O godz. 15.00 przy dźwiękach syreny strażackiej w asyście przyozdobionych kirem pocztów sztandarowych Nadleśnictwa Państwowego w Rudce, Zespołu Szkół Rolniczych w Rudce,
OSP w Rudce, najbliższej rodziny, przyjaciół i wiernych, kondukt żałobny pod przewodnictwem bp. A. Dydycza odprowadzał doczesne szczątki rudzkiego Proboszcza do miejscowego kościoła,
który przez ponad 57 lat był dla niego miejscem szczególnym. Nazywał on ten kościół "perełką dekanatu brańskiego".
Nabożeństwo pożegnalne bp Antoni Dydycz odprawił wspólnie z: ks. inf. Eugeniuszem Borowskim, ks. inf. Janem Sobechowiczem i ks. prał. Romanem Wodyńskim i kilkudziesięcioma kapłanami.
Uroczystości pogrzebowe rozpoczęły nieszpory żałobne pod przewodnictwem ks. Jarosława Kuźmickiego. Tuż przed Mszą św. proboszcz parafii pw. Trójcy Świętej w Rudce, ks. Henryk Filipowicz
przypomniał wszystkim zebranym, że ks. prał. Michał Badowski odszedł o godz. 7.20 dnia 27 czerwca br. Dziękował wiernym za to, że tak licznie zgromadzili się by oddać hołd "swojemu
Prałatowi".
Liturgię słowa zakończył Ordynariusz Drohiczyński, przypominając w homilii drogę do kapłańtwa i kapłaństwo ks. Badowskiego. To, co mówił Ksiądz Biskup inspirowane było wydanymi
przez Kurię Drohiczyńską Wspomnieniami Michała Badowskiego (2000).
Życie rozpoczął ks. Michał w 1916 r. w Warszawie. Kształcił się w Pińsku, Drohiczynie, Wilnie. Najbardziej związany był z Rudką, w której
zakończył ziemską misję. Bp Dydycz zacytował fragment testamentu ks. Badowskiego: "Całe moje życie starałem się być oddany całkowicie sprawom kościelnym i parafialnym, i co mogłem,
to robiłem".
Ks. M. Badowski to wyjątkowa osobowość i bardzo oryginalna postać w środowisku kapłańskim. Nie istniały dla niego sprawy, których nie można było załatwić. Praca nie dzieliła
się na fizyczną i umysłową. W zależności od potrzeby chwili potrafił być rolnikiem, urzędnikiem, nauczycielem. Najlepiej jednak czuł się jako kapłan. Z jego inicjatywy
powstał rektorat, a później parafia w Szmurłach, wybudował kaplicę w Korycinach, by skrócić wiernym drogę do świątyni. Nigdy kościoła nie traktował z pozycji
ekonomicznej. Prowadził wzorcowe gospodarstwo rolne, z którego dochód przeznaczał na utrzymanie, a nierzadko na sprawy kościelne. Ze swojej gospodarności znany był w całym
kraju. Nazywano go "księdzem-gospodarzem". Otoczenie wokół kościoła to efekt wieloletniego trudu jego pracy i nieustannych zabiegów pielęgnacyjnych, by to miejsce było szczególnie urokliwe
i godne otoczenia domu Bożego.
Jego wielkim walorem była pamięć o tych, którzy w latach jego młodości i początkach kariery duszpasterskiej podali mu pomocną dłoń. Przede wszystkim pamiętał o swoim
darczyńcy, ks. Janie Wasilewskim, którego prochy po wieloletnich staraniach sprowadził z dalekiej Syberii do Polski. Spoczywają one dzisiaj w katedrze drohiczyńskiej. W testamencie
swoim pisanym w ostatniej wersji 5 marca 2003 r. zaznaczył: Moim byłym parafianom z Rudki, Lubieszcz, Olend, Szmurłów, Spieszyna, Siemion, Korycin, Karpia i Józefina
dziękuję za to, że mnie słuchali i pomagali. Nie zapominam o rodzinie państwa Anusiewiczów dziękując przede wszystkim panu Stanisławowi. Wspominam także Siostry Misjonarki,
z którymi współpraca była dla mnie wielką radością".
