Trwa piąta edycja wakacyjnego festiwalu muzycznego „Kolory Polski” organizowanego przez Filharmonię Łódzką im. Arthura Rubinsteina. Jest to w odróżnieniu od wielu innych imprez cyklicznych „festiwal wędrujący”, gdyż cotygodniowe koncerty (a przewidziano ich w sumie szesnaście) odbywają się w różnych miejscowościach regionu łódzkiego, za każdym jednak razem w jakiejś zabytkowej świątyni. Pomysłodawca i dyrektor artystyczny przedsięwzięcia - Tomasz Bęben, zapewnia, że repertuar eksponujący artystyczne dokonania przede wszystkim rodzimych artystów dobrany został tak, by zadowolić zarówno wymagających melomanów, jak i przypadkowych odbiorców.
17 lipca - miejscem prezentacji był pochodzący z pierwszej połowy XVII w. kościół Ojców Bernardynów w Łęczycy. Głównym magnesem przyciągającym słuchaczy był światowej sławy skrzypek polski - Konstanty Andrzej Kulka. Wraz z nim wystąpił utalentowany organista pochodzenia rosyjskiego, mający za sobą studia muzyczne w naszym kraju br. Jan Bartłomiej Bokszczanin.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Program obejmował utwory z kilku epok od późnego baroku po współczesność. Po otwierającej koncert efektownej, organowej Fantazji G-dur Bacha skrzypek z akompaniamentem organisty wykonał trzy nastrojowe miniatury: Bachowską Arię na strunie G, Largo Veranciniego i Ave Maria Schuberta. K. Kulka znany jest z umiejętności kreowania arcyśpiewnej, odznaczającej się pięknym dźwiękiem, kantyleny. Także i w tym wypadku można się było nią zachwycić, aczkolwiek puryści mogliby zwrócić uwagę na to, że interpretacje muzyki barokowej utrzymane były w podobnym stylu, jak romantycznej. Pełnię blasku wirtuozowskiego i maestrię techniczną ukazał wiolinista w utworach na skrzypce solo: Affettuoso i Gigue Geminianiego, Gawocie z Partity E-dur Bacha, szczególnie zaś w motorycznym, obfitującym w wielodźwięki Kaprysie D-dur Lipińskiego, a następnie nie mniej popisowym, witalnym Kaprysie polskim Bacewiczówny.
Podobały się też kolejne, wykonane z prezencją kompozycje organowe: Preludium chorałowe Brahmsa oraz fantazje Mozarta i Sawy. Półtoragodzinny koncert nie nużył ani przez chwilę.