru najlepszych wykonań – niekoniecznie tylko nagrodzonych, czasem po prostu wyjątkowo barwnych, oryginalnych, przykuwających uwagę, nawet jeśli nie wybranych przez jury do ujęcia w protokole – to dzieło reżysera, Dariusza Wiktorowicza. To Festiwal w pigułce dla tych, którzy cenią skondensowaną formę. Na Koncert Galowy zapraszamy w niedzielę, 19 stycznia o godz. 16 (wstęp jest wolny i otwarty dla wszystkich – nie są potrzebne wejściówki, a nowoczesna hala gwarantuje, że miejsc wystarczy dla wszystkich).
Możliwość udziału w Festiwalu i wysłuchania wszystkich występów, zarówno podczas przesłuchań jak i Koncertu Galowego, mają także bez wychodzenia z domu internauci – wystarczy obejrzeć transmisję dostępną na stronie www.mfkip.pl . Choć to wygodna opcja, to nie ma wątpliwości, że na żywo Festiwalowi towarzyszą zupełnie inne emocje, dlatego warto zarezerwować sobie czas i wybrać się do Będzin Areny między 16 a 19 stycznia, by jeszcze raz zanurzyć się w tajemnicy betlejemskiej nocy.
Tradycyjnie Festiwal odbywa się pod patronatem medialnym Tygodnika Katolickiego Niedziela i portalu niedziela.pl .
Mam dobry widok ze swojego okna – wprost na parafię św. Jana Chrzciciela i klasztor Oblatów św. Józefa. Święte sąsiedztwo, świętość na wyciągnięcie ręki.
Zgromadzenie Oblatów św. Józefa zostało założone pod koniec XIX wieku we Włoszech przez Józefa Marello. Ten włoski kapłan, a następnie biskup, kanonizowany przez Jana Pawła II w 2001 r., przez całe swoje życie szerzył kult św. Józefa. Celem zgromadzenia była pomoc kapłanom diecezjalnym w pracy duszpasterskiej z młodzieżą. Ten charyzmat jest wciąż aktualny w działaniach zakonników, podobnie jak wsparcie dla biednych i opuszczonych oraz – co oczywiste – szerzenie kultu świętego patrona.
Triduum Paschalne przywołuje na myśl historię naszego zbawienia, a tym samym zmusza do wejścia w istotę chrześcijaństwa. Przeżywanie tych najważniejszych wydarzeń zaczyna się w Wielki Czwartek przywołaniem Ostatniej Wieczerzy, a kończy w Wielkanocny Poranek, kiedy zgłębiamy radosną prawdę o zmartwychwstaniu Chrystusa i umacniamy nadzieję naszego zmartwychwstania. Wszystko osadzone jest w przestrzeni i czasie. A sam moment śmierci Pana Jezusa w Wielki Piątek podany jest z detaliczną dokładnością. Z opisu ewangelicznego wiemy, że śmierć naszego Zbawiciela nastąpiła ok. godz. dziewiątej (Mt 27, 46; Mk 15, 34; Łk 23, 44). Jednak zastanawiający jest fakt, że ten ważny moment w zbawieniu świata identyfikujemy jako godzinę piętnastą. Uważamy, że to jest godzina Miłosierdzia Bożego i w tym czasie odmawiana jest Koronka do Miłosierdzia Bożego.
Dlaczego zatem godzina dziewiąta w Jerozolimie jest godziną piętnastą w Polsce? Podbudowani elementarną wiedzą o czasie i doświadczeniami z podróży wiemy, że czas zmienia się wraz z długością geograficzną. Na świecie są ustalone strefy, trzymające się reguły, że co 15 długości geograficznej czas zmienia się o 1 godzinę. Od tej reguły są odstępstwa, burzące idealny układ strefowy. Niemniej, faktem jest, że Polska i Jerozolima leżą w różnych strefach czasowych. Jednak jest to tylko jedna godzina różnicy. Jeśli np. w Jerozolimie jest godzina dziewiąta, to wtedy w Polsce jest godzina ósma. Zatem różnica czasu wynikająca z położenia w różnych strefach czasowych nie rozwiązuje problemu zawartego w tytułowym pytaniu, a raczej go pogłębia.
