Od października 2004 r. do października 2005 r. obchodzimy rok poświęcony Eucharystii, sakramentowi, który jest źródłem i szczytem naszej wiary. Zechciejmy na chwilę zatrzymać się przy tym temacie.
Czym dla mnie jest Eucharystia? Jaką rolę spełnia w moim życiu? Po wielu doświadczeniach w pracy z dziećmi w szkole i kontaktach z rodzicami śmiem twierdzić, że Msza św. nie dla wszystkich jest ważnym
sakramentem. Dlaczego tak się dzieje? Dlaczego nazywamy się dziećmi Bożymi, przyjmujemy inne sakramenty, posyłamy dzieci na katechezę, a nie jesteśmy z nimi na niedzielnej, czy też świątecznej Eucharystii?
Co nam przysłania to tak ważne święto? Dlaczego tak mało wymagamy od siebie i od swoich dzieci? Doskonale wiemy, że wychowanie powinno iść w parze z nauczaniem, ale i też z miłością i świadectwem. Żal
jest mi tych dzieci, które często same mówią, że nie były w niedzielę w kościele, bo mama nie chciała lub tatuś musiał naprawiać samochód.
Rodzice - gdzie jesteście? Otwórzcie swoje oczy bardzo szeroko i nie pozwólcie na to, aby wasze dziecko było osamotnione, wychowywane przez ulicę lub kolegów, bo nie zawsze trafi ono na dobrą
grupę. Dlaczego nie mamy czasu, aby pójść z dzieckiem na Mszę św., poczytać w domu Pismo Święte, porozmawiać o Bogu, czy też pójść na nabożeństwo różańcowe. To nie jest tylko sprawa nauczycieli, katechetów,
czy też księdza. To my - rodzice jesteśmy pierwszymi nauczycielami dla swojego dziecka, to my powinniśmy być dla nich przykładem wiary. Nie myślmy sobie, że dziecko samo będzie decydowało o sobie.
My jesteśmy odpowiedzialni za religijne wychowanie naszego potomstwa. Przyrzekaliśmy to przed Panem Bogiem podczas chrztu naszych pociech, czyżbyśmy o tym zapomnieli? Nie możemy tylko wysyłać dziecka
na katechezę i uważać, że to już wszystko. Powinniśmy razem, przy współpracy nauczycieli, katechetów, wpajać swemu dziecku jak najwięcej wartości, dobrych wartości, którymi dziecko powinno kierować się
w swoim życiu.
W dzisiejszych czasach wiele dzieci pozbawionych jest elementarnych zasad wychowania. Gdzie jest dom, gdzie rodzina? Chcąc rozpocząć jakiekolwiek nauczanie, należy zacząć od wychowania. Bardzo często
jest tak, że mama jest we Włoszech, tatuś w Niemczech, a dzieckiem opiekuje się babcia. Owszem, robi co może, ale w tym wieku już nie jest w stanie należycie zająć się wnukiem. l tak chwała jej za to,
że jest. Jednak dziecko potrzebuje bardziej rodziców niż ich pieniędzy, potrzebuje ich obecności, porad, rozmowy, przytulenia. Szkoda, że tak mało jest dzisiaj takich matek, jak chociażby nasze babcie,
które nie goniły za dobrami materialnymi, ale dbały i pilnowały swoich dzieci, choć im też nie było łatwo. Zdaję sobie sprawę, że czynniki społeczno-ekonomiczne mają duży wpływ, ale nie dajmy się omamić,
że pieniędzmi załatwimy wszystko, uszczęśliwimy nasze dzieci.
Dajmy naszym dzieciom to, co najważniejsze - nas samych, naszą miłość i troskę. Pamiętajmy też, że jeżeli chcemy dobrze wychować dzieci, to na pierwszym miejscu musi być Bóg. Jeżeli Pana Boga
stawiasz w swoim życiu na pierwszym miejscu, to reszta też jest na swoim miejscu. Zwracam się do Was, kochani rodzice, z gorącą prośbą. Przygotowując swoje dzieci do przyjęcia sakramentów, wysyłając dzieci
na katechezę, zwróćcie szczególną uwagę nie tylko na to, czego wymaga nauczyciel czy ksiądz, ale zechciejcie sami zaangażować się w jego wychowanie. Najlepszą szkołą wychowania jest przykład własnych
rodziców. Ważne jest więc, by dziecko widziało modlącą się matkę, klękającego ojca, rodzinę, która wspólnie idzie na niedzielną Mszę św. i w ten sposób mogło brać z nas dobry przykład i czuło się kochane.
Pomóż w rozwoju naszego portalu