Reklama

Refleksje chicagowskie

Śladami Biblii: Miłość odkupieńcza

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

„Nie mogę zostać katolikiem, gdyż oni mówią, że Bóg był tak obrażony na grzesznych ludzi, iż tylko Jego Syn mógł Go za nas przeprosić, umierając na krzyżu. W ten sposób Bóg został usatysfakcjonowany i przebaczył ludziom grzechy, pozwalając im wejść do nieba. W ich kościołach oni nawet mają figury tego człowieka powieszonego na krzyżu. Nawet najgorszy ludzki ojciec nie domagałby się śmierci swojego syna. Śmierci tak okrutnej, jaką jest śmierć na krzyżu. Myślę, że cała ta rzecz jest naprawdę straszna” - powiedział mi rozmówca wychodzący z kina po obejrzeniu filmu Pasja. Jak odpowiedzieć na takie zarzuty?
Ze wszystkich tych słów można by tylko zgodzić się z tym, że ta śmierć była rzeczywiście straszna. Ale to nie Bóg domagał się ukrzyżowania Chrystusa, lecz człowiek, wołając: „Ukrzyżuj Go! Ukrzyżuj Go!” (por. Mk 15, 13-14). Prawdą jest również to, że Jezus został ukrzyżowany za to, iż nazywał siebie Bogiem. Wiara nasza mówi, że Bóg jest Miłością. Czy Bóg może nie kochać człowieka, którego sam stworzył? Tego typu podejrzliwość wobec Boga sięga korzeniami już Księgi Rodzaju. To szatan zaczął podsuwać człowiekowi myśl, że Bóg ukrywa przed nim wiedzę na temat szczęścia w formie zakazu spożywania owocu. W konsekwencji zły duch wmówił Ewie, że Bóg nie kocha człowieka, że Bóg nie chce jego szczęścia, że Bóg jest dla niego tyranem. Kiedy człowiek odchodzi od Boga, wtedy dopiero poznaje swoją nikczemność. Od tej pory staje się człowiek zniekształconym obrazem Boga. Jest jak drzewo, któremu przecięto dopływ soków, obcinając życiodajne korzenie. Człowiek odłączony od Boga umiera, bo jest odcięty od źródła życia, które jest w Bogu. Czy ten stan odcięcia od Boga istnieje również we współczesnym człowieku? Chcąc odpowiedzieć na to pytanie, zapytajmy wprost: czy dzisiejszy człowiek jest szczęśliwy? Doświadczenie życiowe ludzi wskazuje, że pragnienia ludzkiego szczęścia nie są realizowane. Widzimy, jak interesowny i wyrachowany jest stosunek jednych ludzi do drugich. Żyjemy i nagle uświadamiamy sobie, że nic nas nie zadowala, albo miało być tak pięknie w marzeniach, a w rzeczywistości okazuje się całkiem inaczej.
Przekonujemy się, że nasze pragnienie miłości jest jakąś utopią lub snem. Często jesteśmy samotni, skazani na samych siebie. Bronimy się tylko przed tymi, którzy chcą nam coś zabrać. Ogarnia nas smutek i zwątpienie. Nie wierzymy, że Bóg może troszczyć się o nas w naszym codziennym życiu. Nie wierzymy Bogu, że On nas kocha i potrzebuje. Sedno dramatu człowieka leży w tym, że potrafi on uświadomić sobie, że wyszedł z ręki Boga, bo posiada duchowy wymiar i jednocześnie z tego samego powodu jest nieszczęśliwy. Dotykamy tu istoty tragedii, która rozegrała się między człowiekiem a Bogiem. Egzystencjalna nić łącząca Stwórcę ze swoim stworzeniem została przerwana. Ze skutkami tej tragicznej sytuacji spotykamy się dziś na co dzień doświadczając nieustannej skłonności do zła i niezdolność do prawdziwej miłości. Człowiek sam nie może wyjść z tej sytuacji. To jest nasza niewola, której doświadcza po grzechu pierworodnym każdy człowiek.
Izrael mimo otrzymanego Dekalogu i zawartego Przymierza z Bogiem nie mógł jeszcze zmienić swego „przewrotnego serca”. Nawoływania proroków nie przynosiły oczekiwanych skutków w zachowaniu prawa Bożego. Prorok Ezechiel napisał: „zbiorę was ze wszystkich krajów [...] i oczyszczę was od wszelkiej zmazy i od wszystkich waszych bożków. I dam wam serca nowe i ducha nowego tchnę do waszego wnętrza” (Ez 36, 24-26) Tekst zapewnia nas o trosce Boga wobec Izraelitów mimo ich grzechów bałwochwalstwa, jakich się dopuszczali, łamiąc przymierze. Jeśli Izrael - Naród Wybrany odszedł tak daleko od Boga, to co można powiedzieć o tych narodach, które go w ogóle nie poznały i nigdy wcześniej o Nim nie słyszały. Każdy człowiek zatem jest w niewoli zła i nie ma w nim prawdziwej Bożej miłości. Mimo najlepszej chęci i wysiłków naszej woli bez łaski Bożej nie potrafimy kochać tak, jak zostaliśmy do tego przez Boga zaproszeni.
