Nowy Rok bieży... - śpiewamy w jednej z kolęd. Chociaż to już trzeci tydzień tego nowego roku, pozostańmy jednak w atmosferze noworocznych postanowień. Pytałem ostatnio o sens nawrócenia i spowiedzi,
zastanawiałem się nad postawą obłudy i niezauważania własnych słabości; dzisiaj jeszcze jeden temat dopełniający to zagadnienie. Na ile ode mnie zależy to, jak żyję i co się w tym życiu dzieje?
Najpierw jednak zajrzyjmy do Ewangelii. Chciałbym dziś zwrócić uwagę Czytelników na postać Maryi - Matki Bożej. Niewiasty izraelskiej, do której Boży posłaniec kieruje dość nietypową propozycję -
ma zostać matką od tak dawna oczekiwanego Mesjasza. Propozycja o tyle interesująca, co niewyobrażalna, bo chociaż zapewne wiele hebrajskich dziewcząt o tym marzyło, zadanie miało być wcale niełatwe. „Oto
ja służebnica Pańska” (Łk 1, 38) - słyszymy odpowiedź Maryi. Ona wie, że objawiającemu się Bogu należy się podporządkować. Gdy Bóg sam kieruje do nas swe słowo, nie można pozostać obojętnym lub odmówić.
Przypominają mi się tu słowa Ojca Świętego Jana Pawła II wypowiedziane podczas jednego ze spotkań z młodzieżą. Papież pytał, czy można odmówić Bogu. I odpowiedział: „Można, ale w imię czego?”; innymi
słowy mówiąc - człowiek ma wolną wolę, którą Stwórca szanuje, czy jednak istnieje jakikolwiek motyw usprawiedliwiający przeciwstawienie się Bogu, jakakolwiek okoliczność skłaniająca do dobrowolnego zignorowania
objawiającego się Boga. Maryja wie, że najpierw trzeba słuchać Boga, bo On sam wie, co jest dla nas najlepsze. Dopiero potem można Mu przedstawiać własne sprawy, pomysły, propozycje. Dzisiejszy człowiek
jednak chciałby tę kolejność odwrócić. Dziś wielu zda się mówić Bogu: „Najpierw Ty, Boże, spełnij moje prośby, a potem ja się zastanowię, jak Ci okazać wdzięczność”. To nie jest sposób, w jaki stworzenie
powinno odnosić się do Stwórcy.
Skoro wspomniałem o Maryi, przywołajmy jeszcze postać Ojca naszej wiary - Abrahama. Jemu również Bóg objawił swą wolę - zaproponował spełnienie jego marzeń za okazane posłuszeństwo. Zadanie było trudne
- trzeba było porzucić dotychczasowy styl życia, ojczyznę, znajomych i udać się w niewiadomym kierunku. Abraham wychodzi jednak z ziemi ojczystej, wierząc, że Bóg dotrzyma danego słowa. I chociaż na spełnienie
obietnicy przyjdzie mu jeszcze trochę poczekać, a Pan Bóg będzie oczekiwał coraz to trudniejszych dowodów jego wierności, ojciec naszej wiary nie okaże zniechęcenia. Kto jest posłuszny woli Ojca, może
też śmiało zwracać się do Boga z prośbami. Oczywiście mam tu na myśli scenę, gdy Abraham wręcz „targuje się” z Bogiem o los Sodomy, a raczej mieszkających w niej ludzi sprawiedliwych. Bóg ma otwarte uszy
i serce na wołanie tych, którzy są mu posłuszni. Abraham i Maryja są dla nas wzorami prawidłowej postawy wobec Boga.
Na ile więc nasz los zależy od nas - pytam, dochodząc do postawionego na wstępie zagadnienia. Oczywiście - szczególnie w sprawach wiary i zbawienia zależymy w poważny sposób od Bożej pomocy, ale też
i naszej silnej woli. „Łaska Boża jest do zbawienia koniecznie potrzebna” - mówi jedna z głównych prawd wiary religii katolickiej. Oznacza to, że o własnych siłach, odrzucając Bożą pomoc, nasze zbawienie
jest niemożliwe. Jezus Chrystus jest jedynym Zbawicielem i „nie ma pod niebem innego Imienia, w którym moglibyśmy być zbawieni”. Nie oznacza to jednak istnienia jakiegoś ślepego losu, fatum, przeznaczenia.
Łaska Boża jest jedynie pomocą, której Bóg udziela wszystkim, którzy o nią proszą. Jej skuteczność jednak zależy w dużej mierze od naszej z nią współpracy.
Przy okazji noworocznych postanowień, życzeń, planów i zamierzeń starajmy się przede wszystkim poznać, jakie plany wobec nas ma Boża Opatrzność, im starajmy się podporządkować. Okazując jednak posłuszeństwo
Bogu, nie wahajmy się przedstawiać Mu naszych własnych planów i propozycji, ufając, że chętnie przychyla się do wołania tych, którzy są Mu posłuszni. I takiej właśnie postawy w całym roku pragnę życzyć
wszystkim Czytelnikom tej kolumny. Szczęść Boże.
Pomóż w rozwoju naszego portalu