Reklama

Polska

Wizjonerka z Gietrzwałdu to patronka wiernego wykonywania codziennych obowiązków

Siostra Barbara Samulowska uczy nas wierności wybranemu powołaniu, nie tylko zakonnemu, ale też np. małżeńskiemu. W dzisiejszych czasach, kiedy ludzie łatwo się zniechęcają, to patronka wiernego wykonywania codziennych obowiązków - mówi w rozmowie z KAI ks. prof. Lucjan Świto, delegat biskupi trybunału diecezjalnego w procesie beatyfikacyjnym Barbary Samulowskiej, jednej z dwóch wizjonerek, którym w Gietrzwałdzie ukazywała się Matka Boża.

[ TEMATY ]

wiara

Gietrzwałd

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Dorota Abdelmoula (KAI): Księże Profesorze, w tym roku minie 67 lat od śmierci s. Barbary Samulowskiej, wizjonerki z Gietrzwałdu, która 50 lat życia spędziła jako szarytka na misjach w Gwatemali. Czy pomimo tej odległości - czasowej i geograficznej - polska misjonarka inspiruje także dziś?

Ks. prof. Lucjan Świto: Tak i tych inspiracji jest bardzo wiele. To przede wszystkim wierność powołaniu. S. Barbara Samulowska uczy nas wierności wybranemu powołaniu, nie tylko zakonnemu, ale też np. małżeńskiemu. W dzisiejszych czasach, kiedy ludzie łatwo się zniechęcają, to patronka wiernego wykonywania codziennych obowiązków. S. Samulowska większość życia spędziła w Gwatemali, w jednym mieście i w jednym klasztorze.

Reklama

A jednak było w niej coś takiego, że kolejki ustawiały się do niej po rady w trudnych sprawach życiowych, małżeńskich, zawodowych, a nawet związanych z funkcjonowaniu miasta po trzęsieniu ziemi. Ta kobieta miała w sobie "magnes", który sprawiał, że ludzie garnęli się do niej, potrzebowali jej obecności i rady. Nie zawdzięczała tego spektakularnym darom, ale była to konsekwencja osobistej bliskiej więzi z Panem Bogiem. Ta więź zawsze sprawia, że człowiek jest atrakcyjny także dla innych, gdziekolwiek by nie pracował.
Na pewno s. Samulowska uczy też otwartego serca i troski o człowieka. Nie tylko na chorych, wśród których pracowała, ale też obiecujących choć ubogich studentów, dla których szukała sponsorów, organizowała liczne stypendia.
Z jednym z nich rozmawialiśmy w Gwatemali, zbierając materiały do procesu beatyfikacyjnego. To emerytowany chirurg, który swój zawód i swoją karierę zawdzięczał s. Samulowskiej. Mówił, że jako student nie miał pieniędzy na kontynuowanie nauki i chciał ją porzucić, ale polska zakonnica zainspirowała go do dalszych starań i postarała się o znalezienie sponsorów. W konsekwencji nie tylko skończył studia, ale też zrobił specjalizację w Stanach Zjednoczonych i przez lata pracował w zawodzie. Dziś to starszy mężczyzna, któremu na samo imię s. Samulowskiej łzy płyną do oczu. Podobnych osób jest bardzo wiele.

- Zanim została gorliwa misjonarką, Barbara Samulowska, była jedną z dwóch nastolatek, którym w Gietrzwałdzie aż 160 razy objawiła się Matka Boża. Czego może nauczyć dzisiejszych młodych ludzi?

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

- Na pewno była osobą rozmodloną, ale nie wiem, czy specjalnie się różniła od dzisiejszych nastolatków. To zwykła dziewczyna, która przygotowywała się do I Komunii Św., chodziła na nabożeństwa majowe... Pamiętajmy, że Matka Boża nie objawiała się osobom niezwykłym, a to szczególne doświadczenie, które było udziałem młodej Barbary Samulowskiej, było Bożym planem, który niezwykle zaowocował.
Mija 140 lat, a sanktuarium cały czas jest żywe, pomimo tego, że zmieniają się grupy społeczne, m.in. wskutek roszad po II wojnie światowej. Kult trwa i jest to trwały ślad w Gietrzwałdzie. Nie udałoby się go sztucznie podtrzymywać przez tyle lat. Tu wciąż dzieje się coś szczególnego.

- Jaką rolę odegrała zatem Maryja w drodze do świętości s. Samulowskiej? Pamiętamy, że była ona nie tylko świadkiem gietrzwałdzkich objawień, ale też spędziła 12 lat w paryskim klasztorze przy Rue du Bac, gdzie Matka Boża objawiała się jej współsiostrze, Katarzynie Labouré.

