Obchody kolejnej rocznicy niemieckiej agresji na Polskę szykują się w tym roku okazale. Bynajmniej nie nasza w tym zasługa, bo w unijnej rodzinie nie wypada przypominać wielkiemu bratu zza Odry jego grzechów
sprzed 65 lat. Zwłaszcza, że ów braciszek coraz częściej staje w gronie pokrzywdzonych. Psychiatra nazwałby to mądrze zjawiskiem wypierania, a dla mnie to zwyczajne odwracanie kota ogonem.
Ponoć na nas nie można liczyć, dlatego w tym roku o przypomnienie Warszawie dni chwały niemieckiego oręża zatroszczyła się jedna z niemieckich firm farmaceutycznych mająca na koncie znaczące sukcesy
w ograniczaniu niechcianego przyrostu naturalnego wśród aryjskiej i niearyjskiej populacji. Nie będzie to jedynie fetowanie rocznicy, ale również kontynuacja podbojów niedokończonych wskutek zmowy jałtańskiej.
Podbój, jak na XXI w. przystało, będzie miał na celu w pierwszym etapie zniszczenie morale Polaków i opanowanie rynku produktów strategicznych.
Wczesnym rankiem 1 września pojawią się nad Warszawą samoloty wysłane na koszt niemieckiej firmy Schering A. G. Naloty nie rozpoczną się wprawdzie o godzinie 4.45, tylko o trzy godziny później, bo
Warszawa leży przecież kilkaset kilometrów od Helu i Westerplatte, a jeszcze dalej od Odry, gdzie w roku 1939 padły pierwsze strzały. Po drugie, chodzi o włączenie społeczeństwa w autodestrukcję -
począwszy od najmłodszych - i dlatego sztab postanowił zaczekać, aż się Warszawa wybudzi, a dzieciaki wyjdą z domów na rozpoczęcie roku szkolnego.
Samoloty, dla niepoznaki bez czarnych krzyży na skrzydłach, będą nadlatywać nad Warszawę dwa razy dziennie, przez dwa tygodnie. Mają bombardować hasłami wypisanymi na wielkich transparentach, adresowanymi
głównie do uczniów i uczennic, bo studenci będą jeszcze na wakacjach. Jak na początek roku przystało, mają być wezwania do osiągania samych szóstek dzięki uprawianiu seksu z wykorzystaniem szczytowej
technologii, oczywiście niemieckiej. Tylko takie zabezpieczenie ma uchronić Polaków przed nadmiernym rozmnożeniem, co mogłoby zagrozić niemieckiej podwójnej większości i ładowi konstytucyjnemu w Europie.
Usystematyzowani bracia za Odry pomyśleli o wszystkim i datę nalotów wybrali nieprzypadkowo. Sukces operacji będzie pewnie murowany, podobnie jak przed kilkunastu laty, gdy podczas pierwszej wojny
w Zatoce Perskiej zaoferowali Żydom prezent w postaci miliona masek przeciwgazowych. Aluzja do niedawnej historii była tak czytelna, że skończyło się skandalem dyplomatycznym i hojni darczyńcy musieli
przepraszać obdarowanych. Myślę, że nas za pomysł wrześniowych nalotów na Warszawę też ktoś powinien przeprosić.
Pomóż w rozwoju naszego portalu