Julia Saganiak: W jednej z rozmów powiedziałeś, że odkąd pamiętasz, byłeś blisko Kościoła. W którym jednak momencie zdałeś sobie sprawę, że Twoja relacja z Bogiem jest Twoją decyzją, nie rodziców czy katechetów?
Filip Cybulski: Wiara cały czas we mnie dojrzewała. Po czasie zobaczyłem, że Bóg chce ode mnie prawdziwej relacji. W pewnym momencie doznałem kontuzji obu nóg i zamiast przeżywać, zacząłem się modlić i Bóg to cierpienie zabierał. Dzięki temu wszedłem z Nim w relacje. W cierpieniu odnalazłem Boga i zaufałem Mu. W tańcu odniosłem takie sukcesy, o których nie marzyłem wcześniej. Tak jak Bóg mówi, że chce dla nas obfitości, to ja nawet nie marzyłem o takich osiągnięciach w tańcu, o tym, że zostanę mistrzem światowej ligi jumpstyle. W tamtym momencie myślałem, że to już koniec pasji, a okazało się, że to dopiero początek. Doświadczenie tego otworzyło mnie na nawrócenie. I tak już chciałem zawsze być przy Bogu.
Reklama
To oznacza, że nie miałeś kryzysu wiary?
Ostatnio słyszałem, że czasem ludzie mają tak, że z powodu grzechu oddalają się od Boga, bo wydaje się im, że są niegodni Bożej miłości. Mówię o tym dlatego, że ja nigdy nie miałem takiego momentu, w którym źle czułem się z Bogiem. Czuję się szczęśliwy, a w Psalmach szczęście opisane jest jako akceptacja zasad od Boga, bo one zmieniają twoje życie na dobre. Tak, takie życie jest trudne, bo wymaga poświęceń, ustalenia priorytetów, kiedy ludzie wokół podążają za swoimi pragnieniami, rezygnują z dbałości o czystość przedmałżeńską, żyją chwilą, a ty nie chcesz ulegać pokusom. Ostatecznie to wszystko ma sens i daje radość. Ufam Bogu i wierzę, że idę Jego drogą.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
To prawda, otoczenie często nie sprzyja osobistemu rozwojowi i bywa wręcz demoralizujące. Jak w codzienności pielęgnujesz swoją duchowość?
Dzień zaczynam i kończę modlitwą. Staram się regularnie czytać liturgię dnia, a poza tym powierzam Jemu swoje decyzje.
Kiedy skręciłeś obie nogi, czytałeś Biblię. Nie miałeś innych, „ciekawszych” zajęć?
Po skręceniu pierwszej kostki, cały miesiąc leżałem i oglądałem różne filmiki. Po tym czasie poszedłem do szkoły i skręciłem drugą, i tak wylądowałem z dwiema nogami w gipsie. W tym kolejnym miesiącu, gdy nie miałem nadziei, byłem zniszczony psychicznie, po prostu wziąłem Biblię i zacząłem czytać. To nie było tak, że czytałem i widziałem tam odpowiedzi, tylko Słowo mnie poruszało. Natrafiłem też na taki fragment w Psalmie, gdzie było napisane: „Zamieniłeś w taniec mój żałobny lament, wór zdjąłeś ze mnie, obdarzyłeś radością” (Ps 30, 12). Z perspektywy czasu wiem, że to cierpienie otworzyło mnie na nawrócenie. Bóg naprawdę mi pobłogosławił.
Czy masz w swoim życiu osoby, które Cię prowadzą?
Modlę się za wstawiennictwem św. Józefa, Matki Teresy z Kalkuty i św. Maksymiliana. Historie świętych motywują do życia. Ale z tą trójką mam najwięcej do czynienia.
Reklama
Powiedziałeś, że nie marzyłeś nawet o tak dużych sukcesach w tańcu. Komu zawdzięczasz swoje osiągnięcia?
Na początku sądziłem, że moje zdolności taneczne to moja ciężka praca i talent. Teraz mija 13 rok i śmiało mówię, że wszystko zawdzięczam Bogu. Sukcesy w tańcu nauczyły mnie, czym jest sukces w życiu, ile jest wypadkowych, żeby być w danym miejscu. Gdy wygrałem mistrzostwa świata w 2021 r., to zdałem sobie sprawę, ile musiałem przejść. Bóg mnie w tym kierował, jestem tego pewien.
Kto Cię w tym wspiera?
Rodzice, z racji zawodu, od małego uczyli mnie pracy. Osiągałem sukcesy, bo nauczyli mnie, że warto iść po swoje.
W jednym z wywiadów wypowiedziałeś się na temat religii w szkole. Co ona Tobie dała, jak Cię rozwinęła?
Religia w szkole to ważna sprawa. To jedyny przedmiot, który realnie buduje twoje sumienie, ksiądz naprawdę może cię poprowadzić w życiu. Gdy studiowałem, był moment, że zacząłem odczuwać brak właśnie tej szkolnej katechezy i zacząłem szukać. W parafiach były różne spotkania, ale skierowane raczej do osób starszych, więc nie za bardzo widziałem tam siebie. Przypadkiem trafiłem do wspólnoty Efez. Poznałem osoby, które studiowały na tej samej uczelni co ja i było to dla mnie duże zaskoczenie, oczywiście pozytywne. Wspólnota to realne budowanie więzi z innymi ludźmi, masz od nich wsparcie. Myślę, że dzięki niej byłem w stanie uniknąć wielu błędów w życiu. Poza tym bardzo przeżywam wspólne Msze św. we wspólnocie, kiedy wszyscy modlimy się z tą samą ogromną wiarą.
Co teraz jest dla ciebie najważniejsze w życiu?
W Polsce często mówimy o wartości, jaką jest rodzina. Dla mnie też jest ona bardzo ważna. Oczywiście żywa relacja z Bogiem, budowanie życia na Skale. Poza tym takie proste rzeczy – bycie dobrym człowiekiem dla innych, dawanie świadectwa, które może dać komuś nadzieję.
Filip Cybulski ceremoniarz w parafii św. Maksymiliana Marii Kolbego w Pabianicach, zwycięzca mistrzostw World Jumpstyle League 2021.