„Są ludzie, którzy uznają, że życie wieczne jest faktem, a jednocześnie nie przyjmują do wiadomości, że istnieje piekło czy nawet niebo. Bez czytania o wierze zatraca się właściwy obraz Kościoła. Badania pokazują widoczne braki w wykształceniu”.
Rozmowa z ks. prof. Widoldem Zdaniewiczem, dyrektorem Instytutu Statystyki Kościoła Katolickiego SAC
Jan Ośko: - Pomimo wielu zmian po 1989 r., przede wszystkim politycznych i gospodarczych, liczba Polaków deklarujących wiarę i udział w praktykach religijnych nie ulega zmianie. Czy badania socjologiczne potwierdzają tę obserwację?
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Reklama
Ks. prof. Witold Zdaniewicz: - Zmiany polityczne mogą dokonywać się szybko, na zmiany społeczno-religijne, które zmieniają mentalność, czyli sposób myślenia potrzeba znacznie więcej czasu. Było do przewidzenia, że zmiany te nie będą następowały raptownie. Dowodem na to są dwa badania. Pierwsze tzw. dominicantes, przeprowadzane od 1980 r. do dziś, polega na tym, że raz w roku liczymy ludzi uczestniczących w niedzielnych Mszach św. Badanie to przeprowadzane jest w całej Polsce, we wszystkich kościołach. Mimo, że Polska nie jest aż tak wielka, procent dominicantes jest bardzo zróżnicowany. W południowych diecezjach sięga 80%, w centrum np. archidiecezja łódzka 35%, Warszawa 45%. Średnia w kraju wynosi ponad 40%. Nie liczymy osób, które nie są zobowiązane do uczestnictwa we Mszy św., czyli małych dzieci, chorych, osób w podeszłym wieku. Za 100% przyjmujemy osoby chrzczone i zobowiązane do chodzenia na Mszę św. Przez dwadzieścia kilka lat, a jest to już kawał czasu, udział dominicantes jest na podobnym poziomie, może minimalnie opada, o jeden, dwa procent.
- A na czym polega drugie badanie?
- Drugie badanie to tzw. comunicantes, czyli osoby przystępujące do Komunii Świętej. I jakby się nie liczyło, to liczba comunicantes wzrasta. W latach 80. 11-12% przystępowało w niedzielę do Komunii Świętej. Obecnie liczba ta sięga od 20 do 30% w niektórych miejscach. To są fakty. W Polsce nie ma zwyczaju, tak jak gdzieniegdzie na Zachodzie, że cały kościół bez indywidualnej spowiedzi przystępuje do Komunii Świętej. Myślę, że wzrost comunicantes z pewnością świadczy o wzroście autentycznej religijności.
- Najgorzej jest chyba z religijnością młodzieży?
- Na pewno w młodym pokoleniu zmiany są dość duże. Zmiany idą w złym kierunku, różnice są bardzo widoczne, dziesięć lat temu było znacznie lepiej, tamte badania pokazywały dużo większą religijność wśród młodzieży. Ale żeby coś dobrego powiedzieć o młodzieży, to jest ona znacznie bardziej uwrażliwiona na potrzeby społeczne, chętniej pomaga innym. Jednak z przestrzeganiem przykazań jest już rozmaicie.
- To chyba podobnie jak wśród dorosłych?
Reklama
- W całym społeczeństwie spada coraz bardziej akceptacja dla norm moralnych. Obecnie w Polsce ok. 25% przyjmuje w pełni katolicki model etyki seksualnej. Jest to selektywna pobożność. Najbardziej ceniona jest norma mówiąca o wierności małżeńskiej, niewielki procent lekceważy tą normę. Ale jeżeli chodzi o stosowanie środków antykoncepcyjnych i seks przedmałżeński, to jest znacznie gorzej. Na pewno dużo więcej jest naruszeń szóstego przykazania wśród młodzieży niż osób starszych.
- Oznacza to, że duże niekonsekwencje w religijności.
- Polacy w 95% deklarują, że wierzą w Boga, jednak deklarujących, że systematycznie praktykują jest tylko 53%. 40% uczęszcza w każdą niedzielę na Mszę św. Ma pan rację, że religijność jest niekonsekwentna, ale to bardzo ważne, że jednak jest wiara. Bardzo ciekawe są wyniki badań dotyczące spowiedzi. Prawie wszyscy raz w roku są u spowiedzi. 60% spowiada się co miesiąc lub co kilka miesięcy, a 30% spowiada się raz w roku na Wielkanoc. Wzrasta liczba głęboko wierzących. To bardzo dużo znaczy jeżeli ktoś przyznaje się do tego, że jest głęboko wierzący. Przecież nie każdy wierzący mówi, że jest głęboko wierzący. Kiedyś głęboko wierzących było ok. 10% teraz liczba wynosi 16%.
- Czy są to osoby będące w wspólnotach katolickich?
Reklama
- Niekoniecznie. Na pewno widać związek między deklaracją głębokiej wiary a akceptacją norm moralnych. Jest to ewidentna zależność. Osoby głęboko wierzące bardziej akceptują normy moralne.
Badania pokazują, że jest wiele wyzwań dla duszpasterzy. Ponieważ są tacy katolicy, którzy wierzą w Boga, a nie wierzą w niebo. W niebo wierzy ponad 70%, a jedynie
45% wierzy w piekło. Wynika to przede wszystkim z niedouczenia, kiedyś coś tam usłyszeli, a potem zapomnieli. Potrzeba dobrej formacji. Są to wyzwania dla teologii pastoralnej.
