Jan Kepler
Reklama
Johannes Keppler - w źródłach historycznych spotyka się te dwa zapisy jego imienia i nazwiska - jest dziś uważany za jednego z największych niemieckich astronomów, fizyków, matematyków… Jednak w czasie, w którym żył (1571-1630), choć sława jego sięgała daleko i bywał gościem na dworze Habsburgów, a nawet piastował funkcję nadwornego matematyka, astrologa i astronoma cesarza Rudolfa II, to bardziej ceniono kalendarze i horoskopy astrologiczne niż jego naukowe badania i odkrycia. W Żaganiu najbardziej był znany z tego, że przepowiedział zaćmienie Słońca, które miało nastąpić 10 czerwca 1630 r. Kepler podał dokładne momenty zaćmienia dla Wiednia, Linzu i… Żagania. „Zaćmienie, zgodnie z przewidywaniami Keplera, stało się dla tych, co je obserwowali, bardzo spektakularne. W Żaganiu było obserwowane jako zaćmienie całkowite. Jego maksymalna faza nastąpiła około godziny 19.40. Słońce w tym dniu w Żaganiu zaszło dopiero o godzinie 21.11, zatem w chwili zaćmienia było ono jeszcze dość wysoko nad horyzontem. Dokładne przewidzenie momentu zaćmienia przysporzyło astronomowi popularności wśród ludzi nie tylko związanych z nauką” - piszą Stanisław Wrona i Janusz Gila w książce O Janie Keplerze, wielkim astronomie, który dwa lata życia spędził w Żaganiu. Będąc w Żaganiu, równie często co pod nogi czy przed siebie, spoglądam zatem w niebo. Tam, ponad dachami domów, swój wzrok kierował Kepler. Robił to często, być może nawet nader często. Gwiazdy go fascynowały, pociągały, urzekały nie tylko swym pięknem i tajemniczością, ale przede wszystkim tym, że można je było opisać i choć po części zrozumieć. Można przypuszczać, że Kepler dużo lepiej „dogadywał się” z nimi niż z ludźmi, na usługach których pracował. To trudności finansowe i niemożność zapewnienia rodzinie odpowiedniego życia sprawiły, że 25 lipca 1628 r. Jan Kepler przybył do stolicy księstwa żagańskiego i osiedlił się w niej wraz z rodziną.
Gwiazdy i życie
Reklama
Dziś o Prawach Keplera (I Orbita każdej planety jest elipsą ze Słońcem w jednym z ognisk; II Promień wodzący planety zakreśla równe pola w różnych odstępach czasu), budowie lunety, Tablicach Rudolfińskich
(tablice planetarne) uczą się jedynie studenci astronomii i pamiętają je co ambitniejsi uczniowie z lekcji fizyki i astronomii. A ja, siedząc na żagańskim rynku, tęskno wpatruję się w niebo, szukając
tam prawdy o życiu i śmierci człowieka. Szukam jej, bo wydaje się, że Kepler znalazł ją właśnie tam. Zmarł w wielu 59 lat w drodze do Ratyzbony, gdzie na zjeździe elektorów chciał domagać się wypłaty
należnej mu pensji. Zmarł na zapalenie płuc 15 listopada 1630 r. Nie wiemy dokładnie, gdzie spoczywa jeden z największych astronomów i myślicieli świata, jego grób się nie zachował. Wiemy jednak,
że Kepler miał przy sobie kartkę z poleceniem, aby umieszczono na jego grobie następujący łaciński tekst: Mensus eram coelos, nunc terrae menor umbras. Mens coelestis erat, corporis umbra zacet: „Mierzyłem
światłość nieba, teraz mierzę cień Ziemi. Niebiański rodzaj mojego ducha - cień mojego ciała, który tutaj leży”. Znaleziono przy nim w trokach 57 egzemplarzy jego Efemeryd na rok 1631, 16
egzemplarzy Tabulae Rudolphinae oraz... 7 fenigów gotówki.
Nie wiadomo dokładnie, gdzie mieszkał Kepler w Żaganiu. Prawdopodobnie jego dom znajdował się na miejscu obecnego parkingu przy restauracji „Piastowska”. Wystarczający na potrzeby jego
niewielkiej rodziny, choć nieopływający w zbytki. Do swojej dyspozycji miał Kepler wieżę mieszczącą się przy Bramie Szpitalnej (na obserwatorium astronomiczne) oraz prasę drukarską. Gdyby nie ciągłe trudności
finansowe, które odrywały Keplera od badań naukowych, nie byłoby podróży do Ratyzbony i być może odkryte zostałyby jeszcze niejedne prawa rządzące kosmosem. Być może... Stało się inaczej. Już po śmierci
Keplera ukazała się jego książka o astronomii księżycowej. Jako że propagowała ona kopernikańską wizję świata (wówczas mało popularną), Kepler zastosował w niej pewien formalny trik, przenosząc wszystkie
swoje koncepcje w świat snu. Sen uchodzi za jedno z najważniejszych dzieł Keplera, a wydrukowany został w 1634 r. w Żaganiu.
