Reklama
Blogowanie przyszło z góry, taka fanaberia zarezerwowana dla gwiazd "show-biznesu", które w ten sposób udowadniały szaremu obywatelowi jak niewielka między nimi przepaść bywa...
czasami. Nagle okazało się, że na stronach internetowych niektórych artystów pojawiają się budujące treści okraszone fotosami z planów zdjęciowych. Codziennie pojawiały się nowe przemyślenia,
a w skrajnych przypadkach witrynę, na której je publikowano wzbogacono "ukrytą kamerą", która pokazywała niezwykły świat idola od kuchni.
W Polsce nie doszło na razie do tak skrajnych przerysowań, a to z uwagi na to, iż blogomanii ulegli mądrzy artyści.
Najpopularniejszą aktorką-blogerką jest Krystyna Janda, która od 3 lat wstaje wcześnie rano tylko po to, aby rozpisywać się na swojej stronie internetowej o życiu, rodzinie, świecie artystycznym.
Codzienne zapiski stały się kanwą do felietonów oraz kolejnej książki autobiograficznej. Ci, którzy poszukują w tym hobby uzależnienia muszą się rozczarować. Ostatni zapisek blogowy głosi:
"Moi Drodzy, rozstaje się z Wami do 9-ego czerwca, czyli do przyszłego poniedziałku. Wyjeżdżamy kręcić Śluby panieńskie w dworze w Głuchach pod Warszawą. (...) Nie
zabieram komputera, ponieważ ilość pracy, która nas czeka, ilość scen do nakręcenia dziennie, trudność tej realizacji i konieczność przygotowywania scen na każdy następny dzień wieczorem, po
zakończeniu pracy z kamerą każdego dnia, oraz konieczność rozpoczynania o świcie z powodu słońca i z wielu innych powodów, którymi nie będę zawracać Wam głowy,
mówi mi, że do komputera nie siądę żadnym sposobem".
Blogerzy pod lupą
Nie wszyscy jednak potrafią zaprzestać przynajmniej na jakiś czas internetowych zwierzeń. Magda Zakrzewska, studentka dziennikarstwa wie, że blogowanie może być uzależnieniem:
- Chciałam pisać, doskonalić swój warsztat zawodowy. Na witrynie blogowej zarejestrowałam się zupełnie przypadkiem. Pierwszy wpis był jak oczyszczenie - cały stres dnia wrzuciłam do sieci i zaczęło
się. W pracy non stop miałam na podglądzie swojego bloga - a nuż ktoś skomentował mój wczorajszy wpis, a może ktoś ze znajomych chce mi coś powiedzieć. Wkrótce
zdecydowałam się opublikować moje wiersze. To właśnie dzięki blogowi moi znajomi dowiedzieli się, że rozstałam się z chłopakiem. Tak, było łatwiej napisać, niż przyznać się komuś twarzą w twarz,
że coś się w moim życiu zawaliło.
O wiele dosadniej problem "blogowego zwierzania się" określa "Milenka" - właścicielka bloga:
- Z blogami bywa różnie. Jedne to prymitywne wypociny typu "poznałam dzisiaj fajnego faceta" - oczywiście pisane w tej specyficznej odmianie języka polskiego, w którym
nie występują znaki przestankowe, ani większość polskich liter. Z kolei inne są bardziej lub mniej wartościowe: bardziej, gdy się zaczynają pojawiać mądre komentarze; te grafomańskie szufladkują
autora w kategorii poeta młodego pokolenia.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Ekshibicjonizm kontrolowany
Reklama
Regulamin witryny publikującej blogi dba o zachowanie norm obyczajowych. Pamiętnik internetowy może zostać zlikwidowany przez administratora, jeśli nazwa bloga jest wyrażeniem powszechnie uznawanym
za obraźliwe lub wulgarne. Zabrania się za pośrednictwem bloga propagować treści szowinistyczne, faszystowskie, nazistowskie, nawołujące do nienawiści innych narodów. Nie można również
korzystać z symboli odwołujących się do ww. ideologii. Pomimo obostrzeń chętnych do założenia własnego dziennika na jednej z witryn było do tej pory 6 tysięcy osób. Niektórzy z nich
przechodzą proces rejestracji, aby tylko raz dokonać wpisu i zapomnieć o całej zabawie. Takie "martwe blogi" po kilku tygodniach bezczynności, są usuwane. Inni właściciele pozostają
wierni.