Jeżeli chodzi o wspólnoty przy parafiach, to tylko 15% udziela się aktywnie w różnego rodzaju ruchach. Prawdą jest, że ponad 40% uważa, że trzeba pomagać innym nie licząc na
żaden rewanż. Ale większość nie angażuje się aktywnie w życie parafii. Dowodem na to, że jest mała aktywność jest słabość Akcji Katolickiej. Nie może ona ruszyć, bo ludzie nie potrafią się
zaangażować w sprawy społeczne.
Z ruchami społecznymi związana jest nadzieja Kościoła. Zwłaszcza młodzież z ruchów jest bardzo aktywna i bardziej religijna. Ruchy dobrze prowadzone mogą być szansą na przyszłość.
Są one potrzebne, przecież ludzie szukają wspólnoty. Czasem tylko dlatego młodzież trafia do sekt, bo chce żyć w jakieś wspólnocie.
- W Polsce dominuje raczej tradycyjny model religijności.
- Nasz katolicyzm jest dość tradycyjny. Kultura polska jest przesiąknięta wartościami i zachowaniami religijnymi, dotyczy to kultury w szerszym rozumieniu niż tylko tej w aspekcie religijnym. Celebrujemy opłatek czy święcenie pożywienia i palm, są procesje Bożego Ciała, ale to wszystko są masowe zjawiska. Przychodzą na nie nie tylko ci, co stale praktykują. To bardzo dobrze, że przychodzą także pozostali. Na Zachodzie nastąpiła laicyzacja świąt, u nas w zwyczajach ludowych bardzo ważny jest jeszcze wątek religijny.
- Nie najlepiej jest chyba z czytaniem publikacji religijnych?
- Tu jest pięta achillesowa, bo tylko ok. 30% katolików czyta gazety, tygodniki czy książki mówiące o sprawach wiary i Kościoła. Więcej osób słucha radia, oglądane są programy religijne w telewizji, ale to w sumie niewielki procent. Z tym jest słabo, jest to wyzwanie dla Kościoła. Łączy się to z tematem, o którym już mówiliśmy. Wiara nie jest pogłębiana, stąd takie odpowiedzi dotyczące prawd wiary, jak niebo czy piekło. Są ludzie, którzy uznają, że życie wieczne jest faktem, a jednocześnie nie przyjmują do wiadomości, że istnieje piekło czy nawet niebo. Bez czytania o wierze zatraca się właściwy obraz Kościoła. Badania pokazują widoczne braki w wykształceniu.
Reklama
- Czy obraz ten zmienia powrót nauki religii do szkół?
- Sprawa jest złożona. Są diecezje, gdzie prawie cała młodzież uczęszcza na lekcje religii. Ale ilość nie zawsze przechodzi w jakość. Gdy nauka religii odbywała się poza szkołą, frekwencja
była niższa, ale było więcej bezpośredniego kontaktu z księdzem. Na tych lekcjach byli ci, którzy chcieli się uczyć. Mankamentem nauki religii w szkole jest to, że wielu katechetów
nie ma pełnego przygotowania. To się już poprawia, powstały kolegia przygotowawcze do zawodu katechety. Faktem jest, że na ok. 36 tysięcy nauczycieli religii w szkole połowę stanowią świeccy.
Nie jest łatwo być nauczycielem, a jeszcze trudniej nauczycielem religii.
Nie sprawdziły się natomiast przepowiednie, że religia spowoduje podziały na wierzących i niewierzących w szkole. Tak się nie stało.
- Na korzyść zmieniło się postrzeganie tego czym jest aborcja. Kilkanaście lat temu bez trudu i to w różnych środowiskach, można było usłyszeć, że „skrobanka to nic złego”.
- Zgadzam się. Badania pokazują, że jest większa ostrożność wypowiedzi w tych kwestiach. Wielu zrozumiało, jakim złem jest aborcja. Myślę, że jest to efekt oddziaływania duszpasterskiego. O tych sprawach dużo się mówiło i nadal się o tym mówi. Nastąpiła tutaj wyraźna zmiana na rzecz akceptacji modelu katolickiego.
Reklama
- Czy z badań można wywnioskować, jaka jest przyszłość katolicyzmu w Polsce? Czy może w naszym kraju nastąpić załamanie wiary tak jak w krajach zachodniej Europy.
- Jest dużo optymistycznych przesłanek. Prognozować jest trudno, trzeba oprzeć się na faktach. Pierwszym faktem jest to, że wiara utrzymuje się na wysokim, niezmienionym poziomie. To bardzo ważne,
nawet, gdy moralność nie jest na odpowiednim poziomie. Coraz więcej jest katolików głęboko wierzących.
Po drugie, choć wiedza katechizmowa katolików świeckich jest dość słaba, to jednocześnie jest olbrzymia troska duszpasterska biskupów i księży, aby to zmienić. Jest wiele rekolekcji, jest
nauka religii, są kazania, media katolickie. Daje to szansę pogłębienia wiedzy. Jest ciągły dopływ nowych powołań kapłańskich i zakonnych. Księża są przeważnie ludźmi młodymi i w sile
wieku. Nie ma sytuacji takiej jak na Zachodzie, gdzie jeden ksiądz pracuje w trzech parafiach.
Kolejną ważną sprawą jest to, że Episkopat Polski jest zintegrowaną grupą biskupów. Choć media niekiedy podają co innego, biskupi często się spotykają, dobrze ze sobą współpracują, poszukując
nowych rozwiązań problemów. Zadaniem numer jeden jest ożywienie katolików świeckich. Zagrożeniem jest spadek religijności wśród młodzieży. Daje to raczej obraz optymistyczny.
- Dziękuję za rozmowę.