Zygmunt Błażejewicz urodził się w 1918 r. w Witebsku na Białorusi. Przodkami jego byli Tatarzy krymscy, którzy przybyli na tereny Rzeczypospolitej w XXVII w., której później byli wiernymi poddanymi. Ojciec
Zygmunta Błażejewicza - Kazimierz, ukończył Instytut Techniczny w Moskwie uzyskując tytuł mgr. inż. miernictwa, a matka ukończyła Instytut Stomatologiczny w Petersburgu. Kazimierz Błażejewicz podczas
I wojny był oficerem armii rosyjskiej, a po jej zakończeniu, jako inspektor brał udział przy rozdzielaniu granicy polsko - sowieckiej. Posiadał szerokie uprawnienia, które wykorzystał przydzielając Polsce
trzy wsie.
Po 1922 r. władze sowieckie zaczęły stosować represje i szykany polityczne wobec ludności polskiej zamieszkujące tereny Rosji sowieckiej. Sytuacja ta spowodowała, że rodzina Błażejewiczów opuszcza
rodzinne strony i udaje się do Baranowicz, a stamtąd do folwarku Lubciszki pod Oszmianą, gdzie wcześniej zamieszkał dziadek pana Zygmunta ze strony matki. Tam Błażejewiczowie przebywają kilka miesięcy.
W międzyczasie ojciec Zygmunta wyjeżdża do Wilna w celu przygotowania mieszkania dla mającej się tam osiedlić rodziny. Jako przysięgły mierniczy nie miał problemów ze znalezieniem pracy. Bywało, że pod
jego kierunkiem pracowało w terenie ponad 12 techników. Miało to wpływ na gratyfikację otrzymywaną za pracę. Dobre zarobki pozwoliły na zakup dwóch domów. Do jednego z tych budynków dobudował trzeci.
Do dnia dzisiejszego znajdują się one w Wilnie.
Zygmunt Błażejewicz ukończył Gimnazjum Księży Jezuitów w Wilnie w 1938 r., a później, w 1939 r. Szkołę Podchorążych. 1 września miał rozpocząć naukę na Wydziale Leśnictwa Uniwersytetu im. A. Mickiewicza
w Poznaniu. Doskonale zapowiadająca się kariera edukacyjna została przerwana wybuchem II wojny. Zamiast do szkoły dwudziestojednoletni kapral podchorąży idzie do wojska i bierze udział w działaniach wojennych,
strzelając jako dowódca taczanki do samolotów niemieckich. Kompania, w której walczył wchodziła w skład I Dywizji Wileńskiej. Jego specjalnością wojskową były moździerze. Dowództwo w związku z tym przydzieliło
mu „rurę” (w żargonie żołnierskim nazwa moździerza). Pewien epizod z kampanii wrześniowej tak wspomina kpr. pchor. Z. Błażejewicz: „Biliśmy się w Kałuszynie, bardzo ciekawa to była akcja. Ja poszedłem
na ochotnika, wziąłem dwóch jeńców. Za to moje przedsięwzięcie został obwiniony mój dowódca, bo puścił «wariata», a co by było jakby go zabili? Kto by strzelał z moździerza? Za ten mój wyczyn, dzięki
któremu zdobyłem jeńców i informację, zamiast pochwały, ja i mój dowódca zostaliśmy «zrugani». Informacje tę podaję dla zrozumienia czasami niezrozumiałych stosunków pomiędzy żołnierzami w 1939 r.”. Pan
Z. Błażejewicz podaje jeszcze jeden epizod z okresu kampanii wrześniowej: „Dowódca, starszy ode mnie stopniem, nazwiska nie pamiętam, ryczy do mnie nieludzkim głosem: «Podchorąży, rozwalić moździerzem
kościelną wieżę. Tam siedzi niemiecki obserwator i kieruje ogniem artylerii». Jestem bardzo zdziwiony, ponieważ do tego celu można użyć snajpera lub karabinu maszynowego. Nie dopuszczam do siebie myśli,
że mógłbym strzelać w kościół. Celuję specjalnie w bok i strzelam prosto w nasze tabory. Skutek mojego strzału jest natychmiastowy - wpada wściekły kapral i rzucając nieocenzurowane słowa krzyczy: «Gdzie
ten, co chciał nas pozabijać». Dzięki Bogu nikt nie strzelił z ciężkiej broni i kościół ocalał. Zawsze jak jestem w Polsce to staram się być w Kałuszynie i z wielkim sentymentem spoglądam na tę świątynię
i mam ogromną satysfakcję, że nie wykonałem wówczas tego głupiego rozkazu”.
Wojnę obronną w 1939 r. zakończył w miejscowości Domostawa. Jego kompania została otoczona przez oddział sowiecki, który zażądał oddania broni. Reakcja Z. Błażejewicza była następująca: „Napisałem
porucznikowi na kartce, że jak on chce niech zdaje. Ja połamałem karabin, popsułem, rozsadzając niemieckimi, wcześniej zdobytymi granatami, urządzenia moździerza, to bardzo ważne, bo bez tego mogli strzelać
«Panu Bogu w okno» i z czterema kolegami poszliśmy do Wilna. Cała sytuacja miała miejsce pod koniec września, najprawdopodobniej było to 28 września. 11 października 1939 r. pożegnałem swojego przyjaciela,
z którym do dnia dzisiejszego grywam w brydża, wówczas podchorążego, a w chwili obecnej kpt. Czesława Ziębickiego. Przybywając do Wilna zobaczyłem, iż na moim domu wisi czerwona flaga. Tak zakończyłem
walkę w 1939 r. W Wilnie w 1939 r. wstąpiłem do ZWZ”.
