Tempus fugit, aeternitas manet - czas ucieka, wieczność trwa - mówi stare, łacińskie powiedzenie. Rzeczywiście, nikt z nas nie wie, jaka jest mu pisana przyszłość. Zamartwiamy się nieraz o
mające nadejść lata, robimy plany, a tymczasem jakże prawdziwe okazują się słowa Ewangelii, że nie znamy dnia ani godziny, kiedy trzeba będzie zdać sprawę ze swego życia.
Tak stało się w przypadku śp. ks. Michała Klimka. Gdy w roku 1981 przyjmował święcenia kapłańskie, zapewne myślał o długich latach swej rozpoczynającej się posługi kapłańskiej. Pan Bóg zdecydował
jednak, że tych lat kapłańskich miało być niewiele ponad dwadzieścia. Niespodziewanie zachorował i wkrótce okazało się, że to choroba nowotworowa. Mimo podjętego specjalistycznego leczenia i wsparcia
modlitewnego nic nie można było uczynić. Po półrocznym zmaganiu się z cierpieniem odszedł do Pana. Uroczystości pogrzebowe odbyły się w parafii Łężyny, gdzie od kilku lat pełnił swą posługę jako proboszcz.
Zgromadziły one liczną rzeszę kapłanów oraz wiernych. Mszy św. pogrzebowej przewodniczył bp Edward Białogłowski.
Polecajmy duszę śp. ks. Michała Bożemu miłosierdziu, ufając, że dobre uczynki idą za nim przed tron Najwyższego.
Pomóż w rozwoju naszego portalu