Reklama

- Współsiostry s. Samulowskiej zapamiętały jej wielkie umiłowanie Matki Bożej. Mówiły, że lubiły patrzeć na nią, kiedy się modliła, zwłaszcza na różańcu, że wówczas biła od niej ogromna radość, ale też ogromne skupienie.
Natomiast o swoich objawieniach s. Samulowska nigdy nie opowiadała. Było wiadomo, że widziała Matkę Bożą, natomiast kiedy próbowano ją o dopytać o szczegóły, jedynie się uśmiechała i nie odpowiadała. Z pewnością jednak była bardzo mocno związana z Matką Bożą, a same objawienia odegrały w jej życiu ważną rolę.
Pamiętajmy, że w procesach beatyfikacyjnych tego rodzaju nadprzyrodzone zjawiska, jak objawienia, stygmaty, czy np. lewitacja, traktuje się nie jako dowód świętości, ale jako pewien znak, których Pan Bóg udziela.

- A na jakim etapie jest obecnie ten proces?

- Jeśli chodzi o stronę formalną, zakończył się pierwszy, diecezjalny etap procesu, i dokumenty zostały przekazane do Rzymu. Trwa także opracowywanie tzw. positio (tj. księgi dokumentującej dotychczasowy przebieg procesu i zawierającej m.in. krytyczną biografię kandydata na ołtarze - przyp. KAI).
Czekamy także na potwierdzony cud kanoniczny. Mamy wprawdzie dokumentację cudu uzdrowienia, przypisywanego wstawiennictwu Barbary Samulowskiej, jednak lekarze orzekli, że zdarza się to, w niezwykle rzadkich przypadkach. Zatem nie może być on zakwalifikowany cud kanoniczny, ponieważ mówimy o nim wówczas, kiedy uzdrowienie lub inne zjawisko jest niewytłumaczalne w sposób naukowy.

- Ksiądz Profesor miał okazję rozmawiać z osobami, które spotykały s. Samulowską. Jak ją wspominają?

Reklama

- Rozpoczynając zbieranie materiałów dotyczących Barbary Samulowskiej, sam zastanawiałem się, jak może się zapisać siostra zakonna, która większość życia spędziła w jednym miejscu. Tym bardziej, że pierwsze procesy beatyfikacyjne, jakimi się zajmowałem, były procesami męczenników w naszej archidiecezji. To zazwyczaj bardzo dynamiczne i okrutne historie.
Kiedy jednak zaczęliśmy się spotykać z naocznymi świadkami w Gwatemali - byłem absolutnie urzeczony ich wspomnieniami. Większość z nich miała łzy w oczach, kiedy wspominali polską misjonarkę.
Była osobą, która budziła ogromną sympatię i miała wielki autorytet. Wiele osób szukało u niej rady. I to osób bardzo poważnych, jak lekarze, władze szpitala i jego personel. Nigdy nie traciła trzeźwego spojrzenia na rzeczywistość, nawet wobec dramatycznych wydarzeń, jak np. trzęsienia ziemi, które często nawiedzały Gwatemalę. Troszczyła się także o młodzież pozyskując fundusze na stypendia dla dobrze zapowiadających się studentów medycyny, których nie było stać na naukę.
Jej zasługi czasem trudno ubrać w konkretne fakty. Świadkowie mówią, że chciało się z nią cały czas przebywać. Nawet karcić umiała w taki sposób, że chciało się jeszcze raz być skarconym, by spotkać się z jej troską i miłością. Jedna z sióstr wspominała, że jako nowicjuszka musiała zostać ukarana przez przełożoną, którą była wówczas s. Samulowska. Było to skarcenie tak słodkie, że młoda siostra po wyjściu z jej gabinetu chciała ponownie popełnić przewinienie, by tę karę powtórzyć.

- Zatem przypomnijmy: proces beatyfikacyjny s. Samulowskiej nie był zainspirowany samymi objawieniami, ale stylem życia misjonarki?

