Sumienie bez przedawnienia
Reklama
Kilka dni temu po raz czwarty uniewinniono byłego milicjanta oskarżonego o śmiertelne pobicie Grzegorza Przemyka 12 maja 1983 r. Nie znaleziono przekonywujących dowodów winy. W ten
sposób zabójstwo Przemyka ciągle tkwi w rejestrze spraw niewyjaśnionych, obok masakry górników w kopalni „Wujek”, zabójstwa ks. Jerzego Popiełuszki i około
setki innych tragicznych wydarzeń schyłku PRL-u. W niektórych sprawach, nawet gdy wskazano i ukarano bezpośrednich sprawców zabójstw (np. ks. Jerzego), mroczna tajemnica okrywa ich
mocodawców. I wiele już uczyniono, by nigdy ich nie ujawniono.
Czy można dać wiarę, że po przeszło 20 latach od zabójstwa Przemyka i po wielu matactwach w i z pomocą ówczesnych władz, dzisiaj sąd nie jest już w stanie
jednoznacznie określić winy? Być może. Ale jeżeli nie można wskazać bezpośredniego sprawcy zabójstwa, to logiczną koleją rzeczy powinno być wskazanie i ukaranie osób odpowiedzialnych za doprowadzenie
do tak niejasnej sytuacji. Ta odpowiedzialność powinna dosięgnąć zwierzchników byłego milicjanta, choćby trzeba było sięgnąć nawet do ówczesnych ministrów. Zresztą to samo tyczy innych wyżej wymienionych
spraw.
Oczywiście PRL-owscy generałowie i decydenci słyszeć o tym nie chcą, bo rozwikłanie najściślej skrywanych tajemnic prawdopodobnie przypłaciliby odpowiedzialnością karną, ale
też po raz kolejny ujawniłaby się cała podłość komunistycznego systemu ucisku własnego narodu. Sprawcy i mocodawcy zdecydowanej większości tych zbrodni chodzą więc nadal na wolności, a niektórzy
z nich śmieją się bezczelnie w twarz ofiarom ich działań lub ich rodzinom. Może jestem naiwny, ale dziwi mnie, jak ci ludzie mogą żyć z tak obciążonymi sumieniami, nawet
jeżeli są to sumienia komunistów i funkcjonariuszy ówczesnego reżimu. Przecież prędzej czy później z tym „bagażem” przejdą na drugą stronę życia. Nie wierzę, że świadomość
tego im nie doskwiera, choć na pewno chcieliby głos swego sumienia zagłuszyć. Sumienie nie zna jednak przedawnienia i niejasnych czy łagodzących okoliczności.
Prognozy ostrzegawcze
W reaktywowanym „Życiu” pod redakcją Tomasza Wołka znalazłem „Prognozę ostrzegawczą - Lepper premierem”, gościnny komentarz Jana Wróbla. Gdy się go czyta, włos się jeży na
głowie. SLD leci w sondażach „na łeb, na szyję”, ale to wcale nie oznacza, że po najbliższych wyborach parlamentarnych władzę obejmie prawica. Jeżeli notowania „Samoobrony”
będą nadal rosły, możliwe będzie stworzenie koalicji partii Leppera z SLD właśnie. A w myśl hasła „wasz prezydent, nasz premier” to Lepper zostanie szefem
rządu.
Komentator „Życia” dowodzi, że choć „Samoobrona” jest partią bez szerszego zaplecza, szybko znajdzie grono usłużnych „ekspertów”, gotowych spreparować dowolnej
treści program pod „wodza”. Zresztą program wcale nie jest najważniejszy, wystarczy trochę roszczeniowej retoryki, trochę „oplunięcia” przeciwników, w czym partia Leppera
jest mistrzem.
Domknięciem tego lewicowo-populistycznego układu będzie wybór Jolanty Kwaśniewskiej na prezydenta RP. Będzie i pięknie, i śmiesznie. Przynajmniej do czasu.
Osobliwa forma uczczenia jubileuszu miasta
Dość osobliwą formę uczczenia jubileuszu 650 lat Rzeszowa wybrała „Gazeta w Rzeszowie”, która jest patronem medialnym obchodów jubileuszowych. Na swej stronie internetowej zamieściła
„Alkoholowy rajd Himilsbacha po Rzeszowie”, czyli fragment książki Wiesława Zielińskiego „Twarze obrotowe i maski wymiarowe”. Opisy bezustannego pijaństwa mieszają się
tam ze słowną wulgarnością i przykładami chamskiego zachowania pisarza i aktora „kultowego” - jak się zwykło mówić, filmu pt. „Rejs”.
Jak się to ma do jubileuszu miasta? Czy Rzeszów ma być dumny z wizyt osób pokroju Jana Himilsbacha? Czy Rzeszów utrwalony we wspomnieniach Zielińskiego to Rzeszów rzeczywiście
prawdziwy? Nikt przeciw takiemu obrazowi miasta nie zaprotestuje? Rzeszowie i rzeszowianie, szanujcie się, bo gdy sami nie będziecie się szanować, inni przylepią Wam „twarze obrotowe”
i „maski wymiarowe”.
Pomóż w rozwoju naszego portalu