kraju mierzy się wielkością udziału w gospodarce przemysłu informacyjnego.
W tej gałęzi leżą pieniądze, przyszłość i władza nad świadomością. Należy do niej telewizja. Nieprzypadkowo wokół niej tyle szumu w Polsce. Ostatnio w związku ze zmianami w TVP tracący wpływy podnoszą
larum, a ci, którzy je zyskali, mówią, że nic się nie stało. Nie przypadkiem poprzedni rząd „przejechał się” nie na ustawie o biopaliwach, nie na aferze starachowickiej, nie na bałaganie w
służbie zdrowia z jej feralną otoczką, ale na ustawie medialnej i związanej w nią aferze Rywina. Pomijając aferę, w której tak naprawdę nikomu włos z głowy nie spadł i wszystko rozeszło się po kościach,
rząd przegrał, bo potężnemu lobby nadepnął na odcisk. Czy następcy rządzących obecnie będą próbowali jeszcze raz stanąć w szranki? Trudno przewidzieć, choć zapisy o ograniczeniu koncentracji w mediach,
obecne w każdym cywilizowanym państwie, są koniecznością, jeśli nie chcemy mieć groźnej umysłowej, zuniformowanej czapy, mówiąc krótko - monopolu.
Dobrą weryfikacją powyższych słów będzie porównanie prac speckomisji Tomasza Nałęcza z działaniem drugiej, która ma zająć się sprawą Orlenu. Wydaje się, że w tej drugiej wszystko jest większe. Większe
pieniądze, większe niejasności, nocne spotkania, akcje służb specjalnych. Ale swą działalność zaczyna niemrawo. Nie wzbudza takich emocji, może dlatego, że nikt ich specjalnie nie nakręca. Spodziewam
się, że za jakiś czas tylko pies z kulawą nogą będzie pamiętał, że coś takiego powstało.
Pomóż w rozwoju naszego portalu