Potomkowie Marcello Bacciarellego, nadwornego malarza króla Stanisława Augusta Poniatowskiego, osiedlili się na ziemi kujawskiej w 1882 r. Do opuszczenia swej własności rodowej zostali zmuszeni wraz
z nastaniem tzw. władzy ludowej w 1945 r. W powszechnej pamięci mieszkańców Jądrowic, Miechowic, Wagańca i pobliskich miejscowości, pozostali jako dobrzy gospodarze i wspaniali ludzie. Byli postępowymi
rolnikami i światłymi obywatelami. Wielokrotnie dawali świadectwo patriotyzmu w godzinach próby. Podczas II wojny światowej mieszkańcy należących do potomków Bacciarellego majątków - dzięki zabiegom
właścicieli - nie zaznali głodu i w większości żyli „jak u Pana Boga za piecem”, nie do końca świadomi tego, co się dookoła działo. Niektórzy pamiętali o swych dobrodziejach w trudnych
dla nich latach 1945-56.
Z trzech dworów tylko dwór w Wagańcu doczekał w dobrym stanie wolnej Polski (1989 r.).
Dzisiaj zabytkowe siedziby rodu Bacciarellich, zamiast być wizytówką Jądrowic, Miechowic i Wagańca niepokoją, jak wyrzut sumienia kikutami murów, które niegdyś gościły ludzi kultury, dawały schronienie
żołnierzom Armii Krajowej, uciekinierom, były azylem dla wszystkich potrzebujących pomocy.
Żyją jeszcze potomkowie dawnych właścicieli: Janina i Maria - dwie z pięciu córek Bogusława (Waganiec), Stanisław i Elżbieta - dzieci Cezarego (Miechowice), i Teresa - córka Kazimierza
(Jądrowice). Pozostały wnuczęta, m.in. Bogusław Stefański.
Sędziwych lat dobiegają nieliczni już pracownicy majątku: Zofia Woźniak, Kamila Karwowska i Salomea Marczewska. Świadkiem tamtej epoki jest znany aktor Ryszard Bacciarelli, Leszek Cieślak i jeszcze
parę innych osób. Z ich relacji oraz wspomnień informatorów i nieżyjących już członków rodziny, wyłania się obraz czasów minionych, o których żyjący mogą zaświadczyć własnym słowem.
Wszystko zaczęło się od przyjazdu do Warszawy w 1756 r. Marcello Bacciarellego, Włocha z pochodzenia, a Polaka z wyboru, dla którego Rzeczpospolita stała się drugą ojczyzną, a on sam dał początek
polskiej linii tego rodu. Prześledzenie dziejów życia artysty, począwszy od zawiązania się - najpierw znajomości, a później przyjaźni między nim a królem Stanisławem Augustem Poniatowskim, na kujawskiej
gałęzi rodu kończąc, to wspaniała lekcja historii. Tym bardziej, że nie do podważenia są zasługi Bacciarellich dla Polski, zarówno w szerszym, jak i lokalnym wymiarze.
W 1944 r. do Miechowic przyjechał z Kresów kuzyn Cezarego, Stefan, z synem Janem (uciekli przed Ukraińcami). Nie mieli dokąd wracać, zatem pozostali na Kujawach. Stefan wkrótce zmarł, Jan przeniósł
się do Brześcia Kujawskiego, gdzie założył rodzinę i pozostał do końca życia. Zmarł 8 sierpnia 2002 r. Pozostawił dwóch synów i trzy wnuczki, z których jedna poszła w ślady sławnych przodków (żona
Marcella była również malarką). Jest to jeden z nielicznych przykładów dziedziczenia talentu w kilkusetletniej historii rodu w Polsce. Historia zatoczyła koło.
Dwór i park w Miechowicach ma dzisiaj nowego właściciela, który rozpoczął urzeczywistnianie planu rekonstrukcji rezydencji. Marzeniem Zofii Woźniak (ongiś pracownicy w majątku) jest ujrzeć gniazdo
Bacciarellich takim, jakie pozostało w jej pamięci: „To był raj na ziemi. Zabrakło gospodarza i raj zamienił się w krajobraz księżycowy, który już nikomu nie służył. Ufam, że nowy właściciel będzie
gospodarzył tak, jak jego poprzednicy, że dwór odzyska swoją świetność, a miechowiczanie, w tym potomkowie byłych pracowników, będą mieli wreszcie pracę”.
Pomóż w rozwoju naszego portalu