Każde miasto ma swe miejsce magiczne. W Karpaczu była nim kiedyś cukiernia „Krasnoludek”. Tradycją wręcz było, żeby w dniu Wszystkich Świętych, schodząc w dół
z cmentarza po uroczystościach, wstąpić do niej na kawę czy herbatę i drożdżówkę lub ciastko. Niestety, „Krasnoludka” - cukiernię mającą jeszcze przedwojenną tradycję
- po śmierci właściciela unowocześniono. Tak skończyła się w historii miasta pod Śnieżką pewna epoka.
Na szczęście, jest w tym mieście cukiernia „Spokojna”, która godnie zastąpiła tamtą. Kierują nią Maria i Elżbieta Krzystoszkowe. Według mieszkańców Karpacza, to prawdziwe...
instytucje. Tu wręcz wypada wpaść na roladę śmietanową z owocami, która nie ma sobie równych. Nic dziwnego, że w „Spokojnej” można spotkać zwykle wielu interesujących
ludzi.
Jednym z nich jest Jan Bachleda ze słynnego zakopiańskiego rodu, który w Karpaczu bywa co jakiś czas, gdyż ma w tym mieście... elektrownię wodną. Odległość
pomiędzy miastami, jak się okazuje, nie ma wielkiego znaczenia.
Panie Maria i Elżbieta włączają się w większość przedsięwzięć lokalnych. Nikogo nie zdziwiło więc, gdy wyczytano panią Marię Krzystoszek podczas festynu w Sosnówce
Górnej w dniu św. Anny, patronki tamtejszej kaplicy górskiej, gdy wręczano dyplomy honorowe. Pani Maria jest jedną z osób, dzięki którym ta zapomniana po II wojnie światowej i zdewastowana
świątynia odzyskuje dawny blask.
Pomóż w rozwoju naszego portalu