Choć od rana nad amfiteatrem zbierały się ciemne chmury, po południu wyszło zza nich słońce. Zupełnie jak w jednej z piosenek na nowej płycie grupy zatytułowanej „Daj na zgodę”. Dzieci - te z „Arki”, i te z Konina - śpiewały razem o Abrahamie, o Jezusie ratowniku i o tym, że w niebie nigdy nie kończy się niedziela. Prawdę mówiąc, śpiewanie całkiem nieźle wychodziło też konińskim rodzicom! Atmosfera w czasie koncertu była wspaniała. W przerwach między piosenkami Robert prowadził dialog z dziećmi na widowni, opowiadał anegdoty, wspominał swoje dzieciństwo i początki „Arki Noego”. Zachęcał też małe koninianki do modlitwy o mądrych mężów...
Michaś, Piotruś, Maciuś
Reklama
W czasie wykonywania jednej z piosenek Robert zaproponował, by dzieci na przemian śpiewały kolejne wersy refrenu. - Raz chłopcy, raz dziewczynki - dodał. Dziewczynki po prostu huknęły
śpiewem, chłopców prawie nie było słychać. - Ojej!... Ci chłopcy w Koninie to chyba jacyś niedożywieni... - żartował lider „Arki”. - Tak słabiutko? Niedobrze,
co za mężczyźni z was wyrosną? Wiecie, dziewczyny - kontynuował, spoglądając na publiczność - módlcie się do Boga o mądrych mężów. Już od dziś. Moja żona też
się modli. Zdumiona widownia ucichła. - Moja żona modli się, żebym zmądrzał. Mam nadzieję, że Pan Bóg jej wysłucha!... Wracając do tematu, zastanawiam się czasem, jakich mężów znajdą moje córki.
Bo wciąż słyszę, jak mamy mówią o swoich synach: Michaś, Maciuś, to dla mojego Piotrusia... Nawet, gdy mają 20 lat. Rzadko słyszę: Michał, Piotr, Maciej. I potem rośnie taki 20-,
30-letni misio... taki dorosły misiek mamusi.
Gdy po koncercie Robert podpisywał dla mnie płytę, spytał o imię. - Ola - odpowiedziałam bez namysłu. Spojrzał zza okularów. - Chyba Aleksandra? - zauważył. Roześmiałam
się i potwierdziłam. „Dla Aleksandry” - napisał.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Henryk VI i fotoreporter
Obsada w „Arce Noego” nieco się zmieniła. - Niektóre dzieci podrosły i próbują grać. A te, które były maleńkie, też podrosły i śpiewają -
wyjaśnił mi Robert. W czasie koncertu nastoletnia Majka Friedrich i ciemnoskóry Dominik Szczepaniak wystukiwali z wyczuciem rytm na bębnach. Inny, znany z poprzednich
płyt chłopiec próbował swych sił, grając na saksofonie. Obok ojca trwał niestrudzenie jasnowłosy, 3-letni Bruno Friedrich ze swoją miniaturową gitarą, zaś zupełnie „na tyłach” zespołu
spacerował Henryk, jego młodszy brat. - Mówią na niego Henryk VI - przedstawił między kolejnymi piosenkami swe szóste dziecko dumny ojciec. - Dobrze, że nie Henryk VII! - dodał.
Obecny na koncercie znany koniński fotoreporter Franciszek Kupczyk usiłował uwiecznić w kadrze nierozstającego się z plastikowymi skrzypcami Henryka. W pewnej chwili położył
się na scenie, chcąc zrobić zdjęcie spoglądającemu na niego z góry maluchowi. Niestety, Henio położył się również. Fotograf wstał. Wstał i chłopczyk. Próby negocjowania z najmłodszym
Friedrichem nie dały efektu. Mały skrzypek zniecierpliwił się wreszcie, machnął instrumentem i uciekł za kulisy do mamy.
Na nowym krążku zadebiutował również czarujący urwis - Bartek Malejonek. Utwór Słońce wychodzi zza chmury w jego wykonaniu brzmiał naprawdę przekonująco.
Zaczynam nowe życie, daruję wszystkie długi
Koncert zakończono piosenką o Roku Jubileuszowym. - Jutro zaczyna się nowy rok szkolny; to trochę tak, jakby zaczynało się nowe życie. I dlatego rozpocznijmy go tą piosenką - zaproponował lider „Arki”. - Zaczynam nowe życie, daruję wszystkie długi, chcę pokochać to, czego nie da się polubić. Chcecie tak rozpocząć następną klasę? Widownia potwierdziła. Chwilę później wszyscy śpiewali, że z uśmiechem na twarzy pokonają przeciwności i nic nie będą winni - oprócz miłości.
Nie jestem Britney Spears
Dzieci z „Arki” nie zachowują się jak gwiazdy estrady. Nie pozwalają także, by traktowano je w ten sposób. Nie rozdają autografów. - Nie jestem przecież Britney Spears - powiedziała zdecydowanie Majka Friedrich. W konińskim amfiteatrze zebrani pod sceną młodzi ludzie jeszcze długo po koncercie skandowali jej imię. Po pożegnaniu z publicznością dzieci zbiegły do garderoby. Wszystkie: duże i małe wraz z dorosłymi podziękowały Bogu za koncert, prosiły za wszystkich, którzy w nim uczestniczyli, odmówiły Ojcze nasz, przekazały znak pokoju i pobiegły do swoich mam. Dopiero wtedy mogłam - specjalnie dla Czytelników Ładu Bożego - przeprowadzić wywiad z liderem zespołu. Przeczytają go Państwo za tydzień.