Kres jest tak niewidoczny, jak początek.
Wszechświat wyłonił się ze Słowa i do Słowa też powraca.
(Jan Paweł II, „Tryptyk rzymski”)
Kiedy pielgrzymka się rozpoczęła? Duchowo właściwie już długo przed wyjazdem z Łodzi. Bowiem każdy z nas zobowiązany miłością do Kościoła i Ojca Świętego miał zawieźć
do Rzymu konkretny duchowy dar. Dar i ofiarę serca. Bo przecież pielgrzymka to przede wszystkim doświadczenie serca. Spojrzenie ku górze, ku Bogu, gdzie mamy przygotowane trwałe mieszkanie.
Spojrzenie zamknięte między niewidzialnym Początkiem i Kresem.
Nasze pielgrzymowanie do Rzymu rozpoczęliśmy w sobotę 13 września modlitwą w kaplicy seminaryjnej. Bezpośrednio z Łodzi pojechaliśmy do Padwy. Zmęczeni, lecz szczęśliwi
dotarliśmy tam po południu w niedzielę. Wielu z nas wymknęło się na wieczorny spacer po stylowych i ciasnych uliczkach miasta św. Antoniego. Rankiem następnego dnia uczestniczyliśmy
w Eucharystii celebrowanej w Sala del Capitolo - w jednej z części Bazyliki św. Antoniego, po czym zwiedziliśmy sanktuarium Świętego. Wieczorem wyjechaliśmy
do Asyżu. 16 września był dniem naznaczonym w sposób szczególny duchem św. Franciszka. Wszystko zaczęło się od „źródła i szczytu Liturgii” - od Eucharystii, którą
tym razem przeżywaliśmy w Asyżu, w Bazylice Dolnej. W drodze między Asyżem a Rzymem zwiedziliśmy katedrę w Orvieto, niegdyś wsławioną cudem eucharystycznym.
Późnym wieczorem dotarliśmy do Wiecznego Miasta, które powitało nas słońcem tańczącym w barwach zachodzącej czerwieni. Zamieszkaliśmy niedaleko Rzymu we „Fraterna Domus”
- kompleksie prowadzonym przez wspólnotę osób świeckich, której charyzmatem jest przyjmowanie pielgrzymek. Musieliśmy dobrze wypocząć, bowiem nazajutrz miało dojść na Placu św. Piotra do historycznego
dla naszego Seminarium wydarzenia. Chyba nie przypuszczaliśmy, że ów dzień stanie się dla nas przełomowym w tak głębokim znaczeniu.
17 września ok. godz. 8.00 rano stawiliśmy się przed Bazyliką św. Piotra. Słońce dopiero co zbudzone krzątało się po placu. Czekaliśmy. Czekaliśmy na audiencję generalną, na spotkanie z Namiestnikiem
Chrystusowym. Co więcej - zostaliśmy uhonorowani możliwością zajęcia miejsc niemal u stóp Ojca Świętego. Czekaliśmy i śpiewaliśmy. Z nieba na ziemię spływał słoneczny
żar. A my czekaliśmy i modliliśmy się. Nagle Plac zaczął pulsować krzykami setek zgromadzonych na nim ludzi. Był to znak, że Papież Polak jest już między nami. Napięcie rosło. Wszyscy
oglądali się we wszystkich kierunkach. W jednym momencie spomiędzy tłumu wyłoniła się czarna lancia, a w niej Ojciec Święty. Rozpoczęła się środowa audiencja
generalna. Kiedy Piotr naszych czasów zaczął czytać przemówienie i pozdrawiać kolejne grupy obecne na Placu św. Piotra, my czekaliśmy na spojrzenie i słowo skierowane do nas. I stało
się. Papieskie pozdrowienie natrafiło na śpiewaną odpowiedź z naszej strony. Słowa, które wówczas Ojciec Święty wypowiedział pod naszym adresem, dla wielu z nas stały się zadaniem
na całe życie.
Bezpośrednio po audiencji zwiedziliśmy Bazylikę św. Piotra oraz uczestniczyliśmy we Mszy św. w kościele Ducha Świętego. Eucharystia stała się życiodajnym spoiwem łączącym dwa
podniosłe wydarzenia. Spotkanie z Ojcem Świętym oraz niepowtarzalną wizytę w Kaplicy Sykstyńskiej i w kaplicy Redemptoris Mater. Należy podkreślić, że to dzięki
staraniom ks. prał. Konrada Krajewskiego naszym udziałem stała się łaska nawiedzenia obu kaplic. „Jest w Watykanie kaplica, która czeka na owoc twego widzenia!”. Mowa o sykstynie,
w której m.in. Michał Anioł wypisał Księgę Rodzaju „(...) nie słowem, ale bogactwem / spiętrzonych kolorów. / Wchodzimy, żeby odczytywać / od zdziwienia idąc ku zdziwieniu” (Tryptyk
rzymski). Przy śpiewie Nieszporów daliśmy się porwać sykstyńskim widzeniom. A później w kaplicy Redemptoris Mater medytowaliśmy historię zbawienia zamkniętą w mozaikach
uczynionych we wschodnim stylu.
