Większość ludzi psuje sobie dzisiaj wzrok, gust, umysł - telewizją. Wszystkie inne media zeszły na drugi plan, a sztuka, literatura, w ogóle prawdziwa kultura - grają trzeciorzędne
role. Filmów dotykających kwestii religijnych powstaje mało. Jednak czasami pojawiają się na szklanym ekranie niespodzianki miłe i wzruszające. W święto Bożego Ciała (19 czerwca
2003 r.) TVP 1 wyemitowała film pt. Biała sukienka w czasie, gdy przed telewizorami gromadzi się najwięcej widzów. Oglądałem go w rodzinnym kręgu. Podobał się nam się bardzo.
Ukazał się w ramach wielokrotnie nagradzanego, telewizyjnego cyklu Święta polskie. Michał Kwieciński, reżyser m.in. spektakli Teatru Telewizji i producent, napisanie scenariusza
Białej sukienki zaproponował Domanowi Nowakowskiemu, mając w pamięci wcześniejszą udaną współpracę (spektakl Usta Mike´a Jaggera). W głównych rolach reżyser obsadził debiutantów:
Pawła Małaszyńskiego i Sambora Czarnotę. Zdjęcia kręcono tylko w Tykocinie. Reżyser wyjaśniał, że znalazł w tym miasteczku wszystko, czego potrzebował: urokliwe plenery,
wspaniały kościół i "prowincjonalność na właściwym poziomie". Jest tam po prostu pięknie. Szczególnie malowniczo wypadła scena procesji z udziałem ponad 400 osób.
Fabuła osnuta została wokół obchodów Bożego Ciała. Biała sukienka to filmowa przypowieść dotycząca wiary. Czym jest dzisiaj w Polsce wiara? Co w polskim katolicyzmie należy do
zewnętrzności, a co naznaczone bywa duchowością? Jaka religijność dominuje: powierzchowna czy głęboka? Takie pytania stawia komediowy scenariusz. Jest to opowieść o różnych ludzkich
losach, które krzyżują się w dniu Bożego Ciała. Przeciętna polska rodzina przygotowuje się do udziału w procesji. Podczas prasowania spaliła się komunijna sukienka. Dziewczynka mówi,
że nie będzie sypała kwiatków... Ojciec wiezie rodzinę polonezem bez sprawnych hamulców. W tę stronę podąża także dwoje młodych ludzi: wygłaszający agresywne wobec katolicyzmu sądy młody biznesmen
oraz tajemniczy autostopowicz. Widzimy także zespół muzyczny satanistów, który pożycza mikrofon do nagłośnienia procesji...
Trzeba go szybko dowieźć. Pada deszcz. Luksusowy samochód z młodymi ludźmi zderza się ze zdezelowanym polonezem... Młody autostopowicz okazuje się księdzem... Przepiękna, wzruszająca
scena modlitwy o ocalenie umierającego młodego kolegi... Więcej nie ujawnię. Warto ten film zobaczyć i przeżyć. Dobrze, by znalazł się on w domowej filmotece. Zamiast
gapić się na kiepskie telewizyjne programy, lepiej wrzucić magnetowidową kasetę do odtwarzacza i obejrzeć ten piękny, religijny film jeszcze raz.
Pomóż w rozwoju naszego portalu