kolędowy daje prawo, aby wrócić do Trzech Króli. Ich historia to historia ludzi, którzy przyszli z daleka.
Z dalekiej krainy, z odległego systemu kulturowego, z odrębnego świata wartości. Co ich skłoniło do wyruszenia w daleką drogę? Byli poszukiwaczami przygód? Łowcami sensacji? Trafili do Betlejem przypadkiem?
Niby teoretycznie każda z hipotez jest możliwa, ale praktycznie trudno wyobrażalna. Oni po prostu poszukiwali prawdy. Nie zrażało ich to, że droga będzie daleka. Nie liczyli kosztów. Nie zważali na nic.
I być może dlatego było ich tak niewielu, tylko trzech. Reszta ich przyjaciół, kolegów, ziomków została. Wybrali życie wygodniejsze. Takie bez kurzu drogi, czyhających niebezpieczeństw, szukania właściwych
ścieżek, nieustannego nerwowego wyglądania drogowskazów, lęków - czy aby to dobra droga, czy skręciliśmy właściwie, rozterek - czy jeszcze jestem na, czy już poza. Bez pytań, dylematów, nieustannego roztrząsania
kwestii, permanentnych rozterek, a czasem dzielenia włosa na czworo. Trzej Królowie zdecydowali się na inne życie. Życie, które przebiegło im na poszukiwaniu prawdy, choć mieli do niej daleko.
Trzej Królowie są wzorem. Wzorem buntu przeciw marazmowi i zaraźliwej szarzyźnie otoczenia. Zaprzeczeniem postawy kapitulanctwa, która przejawia się w słowach: No bo takie jest życie. Przewodnikami
po powszechnie tłumionych marzeniach o wierzchołkach i szczytach. Wrogami spoczywania na laurach. Adwersarzami zgniłych kompromisów. Adoratorami konieczności pójścia na całość. Zwolennikami zapomnienia
w dążeniu do prawdy. I tylko dlatego z daleka mogli dojść tak blisko, że bliżej już nie można.
Pomóż w rozwoju naszego portalu