Jednak rozwiązanie problemu nie jest trudne. Potrzeba tylko uświadomienia niektórych faktów związanych z pomiarem czasu. Przede wszystkim trzeba mieć na uwadze, że pomiar czasu wiąże się zarówno z ruchem obrotowym, jak i ruchem obiegowym Ziemi. I od tego nie jesteśmy uwolnieni teraz, gdy w nauce i technice funkcjonuje już pojęcie czasu atomowego, co umożliwia jego precyzyjny pomiar. Żadnej precyzji nie mogło być dwa tysiące lat temu. Wtedy nawet nie zdawano sobie sprawy z ruchów Ziemi, bo jak wiadomo heliocentryczny system budowy świata udokumentowany przez Mikołaja Kopernika powstał ok. 1500 lat później. Jednak brak teoretycznego uzasadnienia nie zmniejsza skutków odczuwania tych ruchów przez człowieka.
Nasze życie zawsze było związane ze wschodem i zachodem słońca oraz z porami roku. A to są najbardziej odczuwane skutki ruchów Ziemi, miejsca naszej planety we wszechświecie, kształtu orbity Ziemi w ruchu obiegowym i ustawienia osi ziemskiej do orbity obiegu. To wszystko składa się na prawidłowości, które możemy zaobserwować. Z tych prawidłowości dla naszych wyjaśnień ważne jest to, że czas obrotu Ziemi trwa dobę, która dzieli się na dzień i noc. Ale dzień i noc na ogół nie są sobie równe. Nie wchodząc w astronomiczne zawiłości precyzji pomiaru czasu możemy przyjąć, że jedynie na równiku zawsze dzień równy jest nocy. Im dalej na północ lub południe od równika, dystans między długością dnia a długością nocy się zwiększa - w zimie na korzyść dłuższej nocy, a w lecie dłuższego dnia. W okolicy równika zatem można względnie dokładnie posługiwać się czasem słonecznym, dzieląc czas od wschodu do zachodu słońca na 12 jednostek zwanych godzinami. Wprawdzie okolice Jerozolimy nie leżą w strefie równikowej, ale różnica między długością między dniem a nocą nie jest tak duża jak u nas. W czasach życia Chrystusa liczono dni jako czas od wschodu do zachodu słońca. Część czasu od wschodu do zachodu słońca stanowiła jedną godzinę. Potwierdzenie tego znajdujemy w Ewangelii św. Jana „Czyż dzień nie liczy dwunastu godzin?” (J. 11, 9). I to jest rozwiązaniem tytułowego problemu. Godzina wschodu to była godzina zerowa. Tymczasem teraz godzina zerowa to północ, początek doby. Stąd współcześnie zachodzi potrzeba uwspółcześnienia godziny śmierci Chrystusa o sześć godzin w stosunku do opisu biblijnego. I wszystko się zgadza: godzina dziewiąta według ówczesnego pomiaru czasu w Jerozolimie to godzina piętnasta dziś. Rozważanie o czasie pomoże też w zrozumieniu przypowieści o robotnikach w winnicy (Mt 20, 1-17), a zwłaszcza wyjaśni dlaczego, ci, którzy przyszli o jedenastej, pracowali tylko jedną godzinę. O godzinie dwunastej zachodziło słońce i zapadała noc, a w nocy upływ czasu był inaczej mierzony. Tu wykorzystywano pianie koguta, czego też nie pomija dobrze wszystkim znany biblijny opis.
Niemal 200 interwencji strażaków; wojsko będzie pomagać w usuwaniu skutków ulewy (aktl2. wideo)
2025-04-19 00:17
PAP
PAP
Blisko 200 razy wyjeżdżali podkarpaccy strażacy do usuwania skutków burz, które w piątek po południu i wieczorem przeszły nad częścią Podkarpacia. Najpoważniejsza sytuacja jest w gminie Pawłosiów, gdzie do pomocy w usuwaniu m.in. błota skierowane zostało wojsko.
Jak poinformował rzecznik podkarpackich strażaków bryg. Marcin Betleja, interwencje polegały głównie na wypompowywaniu wody z zalanych piwnic, budynków, posesji i na udrażnianiu przepustów drogowych.
W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.