Życie jako dar
Reklama
Życie człowieka jest jednocześnie darem i zadaniem. Najlepiej odpowiadamy na dar życia, który dostaliśmy od Boga, starając się podchodzić do każdego z jego etapów jak do swoistego
zadania. Starość to po prostu jeden z etapów na drodze. To zadanie wyjątkowe, ale i niełatwe. Trudno to jednak zgłębić i docenić w powszechnym dziś kulcie młodości,
sprawności i dyspozycyjności, który roztaczają przed nami media i reklamy. Dziś głównie stawia się na młodych, zapominając o doświadczeniu życiowym i mądrości
starszego pokolenia. Mimo to w Polsce więź międzypokoleniowa jest nadal silna. Nie opuszczamy domów rodzinnych tak wcześnie jak nasi koledzy z Zachodu (choć może tu przeważać także
element ekonomiczny), a w momencie usamodzielnienia się czy założenia własnej rodziny nadal z reguły utrzymujemy częste i bliskie kontakty ze swoimi
rodzicami i dziadkami. Jeśli nawet nie decydujemy się na wspólne mieszkanie z nimi pod jednym dachem, mając już własną rodzinę, to najczęściej lokalizujemy się w ich pobliżu,
dając sobie w ten sposób możliwość częstego kontaktu.
Model rodziny wielopokoleniowej, połączonej ze sobą więzami codziennej troski, wzajemnych świadczeń, nieść może wiele dobra we wzajemnym oddziaływaniu wychowawczym. Odległość
jednej ulicy, miasta, a nawet miast sąsiednich łatwo może stać się żadną lub za dużą odległością. Wszystko zależy od tego, co jest w naszym życiu priorytetem i jakie
komu miejsce przeznaczyliśmy w naszej codzienności. Mogą zdarzyć się dzieci niepamiętające o rodzicach, ale mogą zdarzyć się i rodzice, dla których trud pomocy dzieciom
wydaje się nie do uniesienia. Są bacie i dziadkowie śledzący z czułością i zainteresowaniem rozwój wnuków, ale są i tacy, którzy małe pociechy pojmują tylko
jako przeszkodę w spokojnym życiu.
Dziadkowie o sobie
Reklama
Nie ma gotowej recepty na to, jak być dobrą babcią czy dobrym dziadkiem, tak samo jak nie ma jednolitej reguły na udane małżeństwo czy pełne sukcesów rodzicielstwo. Sprawa - jak zwykle gdy chodzi
o człowieka - jest skomplikowana. „Pierwsze moje doświadczenie - nie wiem, czy ono jest udziałem wszystkich - jest takie, że na pewnym etapie w życiu chciałoby
się już być babcią, jeżeli oczywiście ma się dorosłe dzieci. Jeżeli się nie jest, to trochę smutno - mówi Krystyna Dolczewska od kilku lat będąca babcią i kontynuuje. - Dlatego,
gdy już babcią zostałam, poczytałam to za wielką łaskę od Boga. Dziękowałam za nią bardzo i prosiłam, abym była mądrą babcią. Czy dobrze rozumiałam, co to znaczy? Nie
rozumiałam, a już wcale się nie spodziewałam, że tej mądrości trzeba się uczyć cały czas, czyli do końca życia. Ona nie jest dana raz na zawsze.”
Znając zatem kilka prawideł współżycia rodziców i dziadków, uniknąć możemy nieprzewidzianych komplikacji. A jednocześnie warto pamiętać, że dziecko musi być przede wszystkim
wychowywane przez samych rodziców, nie zastąpi ich ani niania, ani najlepsi dziadkowie. Pomoc dziadków w pełnieniu zadań opiekuńczo-wychowawczych winna mieć charakter życzliwego towarzyszenia
rodzicom i dzieciom. Dobrze, gdy dziadkowie powstrzymują się przed ingerowaniem w sytuacjach, które młodzi ludzie mogą rozwiązać sami. Nigdy jednak dość wspomnień z ich
własnego rodzicielstwa, które wytwarzają atmosferę życzliwości i czułości we wzajemnych kontaktach. Życzliwość zawsze rodzi życzliwość. W momencie, kiedy zabraknie siły
i nagle konieczna stanie się opieka, na pewno przy takich dziadkach nie zabraknie ani dzieci, ani wnuków.
„Dziadkowie są po to, aby wnuki rozpieszczać. Trochę to może przeszkadzać w wychowaniu ich przez rodziców, ale jakieś przywileje wieku emerytalnego, czyli - «dziadowskiego»
- też muszą istnieć - mówi Stanisław Dziadura, dziadek czworga wnucząt. W kontaktach z naszymi wnukami, które akurat mieszkają bardzo blisko naszego domu, cieszy mnie
każda chwila spędzona z nimi. Wnoszą do naszego codziennego życia inne spojrzenie na świat, a sam przekonuję się, że moje odnoszenie się do nich jest zupełnie inne niż było do naszych
dzieci. Wydaje mi się, że zdjęcie ciężaru odpowiedzialności za wychowanie, troski o przyszłość daje szansę na więcej radości, ciepła i swobody. Zawsze z tęsknotą
czekam na prośbę córki, aby je odebrać z przedszkola, popilnować w domu, czy też przenocować, bo bardzo lubią sobie u dziadków pospać”.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Twórcza starość
Dziadkowanie to na pewno twórcza dziedzina życia, która zarówno młodym babciom i dziadkom, jak i nieco starszym przynieść może wiele rozrywek i doświadczeń. Zapewne tutaj
na nudę nie można narzekać. „Ponieważ już czas jakiś usiłuję być emerytem, to zadziwia mnie zupełny brak czasu. Wyobrażałem sobie, że wtedy odrobię wszystkie zaległości w spaniu, na wszystko
znajdę zawsze wystarczająco dużo czasu, czas będzie tym dobrem, którego będę miał w nadmiarze. A wcale tak nie jest! Teraz pozostają jeszcze marzenia do spełnienia, jeśli tylko na
nie wystarczy czasu. Ale to już sprawa Boża” - mówi St. Dziadura.