Jako człowiek ks. Michał miał świadomość ludzkiej słabości i ułomności. Słowa testamentu z 1977 r. brzmią: "Jeśli komuś zrobiłem przykrość, wszystkich bardzo serdecznie
przepraszam". Ks. Michał Badowski po wielu latach służby kapłańskiej odszedł w uroczystość Najświętszego Serca Pana Jezusa. To Pan Bóg sprawił, że ten człowiek tak bardzo kościelny, tak bardzo
apostolski miał swoją uroczystość pogrzebową w dniu święta kościelnego, święta papieskiego, w uroczystość apostołów Piotra i Pawła. Kwintesencją pożegnalnych słów Pasterza
Drohiczyńskiego był fragment z książki M. Badowskiego: "Uważam sobie za szczególny dar Boży, że już od dni mojej młodości spotykałem wspaniałych ludzi, którzy byli dla mnie niedościgłym
wzorem szlachetności i świętości, jak sługa Boży bp Zygmunt Łoziński, ks. Jan Wasilewski, ks. Jan Zieja, Urszula Ledóchowska, Bolesława Lament, ks. Michał Sopoćko i niezwykły człowiek,
nawrócony z judaizmu karmelita o. Daniel Rufeisen".
Po zakończeniu Mszy św. jako pierwszy słowa pożegnania wygłosił dziekan brański, ks. prał. Roman Wodyński, który w latach 1958-1960 był wikariuszem w Rudce. Wspominał, że ks.
Badowski bardzo dużo pracował. Wstawał wcześnie rano, był ciągle na nogach i dlatego zachęcał innych do tej gorliwej pracy. Mówił, że każdy powinien dać z siebie jak najwięcej. "Za
tę jego postawę, za wielki trud pracy pragnę, aby Bóg nagrodził Go pokojem wiecznym" - zakończył Ksiądz Dziekan.
W imieniu Sióstr Misjonarek Świętej Rodziny z Rudki głos zabrała siostra przełożona domu, Ewa Szerszeń. Jej drżący, kobiecy głos zdradzał żal i smutek spowodowany odejściem Księdza
Prałata. I ona, tak jak jej poprzednik w przemowie ks. Wodyński, wspominała o wielkim szacunku do religii i Kościoła. Ksiądz Prałat wstawał o godz.
4.30 i czekał modląc się przed odprawieniem Mszy św., później po raz drugi przychodził do kościoła by w samotności oddać się kontemplacji przed Panem Bogiem. Z upływem
lat stawał się coraz słabszy i mniej sprawny fizycznie. S. Ewa wspomina, "że w Boże Ciało br. wstał rano, ale nie dał rady już spożyć śniadania. Zaproponowałam, że odprowadzimy księdza
do pokoju, a po obiedzie odpocznie i odprawi Mszę św., wspominał, że pójdzie na procesję. Niestety zrządzeniem Bożym nie dane mu było kontynuować posługi kapłańskiej. Brakuje nam
Księdza Prałata, - powiedziała s. Ewa - ale wierzymy w świętych obcowanie i tak jak on prosił nas o modlitwę, my będziemy pamiętali za to wszystko, co
uczynił Siostrom Misjonarkom i za jego szlachetność i dobroć".
W imieniu władz samorządowych głos zabrał rudczanin, starosta bielski, dr Sławomir Snarski. "Odchodzi od nas ksiądz, odchodzi od nas prałat, odchodzi od nas wielki człowiek, który ukochał tę parafię.