- Oczywiście. Analogicznie do św. ojca Pio, o którego świętości nie świadczyły przecież same stygmaty, ale to, że ludzie do niego lgnęli, spowiadali u niego, za jego wstawiennictwem się modlili. Istotny jest styl życia, a znaki, jakie temu towarzyszą, są brane pod uwagę, ale nie one inspirują do zainteresowania się daną osobą.
W rozpoczęciu tego procesu istotną rolę odegrali kanonicy regularni, którzy opiekując się gietrzwałdzkim sanktuarium, zadawali pytanie o początki tego miejsca, o to, co dzieje się z osobami, które dostąpiły objawień. To m.in. ks. Jan Brzozowski, który - wizytując Gwatemalę - był zauroczony wspomnieniami, jakie pozostawiła tam po sobie s. Samulowska. Ta pamięć do dziś jest absolutnie żywa, a s. Samulowska nie jest jedynie jedną z sióstr, które pracowały w Gwatemali. Dzięki swojej postawie, pozostawiła tam po sobie ważne wspomnienia.

- Dziękuję za rozmowę.

2017-09-06 18:00

Ocena: +2 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Abp Górzyński: Orędzie z Gietrzwałdu przekracza ramy epoki

[ TEMATY ]

Gietrzwałd

© - stock.adobe.com/Fotolia.com

Figura z Kaplicy Objawień Matki Bożej w Gietrzwałdzie

Figura
z Kaplicy
Objawień Matki
Bożej
w Gietrzwałdzie

- Orędzie z Gietrzwałdu to niezwykły dialog zwykłych ludzi z Matką Bożą, rzadko spotykany w innych objawieniach - mówi KAI abp Józef Górzyński. Aż 100 tys. pielgrzymów ma przyjechać w najbliższą niedzielę 10 września na główne uroczystości jubileuszu 140. rocznicy tutejszych objawień Matki Bożej i 50-lecia koronacji obrazu Matki Bożej Gietrzwałdzkiej.

KAI: Księże Arcybiskupie, w najbliższą niedzielę nastąpi kulminacja obchodów 140. rocznicy objawień Matki Bożej w Gietrzwałdzie. Jakie jest ich przesłanie na dziś, dla każdego z nas?
CZYTAJ DALEJ

Diecezja ma zapłacić 400 tys. zł zadośćuczynienia. Jest wyrok sądu

2025-01-10 10:20

[ TEMATY ]

sąd

Adobe Stock

400 tys. zł zadośćuczynienia, wraz z odsetkami, musi zapłacić diecezja bielsko-żywiecka Januszowi Szymikowi wykorzystywanemu seksualnie w dzieciństwie przez księdza. Decyzję ogłosił w piątek bielski sąd okręgowy, kończąc niemal dwuletni proces cywilny. Wyrok jest nieprawomocny.

Podczas ogłaszania werdyktu przez sędzię Marzenę Buszkę na sali rozpraw obecny był Janusz Szymik, który wytoczył sprawę diecezji.
CZYTAJ DALEJ

Barbarzyństwo obok wiary. Czy arcybiskup Gądecki ma rację?

2025-01-11 19:03

[ TEMATY ]

Milena Kindziuk

Red

Jednym tchem przeczytałam książkową nowość pt. „O życiu, powołaniu, wierze i Kościele” stanowiącą wywiady z arcybiskupem Stanisławem Gądeckim, przeprowadzone przez ks. prof. Leszka Gęsiaka. Mocno zapadło mi w pamięć stwierdzenie wieloletniego przewodniczącego Konferencji Episkopatu, że największym problemem współczesności jest „kultura odarta z odniesienia do Boga”, która w dodatku szybko się rozprzestrzenia i pozbawia nas duchowego dziedzictwa i bogactwa. „Ślepe włączenie się w ten nurt rodzi wielkie wynaturzenia i buduje taki model Polski, który ostateczne zniszczy naszą przyszłość, ponieważ stworzenie bez Stwórcy zanika”. Mocne to słowa, smutna konstatacja.

Dobrze pamiętam, jak Ksiądz Arcybiskup zwracał uwagę na ten problem także podczas wieloletnich spotkań Zespołu ds. mediów, podkreślał, że kiedy człowiek zapomni o Bogu i żyje tak, jakby Go nie było, to szybko zaczyna postrzegać świat jako odwieczną i bezcelową grę materii. Nie ma wtedy przesłanek ku temu, by życie ludzkie mogło mieć w takim świecie jakiś cel ostateczny. Jeśli media taki obraz świata propagują, to przyczyniają się do propagowania antychrześcijańskiej wizji świata i człowieka. Przypominam sobie również, jak abp. Gądecki podkreślał, że nie można wykreślić rzeczywistości Boga i oczekiwać, że wszystko pozostanie dalej po staremu. Znamienne, że takie słowa również padają na łamach wywiadu-rzeki. Widać, że jest to wyraźna troska rozmówcy księdza Gęsiaka.
CZYTAJ DALEJ
Przejdź teraz
REKLAMA: Artykuł wyświetli się za 15 sekund

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję