„Usilnie szukałam pracy. Mój wysiłek został uwieńczony sukcesem. Zostałam zatrudniona w zawodzie, do którego byłam przygotowana przez szkołę. Radości nie było końca. Byłam tak szczęśliwa,
iż wydawało mi się, że mam wszystko. Jednak pojawiły się wątpliwości: Czy to wszystko wystarczy, aby być naprawdę szczęśliwym? Czy w moim życiu nie brakuje czegoś? Chciałam te myśli odsunąć
od siebie. Na początku najlepszym lekarstwem okazały się częste dyskoteki, zabawy, spotkania z przyjaciółmi, to miało zagłuszyć głos Jezusa...
Kiedy mijałam Starą Wieś, patrzyłam na klasztor. Miałam wrażenie, że tu odnajdę to, czego szukam, właśnie tu, za klasztornym murem. Wtedy podjęłam decyzję, że „moje życie pragnęłam
poświęcić służbie Jezusowi i Maryi. Kocham Rodziców, jednak Bóg jest ważniejszy. O Rodzicach pamiętam i jestem nieustannie z nimi w modlitwie”.
S. Halina Świerk
Reklama
„Gdy miałam 2 tygodnie zachorowałam na obustronne zapalenie uszu. Lekarz nie rozeznał właściwie i podjął leczenie w kierunku zapalenia płuc. Mój stan się bardzo pogorszył.
Mama nie zgodziła się na szpital. Potem wezwano innego lekarza i powiedział, że stan jest bardzo ciężki. Podał lek i powiedział, że po trzydziestu minutach powinno nastąpić polepszenie,
a „reszta” w rękach Boga...Tak naprawdę, to nie wiem, dlaczego Bóg mnie ocalił? Może po to, bym w przyszłości mogła Mu służyć?
Wysiadłam z autobusu. Szłam do domu sióstr w Prałkowcach. Z drżeniem serca, ale wspierana myślą „wystarczy ci Mojej łaski”, stanęłam pod drzwiami. Ręka
mi drżała, pozostało tylko naciśnięcie dzwonka...
Wracałam z Prałkowiec bardzo szczęśliwa, pozostało „tylko” powiedzieć o tym Rodzicom. Zaufałam Jezusowi... „Wszystko potoczyło się spokojnie, wbrew przewidywaniom”.
S. Dorota Białowąs
Pomóż w rozwoju naszego portalu
„Chodziłam zamyślona. Nic mnie nie cieszyło. Uciekałam od ludzi. Zaczęłam czytać Pismo Święte i książki religijne. Nigdy nie zachwycałam się rozrywkami, jakie proponował świat. W takich
momentach czułam się połowicznie zadowolona... Brakowało mi „czegoś”. Po jakimś czasie to „coś”, stawało się dla mnie wyraźnie „Kimś”. Tato usilnie pragnął, bym była
najlepsza w grze w tenisa. I faktycznie byłam. Ale potem chciałam skończyć ze sportem „na pokaz”. Wtedy pojawiały się myśli o zakonie.
Chciałam wstąpić, ale bałam się powiedzieć Bogu „tak”, gdyż wiedziałam, że jedno „tak”, pociąga za sobą następne decyzje i niełatwe wybory. Ostatecznie, w Wielki
Piątek 1995 r., podczas adoracji wieczornej zdecydowałam się na życie dla Jezusa”.
S. Katarzyna Foryś
„Myśl o podjęciu życia zakonnego pojawiła się u mnie bardzo wcześnie. Jeszcze w latach szkoły podstawowej na pytanie: Kim chcę zostać, odpowiadałam, że będę zakonnicą.
Sprawiało mi zawsze ogromną radość, gdy mogłam komuś bezinteresownie pomóc. Patrząc na swoje rówieśniczki zauważałam różnicę. Pytałam siebie dlaczego jestem inna? Teraz wiem, że szukałam Jezusa, a może
to On mnie poszukiwał wśród tego świata?”.
S. Beata Prawecka
W piątek 15 sierpnia 2003 r., gdy pielgrzymi w utrudzeniu i spiekocie dochodzili do sanktuariów maryjnych cztery Siostry ze Zgromadzenia Sióstr Służebniczek Najświętszej Maryi Panny Niepokalanie Poczętej decydowały już na zawsze o swojej przyszłości, ślubując Bogu „wieczystą czystość, ubóstwo i posłuszeństwo”.
Po rocznym okresie postulatu, dwurocznym nowicjacie i pięcioletnim junioracie zrozumiały, że ich pierwszy wybór Jezusa nie był wcale młodzieńczą pomyłką.
Uroczystości w archikatedrze przemyskiej przewodniczył arcybiskup Józef Michalik wraz z ks. prał. Mieczysławem Rusinem, ks. Bartoszem Rajnowskim oraz kapłanami zaproszonymi na
śluby wieczyste Sióstr.
W homilii Ksiądz Arcybiskup podkreślił odwagę tych młodych Sióstr w ofiarowaniu się Bogu na zawsze, na „przepadłe”, jak powiedziałby Ojciec Święty. Wskazał na Osobę Maryi, która
w pierwszym wyborze Boga, przy Zwiastowaniu była konsekwentna przez całe swoje życie. „Maryja raz poszła na służbę Boga i już na zawsze pozostała”. Życzmy zatem Siostrom
i sobie wierności podjętym zobowiązaniom wobec Pana Boga.