Odchodzi człowiek - legenda. Wielce zasłużony dla tej miejscowości, gminy, powiatu. Ksiądz Prałat będąc z nami przez ponad pół wieku dawał przykład jak pracować uczciwie i zaskarbić
miano godnego człowieka. Dawał przykład jak kochać tę ziemię i ludzi. Pamiętam, jak wspominał po swoich licznych podróżach, że najpiękniej jest tutaj w Rudce i nigdzie
indziej nie jest tak dobrze". W dalszej części przemówienia Starosta zwracał się bezpośrednio do Zmarłego słowami: "Kochałeś bracie tę ziemię i swoich parafian. Od początku swojej
bytności w Rudce wspierałeś wszystkich, którzy chcieli pozytywnie działać i tworzyć dla tej społeczności. Cieszyłeś się osiągnięciami gminy - gdzie miałeś wielki udział w jej
tworzeniu. Cieszyłeś się osiągnięciami Nadleśnictwa, szkół, ponieważ kochałeś młodzież i nauczycieli. Dbając o swoje powinności duszpasterskie i gospodarstwo rolne byłeś
przykładem i wzorem do naśladowania. Miałem okazję rozmawiać z ks. Michałem wielokrotnie. Zawsze miał dobre słowo i dobrą przyjacielską radę. Podkreślał na każdym kroku,
że naszym obowiązkiem i powinnością jest praca, a nie narzekanie. Księże Prałacie, żegnamy Cię z wielkim żalem, wzruszeniem, a przede wszystkim z wielkim
szacunkiem. Będzie Ciebie na pewno brakowało. Odchodzisz, ale Twoje dokonania i pamięć o Tobie pozostanie w naszych sercach. Ta skromna ulica nazwana Twoim imieniem będzie
codziennie nam przypominać naszego Prałata".
Ostatnie słowa nad trumną Księdza Prałata wygłosił ks. Paweł Anusiewicz, jeden z najbardziej zaufanych i najbliższy współpracownik zmarłego. Towarzysz jego wielu podróży zagranicznych.
Również tej na daleką Syberię w celu sprowadzenia prochów ks. J. Wasilewskiego. Ks. Paweł powiedział m.in.: "Myślę, że należę do osób, które dobrze znały Księdza Prałata, a ta znajomość
zawiązywała się poprzez spotkania w kościele, na plebanii, poprzez wspólną pracę w gospodarstwie. Nie było łatwo, mogą to potwierdzić moi koledzy. Trudno było poświęcić wakacje na
ciężką pracę w gospodarstwie. Mimo tych licznych spotkań trudno jest scharakteryzować, krótko ująć osobę i życie Księdza Prałata. Kiedy 27 czerwca powiadamiałem różne osoby o śmierci
i pogrzebie Księdza Prałata, zadzwoniłem do kard. Henryka Gulbinowicza. Myślę, że to co powiedział i prosił o przekazanie tych słów (nie mogąc tu przybyć) oddaje w pewnym
sensie istotę życia i posługi Księdza Prałata. Powiedział o nim - to był człowiek wielkiej odwagi i wierności Kościołowi". Pełne wzruszenia słowa dyktowane sercem i wypowiadane
ustami prawdziwego przyjaciela spotęgowały minorowy nastrój, u niektórych osób spływały łzy. Kończąc ks. Paweł powiedział: "Księże Prałacie, chcemy Ci za wszystko podziękować naszym
sercem i naszą modlitwą. Będziemy robili wszystko, aby Cię pamiętać. Za wszelkie dobro dziękujemy".
Ks. P. Anusiewicz podziękował przybyłym na uroczystości pogrzebowe, m.in.: Księdzu Biskupowi i wszystkim duchownym, władzom powiatowym ze starostą, dr. Sławomirem Snarskim i sekretarzem,
Ryszardem Anusiewiczem, delegacjom samorządowym z Brańska z zastępcą burmistrza, inż. Andrzejem Charytonem, z Gminy Brańsk - wójtowi Krzysztofowi Jaworowskiemu i przewodniczącemu
RG, mgr. inż. W. Jakubowskiemu z Gminy Rudka z wójtem, Anusiewiczem i przewodniczącym, mgr inż. B. Kresso, nauczycielom, przyjaciołom, parafianom i wszystkim
tym, którzy przybyli pożegnać ks. Badowskiego.
Smutny dźwięk dzwonu kościelnego oznajmiał wszystkim zebranym, że ks. prał. Michał Badowski po ponad osiemdziesięciosześcioletniej ziemskiej wędrówce powrócił do Pana.
Pomóż w rozwoju naszego portalu