- Według najnowszych badań świat wirtualny pociąga bardziej introwertyków - ocenia Marek Robak, dziennikarz KAI, którego praca magisterska pt. Internet jako wyzwanie filozoficzne i teologiczne
odbiła się szeroki echem wśród badaczy "wirtualnej wspólnoty wiary". Według mnie blog nie jest pamiętnikiem, a jedynie internetowym kreatorem pozornego ekshibicjonizmu. Jest to twór w dużej
mierze sztuczny. Piszemy i pokazujemy ludziom tylko to, co chcemy. Internetowi bliski jest anglosaski model wolności określany jako "wolność wypowiedzi", który z założenia zabrania
zabraniać. Jeśli społeczność sieciowa nie wypracuje metod weryfikacji internetowych treści, szybko utonie w nadmiarze informacyjnym.
O wiele większy sens widzę w prowadzeniu własnych stron internetowych. Sam taką posiadam. Zamieściłem na niej podstawowe informacje o sobie: życiorys, podstawowe umiejętności,
hobby. Informacje podane bez zbędnego fabularyzowania pozwalają na szukanie osób o podobnych zainteresowaniach w sieci.
Zupełnie innego zdania jest Kinga Bogdańska, wykładowca socjologii na UKSW w Warszawie: - Żyjemy w świecie ludzi sukcesu. Nasi rodzice pokładają w nas coraz więcej
własnych niespełnionych pragnień. Już nie wystarczy dobra znajomość angielskiego i spokojna praca. Z przylepionym uśmiechem musimy na co dzień udowadniać światu jacy to fajni, bezproblemowi
jesteśmy. Będziemy przez ogół akceptowani, jeśli taką postawę życiową opanujemy do perfekcji. Świat boi się malkontentów, ponuraków, ludzi, którym coś w życiu się nie udaje. Dlatego gramy,
czasami nawet przed przyjaciółmi. Blog bywa takim odwykiem od grania, bądź, jeśli ktoś już nie potrafi nie udawać - powielaniem przyjętej postawy. Wszystko zależy od nas.
W szczere intencje blogowiczów wierzy również Urszula Siniarska - psycholog kliniczny. - Jedną z form terapii jest przecież opowiadanie. To pozwala ludziom na godzenie się z własnymi
porażkami. Jeśli przy tej okazji coś udowadniam komuś i projektuję, to znaczy, że zależy mi na sobie i wychodzeniu z psychicznego dołka.
Na odwyku
Magda zdała sobie sprawę, że jest od blogowania uzależniona, zupełnie przypadkiem. - Kiedyś na ulicy spotkałam kolegę, którego nie widziałam od kilku lat. Na jego pytanie: "co u ciebie słychać?"
- wypaliłam: "Zajrzyj na mojego bloga". Miał minę nie tęgą, bo po raz pierwszy w ogóle o czymś takim usłyszał. Kiedy zaczęłam mu tłumaczyć o co w tym wszystkim
chodzi, nie rozumiał, aż w końcu skwitował całość: "A to nie prościej się spotkać i pogadać?". "Po co?" - ucięłam i ugryzłam się w język.
- Internet gwarantuje pełną anonimowość i wolność. Z drugiej strony blogi mogą za bardzo wyczulić człowieka na jego "ja" i w ten sposób stworzyć wewnętrzną
enklawę: "mojego bólu", "mojego niespełnionego marzenia" - uzasadnia niebezpieczeństwo blogomanii Urszula Siniarska. Ważne jest, aby podczas takiego kontemplowania rzeczywistości w Internecie
mieć jeszcze kogoś, kto skieruje uwagę na drugą osobę i otaczający świat.
Religia.blog.pl, czyli blogowe tabu
Gdyby siostra Faustyna - "sekretarka Bożego Miłosierdzia" żyła w dobie Internetu, być może wykorzystałaby sieć do opublikowania Dzienniczka a Kościół zyskałby nowy praktyczny środek realizacji swojej misji. Na razie, wśród zarejestrowanych dzienników internetowych nie brakuje tych, które w swojej nazwie odnoszą się bezpośrednio do symboli religijnych. W większości niestety skojarzenia są zupełnie przypadkowe. "Milenka" tak tłumaczy swój blog nazwany "wiara": "To, co piszę nie ma wiele wspólnego z wiarą w kontekście religijnym. Wbrew pozorom moje notki nie dotyczą Boga, do którego mam szacunek. Kilka osób odwiedzających mój dziennik zasugerowało, abym zwróciła się w tę stronę i zaczęła opisywać «takie codzienne podążanie do Pana», ale na razie wolę się koncentrować na bardziej przyziemnych problemach i mieć sferę religijną tylko dla siebie".