Aby zrozumieć Bożą inicjatywę miłości odkupieńczej wobec człowieka, trzeba siebie rozpoznać w obrazie grzesznego Izraela, który z takim realizmem w całej Księdze Ezechiela został przedstawiony. Boży zamysł miłości sięga tak daleko, że Syn Boży staje się człowiekiem i dokonuje w sobie nowego zjednoczenia długiej historii ludzkiej, dając jej zbawienie. Tą odkupieńczą miłość Boga odzyskujemy w Jezusie Chrystusie. Całe życie Jezusa jest objawieniem Ojca - mówi Katechizm Kościoła Katolickiego (KK nr 516). To, co utraciliśmy w Adamie, czyli życie na obraz i podobieństwo Boga, odzyskaliśmy w Chrystusie. Jego słowa i czyny, milczenie i cierpienia, sposób bycia i mówienia wyrażają miłość Ojca do człowieka. Dlatego Jezus mówi: „Kto Mnie widzi, widzi także i Ojca” (J 14, 9). Ojciec z kolei oznajmił: „To jest Syn mój, Wybrany, Jego słuchajcie!” (por. Łk 9, 35).
Bóg, posyłając własnego Syna w postaci sługi (por. Flp 2, 7), w postaci człowieka poddanego śmierci z powodu grzechu dla nas uczynił grzechem Tego, który nie znał grzechu, abyśmy się stali w Nim sprawiedliwością Bożą (por. 2 Kor 5, 21). Jezus w miłości odkupieńczej, która zawsze łączyła go z Ojcem, przyjął nasze oddzielenie od Boga. To stąd przyjmując śmierć na krzyżu jako człowiek, w imieniu nas wszystkich, ciebie i mnie, powiedział na krzyżu: „Boże mój, Boże mój, czemuś Mnie opuścił?” (Mk 15, 34) W tym momencie ukazała się Jego solidarność z każdym grzesznym człowiekiem (zob. Rz 5, 10).
Wraz ze śmiercią Jezusa nie zakończyła się miłość odkupieńcza Boga. Jako miłujący Ojciec, tak ukochał Syna, a w Nim wszystkich ludzi, że nie pozwolił Jezusowi pozostać w śmierci. Nienawiść nie mogła pokonać miłości. W zmartwychwstaniu Jezusa Bóg udowodnił swoją Ojcowską miłość, która zatryumfowała nad śmiercią.
Wspomniany powyżej nasz rozmówca nie ma absolutnie żadnej racji. Bóg, skazując Swojego Syna, nie wziął rewanżu albo wynagrodzenia za obrażony swój Boży Majestat, ale w Jezusie okazał człowiekowi jeszcze większą Miłość, która daje życie wszystkim ludziom, nawet tym, którzy go zabili i wciąż zabijają. To nie był Boży zamysł, aby w tak nieludzki sposób potraktowany został Jego Syn. Jezus dalej cierpi w każdym zabijanym, odrzuconym człowieku. Jezus umarł za nasze - moje i twoje grzechy.
Dochodzimy do wniosku, że w Miłości Odkupieńczej zachodzi głęboka tajemnica między sprawiedliwością Boga, a Jego wielkim miłosierdziem. Tajemnicę tę ilustruje legenda o wschodnim władcy, który ustanowił prawa i przestrzegał ich wykonywania, nie oszczędzając nikogo, kto je przekroczył. Zdarzyło się jednak, że jego własny syn został posądzony o złamanie prawa władcy. Przedstawiono przeciw synowi wszelkie możliwe dowody, które musiał ojciec zaakceptować, choć wiedział, że syn jest niewinny. Jednakże, aby prawa nie były przez nikogo łamane, wydał wyrok skazujący na śmierć swojego syna. Kiedy wyrok został odczytany ów władca chcąc uwolnić syna, złożył za niego okup - cały swój majątek, jaki posiadał. Tylko w przybliżeniu historia ta przypomina owe napięcie między zadośćuczynieniem sprawiedliwości ustanowionej przez Boga a Jego Miłosierdziem, które jest o wiele od niej większe. To Miłosierdzie Boga jest Jego miłością odkupieńczą, którą wszyscy jesteśmy ogarnięci i osłonięci jakby płaszczem niepojętej miłosiernej Opatrzności.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2004-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Dobra święta