Po złożeniu przysięgi Zygmunt Błażejewicz przyjmuje pseudonim „Zygmunt” i zaprzestaje czynnej działalności konspiracyjnej. Sytuacja ta spowodowana była ogromnymi represjami, jakie okupant sowiecki
stosował wobec ludności polskiej, która z racji swojego pochodzenia znajdowała się na „indeksie wrogów klasowych”.
Podpisany tajny protokół pomiędzy Niemcami i Związkiem Sowieckim oddał Wileńszczyznę w sferę wpływów sowieckich. Stalin nie objął bezpośrednią kontrolą tego obszaru i przekazał go tymczasowo władzom
litewskim. Ośmiomiesięczny okres zwierzchnictwa litewskiego pozwolił na zorganizowanie polskiej konspiracji wojskowej. Wkraczające w czerwcu 1940 r. na tereny Wileńszczyzny siły sowieckie nie zdawały
sobie sprawy, że ZWZ stanowi już poważną siłę zdolną do przeciwstawienia się represjom NKWD.
W czasie trwającej trzy lata okupacji niemieckiej Wileńszczyzna obok Nowogródczyzny stała się areną najbardziej gwałtownych zmagań partyzanckich toczonych przez oddziały AK. Zmuszone one były do prowadzenia
równolegle walk z Niemcami oraz z partyzantką sowiecką. Pomimo setek ofiar tego konfliktu przygotowany przez dowództwo organizacji wileńskiej plan operacji „Ostra Brama” zakładał militarne współdziałanie
z wkraczającymi oddziałami Armii Czerwonej. W odpowiedzi na pełną gotowość Wileńskiej AK do współpracy sowieci zdecydowali się jednak na przeprowadzenie szeroko zakrojonych represji. Podstępnie aresztowano
członków sztabu okręgu, rozpoczęło szeroko zakrojone obławy na skoncentrowanych pod Wilnem partyzantów. Pozostali pojęli dramatyczną próbę przebicia się na zachód. Porzucając rodzinne strony żołnierze
Wileńskiego AK, nie mając nic do stracenia stali się z najbardziej zdeterminowanymi żołnierzami polskiej konspiracji niepodległościowej.
Komendantem Okręgu Wileńskiego AK w czasie okupacji był pułkownik artylerii służby stałej Aleksander Krzyżanowski, pseudonim „Wilk”, a szefem sztabu okręgu ppłk. artylerii służby stałej Lubosław Krzeszewski,
pseudonim „Ludwik”. Gdy rozwinęły się oddziały partyzanckie, podstawową jednostką organizacyjną oddziałów leśnych w Okręgu Wileńskim AK stała się brygada partyzancka, która organizacją i liczebnością
zbliżała się do batalionu piechoty, wzmocnioną konnym oddziałem zwiadowców i uzupełnioną oddziałami specjalnymi, umożliwiającymi brygadzie samodzielne działanie w terenie
Nazwa „brygada” została wybrana przez komendanta okręgu w celu odróżnienia wileńskich oddziałów partyzanckich od oddziałów nowogródzkich, które przybrały nazwę „batalionów”. Po rozwinięciu się i okrzepnięciu
partyzanckich oddziałów zbrojnych, sieć inspektoratów terenowych przeorganizowano w nowe formy o nazwie „zgrupowania”. Na ich czele stali dotychczasowi inspektorzy ze swoimi sztabami. Były to związki
taktyczne skupiające po 4-5 brygad partyzanckich.
Działalność partyzancką Zygmunt Błażejewicz rozpoczął w sierpniu 1943 r. walcząc w oddziale por. Adama Boryczki „Tońka”, a później w dowodzonej przez Boryczkę 6. Brygadzie Wileńskiej, pełniąc funkcję
dowódcy plutonu. W szeregach wspomnianej formacji walczył w wielu bitwach i potyczkach z wojskami niemieckimi i jednostkami litewskimi. Za udział w bitwach o Miedniki i Ostrowiec po raz pierwszy otrzymał
Krzyż Walecznych.
Dalsze losy Zygmunta Błażejewicza oraz działalność 5. i 6. Brygady Wileńskiej AK w latach 1944-1952 są doskonale opisane przez Kazimierza Krajewskiego i Tomasza Łabuszewskiego w książce pt.: „Łupaszka”
„Młot” „Huzar” - Działalność 5 i 6 Brygady Wileńskiej AK (1944-1952), która ukazała się w 2002 r. i jest pierwszą i szczegółową monografią dotyczącą polskich oddziałów zbrojnych walczących przeciw komunistycznemu
zniewoleniu.
Pomóż w rozwoju naszego portalu