Dzieje święta Matki Bożej Śnieżnej (5 sierpnia) i budowy bazyliki Santa Maria Maggiore (Matki Bożej Większej) w Rzymie opisane przez Grzegorza z Sambora są piękną, malowniczą ilustracją prawdy o żywej
obecności Matki Najświętszej w Kościele i Jej macierzyńskiej względem niego roli. Narracja ta spełnia jednocześnie rolę łącznika i przejścia do właściwej części tytułowej poematu, w której cechy podobne
do rzymskiej historii maryjnej stanowi historia cudownego obrazu Matki Bożej Częstochowskiej.
Powstanie bazyliki Santa Maria Maggiore łączy się z legendą, według której papież Liberiusz i rzymianin Jan mieli podobne sny, w których ukazująca się Matka Boża przepowiedziała im wybudowanie kościoła
w miejscu, gdzie w pełni upalnego lata spadnie śnieg. W nocy z 4 na 5 sierpnia 352 r. wzgórze Eskwilińskie pokryło się śniegiem, a przybyły na miejsce papież miał wytyczyć na nim zarysy kościoła.
Po soborze w Efezie w 431 r., na którym ogłoszono dogmat o Bożym macierzyństwie Najświętszej Maryi Panny, papież Sykstus III (432-440) poświęcił Jej bazylikę, wzniesioną na tym rzymskim wzgórzu.
Był właśnie miesiąc sierpień i straszne upały,
Że grunta wkoło z trzaskiem od żaru pękały;
Wtem dnia piątego sierpnia o samej północy,
Gdy upał nic ze swojej nie utracił mocy
Matka Boża z chmur śnieżną wysypała wełnę,
A wzgórze Eskwilińskie sterczy śniegu pełne.
Wnet potem do przepysznej wszedłszy izby Jana,
Co od blasków niebiańskich lśni cała świetlana,
»Zaniechaj« rzekła, »starcze drogi, wszelkiej troski,
Miłe niebu twe prośby, słane przed tron boski.
Szczęśliwi wy, Bóg lepsze obmyślił wam dziecię,
- Dzieckiem wam wszelki nędzarz, co go nakarmicie.
A gdy dla waszych licznych dóbr chcecie dziedzica -
Ja chcę być tym dziedzicem - Matka i Dziewica.
Z marmuru śnieżny kościół zbuduj mi misternie,
A mieniem twym ja sama rozporządzę wiernie«.
»Czegoż stoisz? Na góry Eskwilińskiej szczycie
Już naznaczone miejsce rychle zobaczycie.
Jaki kształt Boską mocą tam śnieg przybrał ninie,
Taką kosztem swym dla mnie zbudujesz świątynię«.
Rzekła, wnet lekki obłok świetlaną zasłoni,
A dom patrycjusza pełen wdzięcznej woni.
On padł na twarz, czcząc imię Najświętszej Panienki
I Bogu za pociechę słuszne czyni dzięki.
Weselszy rzuca łoże ze słoniowej kości.
Woła żonę, by cud ten objawić Jej Mości.
- »Nie mów mi znanych rzeczy« - odpowie mu żona,
»Mnie tak samo, jak tobie, rzecz ta objawiona:
Jaką postać śnieg Boską mocą przybrał ninie,
Taką kosztem swym Maryi zbudujesz świątynię«.
A gdy gwiazdy jutrzence ustąpiły z drogi,
Szli oboje w pasterza Najwyższego progi.
Tam papież, gdy stanęła kardynałów rada,
O śnieżnym, Eskwilińskim tumie rozpowiada;
Widzieć patrycjusza niecierpliwie żąda,
Czeka nań i nareszcie z radością ogląda.
A kiedy ten mu do nóg upadł pochylony,
Papież go z ziemi podjął własnymi ramiony;
Wiedzie w miasto - z nim cała kardynałów rada,
I wielka płci obojej pospiesza gromada;
Jedni w trwodze, czy mroźne nie wrócą zamiecie,
Drudzy radzi, że mogą oglądać śnieg w lecie.
Doszli wreszcie i patrzą - dziwią się niemało,
Widząc stojącą z śniegu bazylikę białą.
Kruchtę, bramy, pilastry, blanki i kolumny,
Kraty, okna i nawy, dach kopułą dumny.
Wszystko to już gotowe ze śniegu zastali,
Zdumieni, że nie taje śnieg, choć słońce pali.
Wtedy zwrócon do Rady świętej i do ludu
Rzekł papież: »Oto wszyscyśmy świadkami cudu -
Znak to Matki-Dziewicy - niech każdy pamięta -
Co z czystego nasienia bez zmazy poczęta.
Śnieg zimny - któżby wierzył? - trzyma się tak cudnie,
Nie taje, choć już słońce wyszło na południe.
Tak skaza, co z Adama w krwi wszystkich zawrzała,
Dziewicy szlachetnego nie dotknęła ciała.
Bóg wszechmocny, a rozum śmiertelny się myli;
Co przyroda odmawia, Bóg w jednej da chwili.
Z tak białego tum sobie zbudował Bóg łomu,
W takim słusznie powinien zamieszkać był domu.
A ty, coś Matce Bożej tak drogi, pójdź Janie,
Patrz na ten wzór świątyni - niech wszystko tak stanie.
W tych samych kształtach, jakie wskazuje ta postać -
Zrób to, bo twój majątek może temu sprostać.
Ta jest nam objawiona chęć Matki dziewiczej -
Ona wierna, twe wszystkie skarby odziedziczy.
Rzekł i naraz stopniała śniegu masa cała,
A górę całą woda śniegowa zalała.
Jan wesół, z paryjskiego marmuru wysoki
Zbudował tum wspaniały bez żadnej odwłoki:
A papież, poświęciwszy go, jak zwykle czyni,
Nazwę Maryi Większej nadał tej świątyni.
Patrycjusz, opatrzywszy ją w liczne zapasy,
Sprawił, że kościół może stać po wieczne czasy.
Tłum korny, lud pobożny - cała święta Rada,
Wielbiąc Boga, kadzidło w ofierze Mu składa.
(Przełożył z łaciny Wincenty Stroka, 1896)
Cdn.
Pomóż w rozwoju naszego portalu