Idąc do Jerozolimy,
Jezus ciągle szedł przed nimi.
Mówił, co się z Nim tam stanie
I że wkrótce zmartwychwstanie.
Wtedy Jakub ze swym bratem,
Łapiąc Rabbiego za szatę,
Zatrzymali Go w pół drogi.
- Panie! Nas już bolą nogi!
Może tu się zatrzymamy,
Bowiem pewną sprawę mamy.
- Słucham was, moi uczniowie.
- Otóż tak myślimy sobie:
Spraw, żebyśmy już na stałe
Przebywali w Twojej chwale.
Jeden po twej stronie prawej,
Drugi z lewej. - To ciekawe,
O co teraz Mnie prosicie.
Ale czy oddacie życie,
Mnie tym samym naśladując?
- Inni może oszukują!
Jednak my, Nauczycielu,
Z Tobą chcemy dojść do celu.
- Oj, nie wiecie, czego chcecie.
Dobrze jednak! Mieć będziecie
Udział w przyszłych wydarzeniach,
W trudnej drodze do zbawienia.
Lecz nie do Mnie dziś należy
Miejsce w niebie wam odmierzyć.
Ono jest przygotowane
Dla tych, którym jest to dane.
Potem razem zebrał wszystkich:
- Każdy z was o sławie myśli,
O splendorze i o władzy.
Coś niebawem się wydarzy,
Rzecz dla świata niepojęta.
Dla was ma to być zachęta,
By w kontaktach między sobą
Służyć wszystkim swą osobą.
Tak też czyni i Syn Boży
I swe życie w darze złoży.
Znowu w tekście - dzieci - zguba:
Jak się zwał ów brat Jakuba?
Pomóż w rozwoju naszego portalu