W dzisiejszych czasach zjawiskiem, które staje się coraz bardziej zauważalne, jest globalizacja. Pojęcie to najczęściej odnosi się do ekonomii, polityki, życia społecznego, kultury. Polega ono na rozprzestrzenianiu się podobnych zjawisk i procesów na całym świecie, niezależnie od stopnia cywilizacyjnego zaawansowania czy położenia geograficznego. Jednym ze źródeł globalizacji jest dominacja rozwiniętej gospodarki Zachodu nad resztą świata. Prowadzi to do ujednolicania obrazu świata. Globalizacja nie zawsze musi być czymś złym. Jednak często przybiera formy negatywne, zwłaszcza w dziedzinie kultury, tradycji, religii. Bardzo często, zwłaszcza w naszej polskiej rzeczywistości, możemy stawiać znak równości między globalizacją a amerykanizacją naszego życia. Dzieje się tak dlatego, że coraz częściej i coraz chętniej rezygnujemy z naszych zwyczajów, tradycji i ślepo naśladujemy to, co przychodzi do nas zza oceanu. Bo taka jest moda, bo trzeba być „trendy”. Musimy jednak pamiętać, że dociera do nas coraz więcej rzeczy złych, zwłaszcza za pośrednictwem telewizji i filmu. Związane jest to z pewnością z brakiem krytycyzmu i umiejętności dokonywania oceny, czego efektem są wzorce postaw i zachowań negatywnych, zwłaszcza w przypadku dzieci i młodzieży. Bierzemy wszystko, co amerykańskie, wierząc w mit snu i potęgi. Chciałoby się powiedzieć, parafrazując znane powiedzenie: „Cudze chwalicie, bo swego nie znacie, sami nie wiecie co posiadacie”. Jednym z takich przykładów amerykanizacji naszego życia jest coraz chętniej akceptowana i kultywowana tradycja obchodzenia Halloween. Coraz częściej akceptujemy to tak, jak kiedyś gumę do żucia, spodnie dżinsowe czy hamburgery. Jednak ten amerykański odpowiednik uroczystości Wszystkich Świętych i Dnia Zadusznego, w rzeczywistości nie ma nic wspólnego z chrześcijańskim podejściem do kultu zmarłych. Na przełomie października i listopada organizowane są zabawy, dyskoteki, bale przebierańców w szkołach (a nawet w przedszkolach) w duchu Halloween. Czary, magia, kościotrupy, straszydła, diabły, dużo śmiechu, hałasu, muzyki, no i oczywiście nieodłączna dynia ze świeczką w środku. Czy tak chcemy obchodzić pamięć o tych, których kochaliśmy, a którzy odeszli do Boga? Czy tak chcemy okazywać szacunek dla naszych przodków, rodziców, przyjaciół? Niech Amerykanie świętują sobie, jak potrafią, ale czy my, często na siłę, wbrew własnym przekonaniom musimy wszystko małpować? Pomyślmy o tym. Nie mieszajmy razem sacrum i profanum. A może uroczystość Wszystkich Świętych wraz ze swoim szczególnym klimatem i atmosferą jest okazją do tego, by zastanowić się, albo przypomnieć sobie, jaki jest sens pamięci o zmarłych, jaki jest sens stawiania zapalonych zniczy i modlitw nad grobami. Może jest to dla wielu jedyna okazja do refleksji nad życiem i śmiercią? Nie zmieniajmy tego klimatu i nie marnujmy tej okazji. Przecież nie chodzi o budzenie lęku przed przemijaniem, ale o budzenie nadziei na życie wieczne! Chrystus bowiem umarł i zmartwychwstał po to, żebyśmy i my mieli życie i to życie wieczne!
Pomóż w rozwoju naszego portalu