Było to gdzieś w Zajordaniu.
Jezus, zaraz po śniadaniu,
Zaczął uczyć wielkie tłumy.
A uczniowie nie bez dumy
Temu się przysłuchiwali.
Stali jak... zaczarowani
Wysłuchując Jego mowy.
- Pan na różne już sposoby
Mówi o Bożej miłości.
To Faryzeuszy złości.
Pewnie o coś zapytają,
Jak to już w zwyczaju mają,
By wystawić Go na próbę.
Bardziej wszak na swoją zgubę,
Bo nasz Rabbi im się nie da
I odpowie tak, jak trzeba.
Rzeczywiście, tak się stało.
Kilku z nich Pana spytało:
- Jesteś mądry, to się chwali,
Lecz czy może mąż oddalić
Żonę i wziąć inną sobie?
Jaką, Panie, dasz odpowiedź?
- A co Mojżesz wam nakazał?
- Mojżesz tego nie odradzał!
Nawet list dał rozwodowy...
- O rozwodzie nie ma mowy!
To przez serca zatwardziałe
Mojżesz dał to przykazanie!
Przecież na początku, w raju,
Wiemy to z Księgi Rodzaju,
Tak to wszystko ułożono,
By mężczyzna ze swą żoną
Od zaślubin byli jedno.
Tu jest odpowiedzi sedno!
A wieczorem w swoim domu,
Uczniom tak powiedział:
- Znowu
Chcieli Mnie pochwycić w mowie!
A i wam coś jeszcze powiem:
Kto oddala żonę swoją,
By się później żenić z nową,
Oczywiście cudzołoży,
Łamiąc, bracia, przepis Boży.
Żona, co opuszcza męża,
Też ten przepis nadweręża.
Bo co łączy Bóg już teraz,
Człowiek niechaj... nie rozdziela!
Zapytajcie tatę, mamę,
Czy małżeństwo to sakrament?
Pomóż w rozwoju naszego portalu