Wolność w tradycji filozoficznej
Reklama
- Tradycyjna filozofia i teologia wolności stawiała dwa pytania - rozpoczął swoje wystąpienie ks. Mróz. - Pierwsze brzmiało: czy wszechwiedza Boża nie koliduje z wolnością
ludzkiej woli? Skoro Bóg z góry wie, jak postąpię, to czy w ogóle można mówić, że jestem wolny? Czy w swoich wyborach nie jestem zdeterminowany przed-wiedzą Stwórcy? Po
drugie zaś - czy wszechmoc Boga nie niszczy wolności człowieka?
Co do pierwszej kwestii, to już Boecjusz, filozof żyjący na przełomie V i VI w. rozstrzygnął ją na korzyść ludzkiej wolności. To prawda, że Bóg zna wszystkie czyny mojego życia, również
te, które dopiero spełnię; mimo to człowiek jest wolny. Pozorna sprzeczność bierze się z przypisywania istnienia w czasie Temu, który żyje poza nim, w wiecznej teraźniejszości.
Nam, zanurzonym w schemat przeszłość - teraźniejszość - przyszłość, wydaje się to trudne do ogarnięcia, ale tak właśnie jest. Bóg zna moje przyszłe czyny, choć wcale ich nie determinuje;
z góry wie, co wybiorę, ale nie wpływa na moją wolną wolę.
Na drugie pytanie najbardziej radykalnych, aczkolwiek zupełnie przeciwnych odpowiedzi udzielili XIV-wieczny filozof Wilhelm Ockham oraz czołowy przedstawiciel XX-wiecznego egzystencjalizmu Jean Paul
Sartre. Ockham uwypuklał absolutną wolność Boga, sięgającą tak daleko, iż może On nawet zmieniać nadane przez siebie prawa: w skrajnym przypadku mógłby np. nakazać człowiekowi pogwałcanie przykazań.
Sartre stanął na przeciwnym biegunie. Według niego istnienie Boga Stworzyciela jest nie do pogodzenia z wolnością człowieka. Wolność woli ma charakter absolutny; poddany woli Bożej człowiek
byłby tylko żałosną marionetką.
Dzieło stworzenia kluczem do zrozumienia, czym jest wolność
Aby ujrzeć wolność we właściwym świetle, trzeba zacząć od zrozumienia, czym jest tajemnica stworzenia - powiedział ks. Mróz. - Człowiek został powołany do istnienia z nicości.
Aczkolwiek fakt ten „drapie” naszą dumę, to jednak nie sposób mu zaprzeczyć: między Bogiem i człowiekiem zieje bytowa przepaść. Z drugiej strony Bóg objawił nam, że aktu
stworzenia dokonał nie dla zaspokojenia kaprysu, przypadkowej zachcianki, lecz z miłości. Zechciał, by człowiek stał się Jego współpracownikiem w dziele rządzenia światem. Człowiek
miał obserwować, jak Stwórca rządzi światem, i odczytywać, co ma czynić ze swoją wolnością.
Pierwotny zamysł przewidywał więc, że człowiek jako najwyższe ze stworzeń będzie przekazywał światu dobroć Boga. Przed pierwszymi rodzicami stanęło pytanie: współpracować z tym
zamysłem, czy nie? Jak wiemy, skuszeni przez szatana, aktem wolnego, świadomego wyboru odrzucili tę perspektywę.
Wielkość Boga wyraziła się w tym, że wiedząc w swojej wszechwiedzy, jak postąpią pierwsi rodzice, nie zadziałał prewencyjnie, nie zmodyfikował swego daru. Wpisał wolność w naturę
człowieka, wiedząc z góry, że przyniesie to straszliwy owoc w postaci grzechu pierworodnego.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Odkupienie - „rozpaczliwa reanimacja”
Księga Rodzaju ukazuje rzeczywistość grzechu pierworodnego na tyle łagodnie - powiedział ks. Mróz - że warto uświadomić sobie cały dramatyzm tej sytuacji. Prawdę o grozie sytuacji,
w jaką popadł człowiek, najdosadniej wyraża charakter dzieła zbawienia - „akcji ratowniczej” przeprowadzonej przez Boga po to, by odwrócić skutki tragicznego wyboru pierwszych
rodziców: trzeba było ni mniej ni więcej tylko haniebnej śmierci Syna Bożego. - To była „rozpaczliwa reanimacja”!
Ale i po dokonaniu dzieła odkupienia Bóg nie odebrał ani nie ograniczył ludzkiej wolności. Nadal, mimo bezcennej Krwi Chrystusa przelanej na Golgocie, człowiek może - i często
z tego korzysta - powiedzieć „nie!”. Kiedy obserwujemy współczesny świat - podkreślił ks. Mróz - dochodzimy do wniosku, że takich ludzi jest mnóstwo. Jedni, w męce
poszukiwania sposobów wyrażenia swej wolności, idą od podniety do podniety, ciągle spragnieni nowych doznań - i w efekcie nigdy nie znajdują ukojenia w swym sercu.
Z wolności rozumianej jako prawo do każdego postępku, jaki zapragną spełnić, czynią bezwzględnego bożka, a potem giną jako ofiara na jego ołtarzu. Inni, ze strachu przed
trudem wyrażania swej wolności, wolą złożyć ją w ręce mniej czy bardziej podejrzanych (pseudo) autorytetów, czego bolesnych przykładów aż w nadmiarze dostarcza nam historia minionego
stulecia.
Rozwiązanie chrześcijańskie
Tym, który objawił autentyczny sens wolności, jest Jezus Chrystus. Całym swoim życiem ukazał, że prawdziwa wolność polega na tym, iż czerpiąc z Niego siły, zapominając o sobie, „umierając dla siebie”, zaczynamy żyć dla bliźnich. Zaczynamy kochać i w tym momencie stajemy się wolni. Jednak - choć może się to wydać zaskakujące - wolności chrześcijanina nie można sprowadzić do aspektu prawnego. Tym, co czyni nas wolnymi, nie jest przestrzeganie przykazania miłości, lecz fakt, iż kochamy tak jak Jezus, nasz Pan. Owo „tak jak” przesądza o wartości spełnianego przez nas dobra i czyni prawdziwie wolnymi. Nie ma innej drogi ku wolności, jak tylko przez Chrystusa. To nie przykazania nas wyzwalają - wolnością jest Jezus - podsumował ks. Mróz.