O Keplerze i jego żagańskim życiu można pisać wiele, ale dla dopełnienia wizji Żagania trzeba jeszcze zrobić trochę miejsca dla Księżny Dino.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Dorota Talleyrand
nazywana po wszechnie Księżną Dino tak pisała o Żaganiu: „Kocham Żagań, pomimo wszystkich niedomagań, na które nie chcę być ślepa, kosztował mnie dużo wysiłków i ofiar, żeby nie mieć nagrody z jego
widoku. Poza tym wyświadczyłam mu niejedną dobroć, ożywiłam okolicę, dałam mu życie i ruch”. Świat Keplera był wertykalny, świat Doroty Talleyrand - horyzontalny. Kepler uczy mnie patrzyć
w niebo, Dorota na ludzi i świat wokół.
Ojciec Doroty - Piotr Biron stał się właścicielem lenna żagańskiego za milion talarów 30 kwietnia 1786 r. Dorota na swoje w nim włodarzenie musiała czekać do 1843 r., kiedy to Konstantyn,
syn jej starszej siostry, zrezygnował na jej korzyść z prawa do lenna żagańskiego. Wiosną 1846 r. 53-letnia Dorota zamieszkała na stałe w Żaganiu.
Dorota Talleyrand urodziła się w Berlinie, gdzie spędziła dzieciństwo, po zamążpójściu zamieszkała w Paryżu, często bywała w Londynie i Wiedniu. „Wiodła życie sławne, opromienione romantycznymi
przygodami, burzliwe i dostatnie, a przecież w gruncie rzeczy nieudane i nieszczęśliwe. Matka uczyła jej życia jako gry i zabawy” - pisze Jan Piotr Majchrzak w monografii … więcej niż
życie. Dorota Talleyrand-Perigord i jej czasy. Po śmierci męża - Edmunda Talleyranda Dorota przyjechała do Zatonia koło Zielonej Góry. Był rok 1840. Już wtedy trwała wojna prawna o spadek po siostrze
Wilhelminie między Dorotą a jej siostrzeńcem o lenno żagańskie.
Muzyk i literat
Dorota stała się ożywczym duchem Żagania. Wykorzystując swoje liczne znajomości i obycie w świecie nauki i kultury, zapraszała do siebie muzyków, malarzy, pisarzy. W swoim pamiętnikach z pobytu w Weimarze
pisze: „Rozmawiałam z Lisztem dość długo o jego planach artystycznych, o moich zamierzeniach ożywienia życia duchowego w Żaganiu. Zaprosiłam go do siebie. Liszt zapewnił, że jeszcze w tym roku odwiedzi
mnie w Żaganiu”.
Okazało się to jednak niemożliwe, Franciszek Liszt przybył do Żagania dwa lata później - w sierpniu 1853 r. Uświetnił wówczas koncertem w pałacu sześćdziesiąte urodziny księżnej. Cztery
lat później przybył ponownie jako gość na uroczystości weselne wnuczki księżnej Doroty - markizy Marii Doroty Castellane z księciem Antonim Radziwiłłem. Na organach kościoła pw. Wniebowzięcia Najświętszej
Maryi Panny zagrał Veni creator spiritus.
Dzięki Dorocie do Żagania zawitał także Honoriusz de Balzac. Dwutygodniowy pobyt w gościnie u księżny żagańskiej w październiku 1947 r. był dla Balzaka jedynie postojem w drodze na Ukrainę, do
ukochanej, którą poznał dzięki listownej korespondencji. Przyjechał pociągiem do Jankowy Żagańskiej, skąd zarządca dóbr księżnej Doroty zawiózł go - jak pisze Majchrzak - „eleganckim
kabrioletem” do Żagania. Nie byłoby Balzaka w Żaganiu, gdyby nie jego wielka miłość - Ewelina Hańska, do której jechał. „Znajomość Balzaka z Eweliną Hańską rozpoczęła się w sposób niezwykły
- pisze Majchrzak. - Na początku 1832 r. Balzac, w owym czasie znany już pisarz, otrzymał z dalekiej Ukrainy list od nieznanej czytelniczki podpisany: »Cudzoziemka«. Tak rozpoczęła
się korespondencja, z której narodziła się sympatia, wreszcie miłość, zakończona małżeństwem, zawartym 14 marca 1850 r. w Berdyczowie”. Balzac przyjechał do Żagania chory. Księżna zabrała więc
go do swojej posiadłości w Zatoniu, gdzie namawiała go, by pozostał dłużej i zregenerował siły. Miłość jednak wiodła Balzaka przed siebie. A ci, którzy doświadczyli jej uroku, wiedzą, że jest to siła,
o którą logika i rozsądek nieraz się rozbijają.
Czy w kościele Mariackim w Żaganiu usłyszymy jeszcze nuty Veni creator...? Czy w zamkowych komnatach spotkamy pogrążonych w dyskusji Dorotę i Balzaka? Czy dojrzymy w wieży Bramy Szpitalnej keplerowską
lunetę? Jeżeli to nam się uda, to ożyje w nas nie tylko historia, ożyje w nas miasto, które stanie się nam bliższe, droższe i… niezapomniane. Stanie się czymś o wiele więcej niż tylko punktem turystycznej
trasy. Stanie się częścią naszego życia.