Stuletni Dom Ludowy w Daleszycach wybudowany został staraniem i nakładem ks. kan. inf. Bogumiła Czerkiewicza. Okazała budowla posiadała dwie kondygnacje. Początkowo mieścił się tu
szpital św. Mikołaja. Z czasem zaczęła również działać ochronka dla dzieci i teatr. Tu skupiało się całe kulturalne życie miasteczka. Amatorskie występy chóru kościelnego oraz orkiestry
OSP zawsze gromadziły liczną publiczność. W 1925 r. w Domu Ludowym gościł marszałek Józef Piłsudski, prowadzący inspekcję oddziałów II dywizji legionów. Marszałek spotkał się
wówczas z mieszkańcami Daleszyc. W 1958 r. w Domu zamieszkały siostry służki Najświętszej Maryi Panny, które pozostają tam do dziś. Jednak znaczna część Domu przez
długie lata nie była wykorzystana, toteż popadła w ruinę. Przed paroma laty zaniedbanym, wymagającym gruntownego remontu Domem Ludowym, zainteresowały się parafia i gmina.
W czerwcu 2001 r., dzięki inicjatywie wójta i ks. kan. Franciszka Beraka, część budynku przeznaczono na świetlicę integracyjno-wspierającą dla dzieci. Pracuje w niej Aleksandra
Konopka. Jako absolwentka pedagogiki, ukończyła również kurs socjoterapii. Kiedyś pracowała na podobnym stanowisku w Warszawie i miała okazję uczyć się od najlepszych. W roku
szkolnym przychodzi tu kilkadziesiąt dzieci, dla których organizowane są zajęcia terapeutyczne, plastyczne. Działa tu także klub dyskusyjny, w którym podejmowane są rozmowy o sektach,
zagrożeniach uzależnieniami, tematyka związana z Unią Europejską. Dla dzieci pochodzących często z rodzin niewydolnych wychowawczo, takie spotkania mają duże znaczenie - kształtują
ich światopogląd, pomagają ukierunkować zainteresowania. Pani Aleksandra po 2 latach pracy zauważa postępy. „Dzieci stają się bardziej otwarte, potrafią mówić o swoich problemach i planach.
Więcej myślą o swojej przyszłości” - mówi Socjoterapeutka. To jednak tylko część budynku, jego niewielki procent, wykorzystany dla dobra społeczności. Reszta nadal pozostaje pusta
i niszczeje. Mogłoby się tu przecież znów ogniskować życie kulturalne. Dom posiada wspaniałe warunki na lokale użyteczności publicznej. Pomysłów jest dużo: hospicjum, dom samotnej matki i wiele
innych. Ksiądz Kanonik mówi, że „parafia nie jest w stanie sama utrzymać domu, potrzebne jest wsparcie innych instytucji”. Nadzieja jeszcze jest. Być może budynkiem zainteresuje
się gmina. Wykorzystując unijne fundusze strukturalne, można pomyśleć o zagospodarowaniu gmachu. I miejmy nadzieję, że tak się stanie. Kiedy myślę o Domu Ludowym w Daleszycach,
kojarzą mi się setki takich lokali w różnych gminach: zaniedbanych, niewykorzystanych, niszczejących. I mam nadzieję, że radni, którym wyborcy udzielili kredytu zaufania, będą mieli
na uwadze wspólne dobro.
Pomóż w rozwoju naszego portalu