18 września rozpoczął się Eucharystią sprawowaną przy grobie św. Piotra. Przewodniczył jej i słowo Boże wygłosił abp Władysław Ziółek. Następnie zwiedziliśmy Bazylikę San Giovanni i La
Scala Santa oraz Bazylikę Santa Maria Maggiore. Dni płynęły coraz szybciej i intensywniej. W piątkowy poranek 19 września Liturgię Uwielbienia przeżywaliśmy w kościele
św. Andrzeja na Kwirynale. Po niej wyruszyliśmy podziwiać starożytny Rzym, m.in.: Fontannę di Trevi, Panteon i Colosseum. W planie było więcej obiektów do zwiedzania, ale ów piątek
stał się dniem wyjątkowym. Oto bowiem nieoczekiwanie zostaliśmy zaproszeni na spacer po ogrodach Castel Gandolfo, a po nim na audiencję prywatną z Ojcem Świętym!
Wieczorem ks. prał. K. Krajewski oprowadził nas po ogrodach Castel Gandolfo. Nadchodziła chwila spotkania. Cisza i koncentracja. Po chwili oczekiwania pojawił się nasz Umiłowany Rodak.
Poruszenie serca, oklaski i śpiew. Następnie powitanie i podziękowanie wygłoszone pod adresem Ojca Świętego przez abp. Wł. Ziółka. Natomiast Papież skierował do nas ojcowskie słowo
i przekazał na ręce Księdza Arcybiskupa osobny, skierowany do nas list. Ponadto nasze Seminarium na ręce rektora ks. Janusza Lewandowicza otrzymało od Ojca Świętego kielich i patenę.
Później każdy z nas indywidualnie podchodził do Namiestnika Chrystusowego, aby otrzymać Boże błogosławieństwo. W tym czasie salę w Castel Gandolfo wypełniał śpiew, a serca
pulsowały wzruszeniem i wdzięcznością.
Kolejny dzień rozpoczęliśmy nawiedzeniem kościoła Quo Vadis oraz katakumb św. Kaliksta. Następnie udaliśmy się na Awentyn oraz do Bazyliki św. Pawła za Murami, gdzie abp Władysław Ziółek
celebrował uroczystą Mszę św. i wygłosił do nas homilię. Modląc się u źródeł chrześcijaństwa i cywilizacji łacińskiej, czuliśmy, jak przeszłość splata się z teraźniejszością.
Ostatniego dnia pobytu w Wiecznym Mieście - w niedzielę 21 września - przeżywaliśmy Eucharystię w Bazylice św. Piotra, przy grobie bł. Jana XXIII. I także
wtedy towarzyszył nam nasz Arcypasterz. Po Mszy św. udaliśmy się na Forum Romanum, do Bocca della Verita i do Więzienia Mamertyńskiego. Pożegnawszy się w Bazylice z brązowym
posągiem św. Piotra, wyjechaliśmy do Rawenny.
W Rawennie uczestniczyliśmy we Mszy św. w kościele Santa Maria in Porto, gdzie znajduje się wizerunek Matki Bożej, patronki Rawenny. Udało się nam także zwiedzić inne zabytki
tego miasta. W godzinach popołudniowych wyjechaliśmy do Wenecji. W blaskach zachodzącego słońca i w świetle weneckich latarni podziwialiśmy piękno Bazyliki
św. Marka oraz urządziliśmy sobie spacer po tamtejszych, niezwykle wąskich i otoczonych wysokimi kamienicami uliczkach. Akcent wenecki zakończył naszą pielgrzymkę do Wiecznego Miasta. Około
godz. 22.00 z sercami pełnymi wrażeń udaliśmy się w drogę powrotną do Łodzi.
Naszą jubileuszową pielgrzymkę zapamiętam jako czas łaski i „nowych narodzin”. Narodzin, które trwać będą tak długo, jak długo będziemy pamiętać o słowach Piotra
naszych czasów. Jak długo będziemy nimi żyć na co dzień. Bo pielgrzymka to nie tylko zdjęcia, ale nade wszystko pokarm dla serca i doświadczenie wiary. Odkrycie śladów życia tych, którzy wyprzedzili
nas w drodze do Nieba - Wiecznego Domu. Bo nawiedzenie grobów takich Świętych, jak: św. Franciszka i św. Klary z Asyżu, św. Antoniego z Padwy, św. Leopolda
Mandica, św. Katarzyny ze Sieny, św. Karola Boromeusza, św. Łukasza Ewangelisty, św. Jana Chryzostoma, św. Grzegorza z Nazjanzu, św. Piusa X, św. Stanisława Kostki, św. Appolinarego,
bł. Jana XXIII, bł. Łukasza Belludiego, a przede wszystkim św. Piotra i św. Pawła inspiruje do konkretnej refleksji nad historią nie tylko Kościoła, ale także nad własną historią
i osobistym powołaniem. Pozostało serce pełne wspomnień i na nowo zapalone do poznawania i umiłowania Tego, w którym „żyjemy, poruszamy się i jesteśmy”.
Początek naszej doczesnej pielgrzymce dało Słowo - i także Słowo wyznaczyło jej kres. I Słowo ją ożywia.
Pomóż w rozwoju naszego portalu