Co jednak z tymi, którzy dziadkami nie są i z różnych przyczyn nie będą? Są przecież także i tacy, którzy swoje ukochane wnuki mają na drugim krańcu Polski
lub za granicą. Siły jeszcze służą i chętnie zrobiłoby się coś więcej niż sprzątanie mieszkania, zakupy i spacer. Okazuje się, że można. Warto odwiedzić np. zielonogórski
Klub Seniora prowadzony przez Parafialny Zespół Caritas przy parafii pw. św. Józefa Oblubieńca. Wiele z istniejących świetlic Caritas potrzebuje wolontariuszy. W niektórych z nich
nalazły się osoby w wieku emerytalnym, które chcą swoim czasem i zdolnościami służyć przychodzącym tu dzieciom. Inne instytucje, takie jak domy dziecka, domy opieki społecznej czy
hospicja, także potrzebują ludzi, którzy chcieliby dać coś z siebie innym.
Reklama
Barbara Rudzka - młoda babcia:
To wspaniałe uczucie być babcią. Radość z wnuczki jest inna niż przy urodzeniu własnych dzieci. Wprawdzie pomagam często, opiekując się Olą, jednak przy wnuczce więcej jest przyjemności,
a mniej obowiązków. Może dlatego w roli babci czuję się bardzo dobrze, chociaż nieraz brakuje czasu i człowiek biega „jak nakręcony”.
Stanisław Rudzki - młody dziadek:
Ola urodziła się w okresie, gdy po bardzo ciężkiej operacji ratującej mi życie niezmiernie powoli odzyskiwałem siły. Był to wyjątkowy okres przenikania się ogromnej radości z narodzin
wnuczki z uczuciem wdzięczności Bogu za to, że dane mi jest te niepowtarzalne w życiu chwile przeżyć. Przecież tak niewiele brakowało, abym był nieobecny. Mam książkę,
zachowaną jeszcze z dzieciństwa córki, Sprawdziany rozwoju dziecka od urodzenia i systematycznie śledzę, co Ola potrafi już samodzielnie zrobić. Na razie nauczyłem ją wyciągać dyskietkę
z komputera.
Andrzej Zawicki - Dziadzio Miodzio
W zasadzie przez całe życie miałem interesującą pracę, która przynosiła mi satysfakcję. Praca ta zwykle pochłaniała mnie tak, że cierpiało na tym życie rodzinne. Gdy 13 lat temu przechodziłem na emeryturę,
czyniłem to z chęcią, wierząc, że będzie teraz czas na własne zainteresowania, lekturę czy turystykę. Nie przypuszczałem jednak, że z chwilą urodzenia się mego pierwszego wnuka nastanie
najlepszy okres w moim życiu. Tak, piszę to z pełną odpowiedzialnością - najlepszy!
Tak się złożyło, że od pierwszych dni życia Tomka był on z dziadkami bardzo blisko związany. Praca zawodowa jego rodziców i bliskość zamieszkania owocowały codziennymi kontaktami.
Miłością do wnuka starałem się nadrobić to uczucie i ten czas, którego kiedyś brakowało dla własnych dzieci. I znów byłem ciągle zajęty, ale jakże to było inne zajęcie.
Narodziny wnuka u drugiego syna, ze względu na inne uwarunkowania, przyjąłem już inaczej. Nie znaczy to, bym czynił jakieś różnice. Jestem tak samo zawsze gotów do pomocy.
Myślę, że w dzisiejszych czasach, kiedy średnie pokolenie jest naprawdę zalatane, zapracowane, a bywa często, że i pogubione, rola dziadków jest nie do przecenienia.
Babcia i dziadek, oprócz sprawowania opieki, mają do spełnienia ważną rolę wychowawczą. Moi „młodzi” są chyba spokojni, gdy ich dzieci są u nas.
Z kolei dla nas wnuki są tymi, którzy wnoszą radość, przedłużają naszą witalność, czynią nas znów potrzebnymi i - co bardzo ważne... kochanymi. Tytuł, jakim mój wnuk obdarzył mnie
prze laty - „dziadzio Miodzio” - jest najmilszy, jaki w życiu otrzymałem.
Dziękuję dziś Tomkowi i Piotrusiowi za ich miłość do dziadka. Oni chyba wiedzą, że dziadek jest zawsze z nimi, w potrzebie i w radości
i chyba wiedzą, że są moją radością na starość.