Są takie miejsca...
Zielono. W ogrodach, sadach, alejkach, sercach, uśmiechach, myślach... Zielono! Czasami tylko jakaś chmura nadaje temu wszystkiemu odcień granatu, kiedy za ścianą awantura, na
ulicy płacze zagubiony maluch, starsza pani na poczcie odbiera 470 złotych renty, z notesu trzeba wymazać telefon do koleżanki, bo już jej nie ma... Granatowo. Buro. Źle.
A przecież są wakacje! Ma być tęczowo i słonecznie przez cały czas! Tak przynajmniej sobie wmawiam i odpędzam z moich wakacyjnych myśli te wszystkie kłótnie, płaczące
dzieci i smutne starsze panie. Tylko że ten upór w zasłanianiu się kolorowym parasolem jakoś wcale nie pomaga... Gdzie moja radość, radosny blask w oczach, wiara, że będzie
lepiej? Zniknęły? Zapomniały o mnie? Nie. W to akurat nie uwierzę! Gdzieś na pewno są i zerkają z niepokojem z ukrycia: znajdzie nas czy nie? Znajdę!
I nawet wiem, gdzie szukać...
Taizé - mała wioska na południu Francji, miejsce, gdzie każdego roku odnajduję na nowo to całe dobro, które zaniedbane przeze mnie upomina się o chwilę uwagi. Za każdym razem
staram się poświęcić mu coraz więcej czasu, wsłuchuję się w nie z ogromną uwagą, patrzę na nie szeroko otwartym sercem i oczami, chłonę je jak małe dziecko, które przed
chwilą po raz piąty usłyszało tę samą bajkę, ale znalazło w niej jeszcze jeden nieznany wątek... Uwielbiam tę wioskę na wzgórzu! Jak tylko pojawia się na horyzoncie po całym roku lepszych lub
gorszych dni, wiem już, że czeka mnie czas zieleni, słońca, mądrości. Wiem, że zagnieździ się to wszystko na nowo w moim sercu i myślach, i wiem też, że będę chciała dzielić
się tymi cudami z każdym, bo każdy potrzebuje jasnych i pełnych życia kolorów!
Zabieram w tym roku do Taizé moje dwie przyjaciółki, które będą tam po raz pierwszy. Ponieważ to ja po części przyczyniłam się do ich odwiedzin w tym miejscu, czuję się niejako
odpowiedzialna za to, co je tam spotka. Przez chwilę drżę z niepokoju, ale natychmiast jakiś ciepły wiatr zabiera wszystkie obawy. Bo czy należy martwić się o to, co stać
się może w miejscu, do którego przyjeżdżają tysiące młodych ludzi z całego świata, aby poznawać Chrystusa? Czy ekumenizm wspólnoty w Taizé pozostawia miejsce na jakiekolwiek
uprzedzenia i brak tolerancji wobec innych wyznań? Ja już wiem, że nie. Pora teraz, aby przekonały się o tym moje przyjaciółki i każdy, kto szuka jasnej drogi życia. Jasnej
nie znaczy łatwiejszej... Jasnej znaczy kolorowej, ale z miejscem na granat... Z tą różnicą, że zawsze można chlapnąć na niego kilka kropel zieleni i słońca, i zamienić
wszystko w błękit!
Pomóż w rozwoju naszego portalu