Nieraz można usłyszeć na ulicy określenie „pingwin” lub „batman”, którym młodzi ludzie z właściwą sobie dozą humoru przemieszanego ze złośliwością zwykli
ostatnio nazywać zakonnice i księży. O tym, że nie bardzo wiemy, co kryje się za odmiennym ubiorem i owianym tajemnicą sposobem życia, przekonało się choćby
dwóch benedyktynów, którzy ubrali swe krótkie stroje - czarne spodnie i krótką stalową bluzę z kapturem, przepasaną czarnym pasem. Przypadkiem usłyszeli, przechodząc obok dwóch
policjantów, pytanie, jakie jeden stawiał drugiemu: „Ty, co to za formacja?”
To prawda, że niewiele jest osób, które po ubiorze potrafią się zorientować, z przedstawicielem jakiego zakonu mają do czynienia. Zresztą, tak jak w znanym dowcipie mówi się,
iż jedną z nielicznych rzeczy, jakich w niebie nie wiedzą, jest właśnie to, jaka jest rzeczywista liczba zgromadzeń zakonnych…
Wydaje się jednak, że oprócz tej - w sumie niewinnej - niewiedzy co do różnych rodzajów strojów, istnieje jeszcze inna „niewiedza”. Zdaje się ona być coraz mocniej
obecna w dzisiejszej kulturze, nastawionej na konkret, sukces zawodowy, na wymierne działanie. Głosy, że ten dziwny rodzaj życia jest niepotrzebny, nie z tego świata, że to w sumie
„darmozjady”, bo nic nie robią, że „takim to dobrze, bo o nic nie muszą się martwić” - wcale nie są dziś odosobnione…
Warto chyba, w przededniu Światowego Dnia Życia Konsekrowanego, nie przejść obojętnie wobec tych pytań. Warto zerknąć trochę głębiej i odkryć to, co kryje się albo winno się
kryć za tą czasami dziwną szatą. Co bardziej dociekliwych już teraz odsyłam do adhortacji Jana Pawła II z 25 marca 1996 r. Vita consecrata, bo w kilku słowach
trudno zawrzeć całe bogactwo, które kryje się w różnych formach życia konsekrowanego - tych widocznych dzięki odmiennemu ubiorowi i tych, które nie rzucają się w oczy
odmiennością stroju.
Tutaj zapytajmy się tylko, czy dziś są nam jeszcze potrzebni tacy ludzie, czy rzeczywiście nie powinniśmy mocniej stąpać po ziemi i zająć się konkretnymi sprawami, choćby pomocą ubogim,
potrzebującym, albo inną działalnością na rzecz edukacji, a nie tracić czasu na to, co bezproduktywne?
Musi dać do myślenia to, że nawet niestrudzona w czynnej miłości Matka Teresa i jej uczennice nie zrezygnowały z kontemplacyjnego wymiaru swego życia. Choć my na ogół
widzimy tylko ich podziwu godną pracę i poświęcenie, niewielu wie, że siostry Matki Teresy prowadzą głębokie życie modlitewne i nie szczędzą czasu na godziny spędzane przed Najświętszym
Sakramentem. Tu znajdują siłę dla całkowitego poświęcenia się człowiekowi. Oto więc chyba pierwsza racja, dla której nie należy pochopnie przeciwstawiać czasu ofiarowanego Panu Bogu i czasu,
jaki można ofiarować ludziom.
Jest i drugi ważny powód, dla którego Kościół spogląda na życie konsekrowane ze szczególnym szacunkiem. Bowiem ci właśnie ludzie są żywym i niezaprzeczalnym znakiem,
że przed każdym człowiekiem i przed każdą inną wartością jest miejsce dla Boga. To miejsce Jemu się należy, bo tylko wtedy każda inna wartość, każdy człowiek odnajduje miejsce właściwe dla
siebie.
Wreszcie i trzeci powód, dla którego wszyscy musimy spoglądać ze szczególną uwagą na osoby konsekrowane. Wszystkim nam przypominają one o niezastąpionej wartości życia
modlitewnego. Jeden z wielkich teologów XX w., Karl Rahner, powiedział kiedyś, że chrześcijanin XXI w. albo będzie mistykiem, albo nie będzie go wcale. Znaczy to, że dziś, w tym
świecie, jako chrześcijanie będziemy mieć głębokie doświadczenie Boga i życia modlitewnego, albo zginiemy porwani wirem zajęć i coraz szybszego tempa, jakie narzuca świat. O tym
przypominają nam osoby konsekrowane i w tym mogą nam służyć pomocą. Może więc nie tylko potrzebne, ale wręcz niezbędne?
Pomóż w rozwoju naszego portalu