Niedziela Ogólnopolska 5/2020, str. VIII

[ TEMATY ]

patron

święta

św. Agata

Bergognone/Wikipedia

Św. Agata Sycylijska

Św. Agata Sycylijska

Św. Agata Sycylijska ur. ok. 236 r. zm. w 251 r.
Dlaczego Agata Sycylijska, której liturgiczne wspomnienie obchodzone jest 5 lutego, to dobra święta? Dlatego, że jej imię oznacza z greki po prostu „dobra”.

W naszej polskiej tradycji z tą świętą, która żyła w III wieku, a zatem była związana z początkami Kościoła, wiąże się wiele mądrych ludowych porzekadeł. Oto te najbardziej znane: „Gdy św. Agata po błocie brodzi, człek w Zmartwychwstanie po lodzie chodzi”; „Św. Agata pożary zgniata”; „Chleb i sól św. Agaty od ognia strzeże chaty” czy „Gdzie św. Agata, bezpieczna tam chata”.
CZYTAJ DALEJ

Monako: zapowiedziano dyskusję i głosowanie w sprawie legalizacji aborcji

2025-02-05 17:00

[ TEMATY ]

aborcja

Monako

Adobe Stock

Kościół nie może milczeć w obliczu prób legalizacji aborcji w Księstwie Monako - oświadczył miejscowy arcybiskup Dominique-Marie David. Przypomniał, że kiedy w 2019 r. uchylone zostały sankcje karne względem kobiet, które postanowiły przerwać ciążę, państwo zobowiązało się do większej pomocy przyszłym matkom. Gdyby obietnice te zostały spełnione, problem aborcji nie musiałby się pojawić na nowo - powiedział abp David.

Podkreślił on, że aborcja nigdy nie jest neutralna. Zawsze wiąże się z jakąś samotnością, cierpieniem i rozterkami.
CZYTAJ DALEJ

Benedykt XVI: Pasterz nie może być trzciną, która ugina się przy podmuchu wiatru

2025-02-05 18:25

[ TEMATY ]

Benedykt XVI

Abp Antonio Guido Filipazzi

Grzegorz Gałązka

5 lutego 2011 r., dokladnie 14 lat temu, Benedykt XVI udzielił sakry biskupiej pięciu kapłanom: Chińczykowi, Hiszpanowi, Wenezuelczykowi i dwom Włochom. Trzech z nich - ks. Savia Hona Tai-Fai, ks. prał. Marcella Bartolucciego i ks. prał. Celsa Morgę Iruzubietę - w grudniu ub.r. mianował sekretarzami różnych kongregacji Kurii Rzymskiej, a dwóch - ks. prał. Antonia Guida Filipazziego i ks. prał. Edgara Penę Parrę - w styczniu br., nuncjuszami apostolskim. Publikujemy homilię, którą wygłosił ówczesny papież.

«Żniwo wprawdzie wielkie, ale robotników mało; proście więc Pana żniwa, żeby wyprawił robotników na swoje żniwo» (Łk 10, 2). Te słowa z Ewangelii dzisiejszej Mszy św. w tej chwili dotyczą szczególnie bezpośrednio nas. Jest to czas misji: Pan posyła was, drodzy przyjaciele, na swoje żniwo. Powinniście współpracować w posłannictwie, o którym mówi prorok Izajasz w pierwszym czytaniu: «Pan (...) Posłał mnie, abym głosił dobrą nowinę ubogim, bym opatrywał rany serc złamanych» (Iz 61, 1). Na tym polega praca przy żniwie na polu Bożym, na polu historii ludzkiej — na niesieniu ludziom światła prawdy, na uwalnianiu ich od ubóstwa prawdy, które jest prawdziwym smutkiem i prawdziwym ubóstwem człowieka. Na niesieniu im radosnej wieści, która jest nie tylko słowem, ale wydarzeniem: sam Bóg, we własnej osobie, przyszedł do nas. Bierze nas za rękę, pociąga nas ku górze, do siebie, i dzięki temu zranione serce zostaje uleczone. Dziękujmy Panu za to, że posyła robotników na żniwo historii świata. Dziękujmy za to, że posyła was, za to, że powiedzieliście «tak» i że teraz ponownie wypowiecie swoje «tak», aby być robotnikami Pana dla ludzi.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję