Reklama

Przeczytane karty ludzkiego życia (2)

Niedziela przemyska 45/2004

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Konstanty I. Gałczyński pisał: „Prosto do nieba czwórkami szli...”. W przypadku kapłanów naszej diecezji tak się składa (przypadek, a może łaskawość Boga?!), że idą na kapłańskie scrutinium do Pana Boga trójkami. Każda śmierć jest swoistego rodzaju alertem sumienia dla tych, którzy jeszcze w drodze. Zauważyłem to nie tylko u siebie, ale i w rozmowach z innymi kapłanami. Tym razem śmierć jakby na chwilę tylko wzięła sobie urlop. Ledwie ucichł gwar szkolnych korytarzy, a już 1 września dotarła do nas wieść o śmierci ks. Władysława Pawełka (1938-2004). Chociaż to krajan z pobliskiego Jarosławia, mało go znałem. Zdarzyło się jednak, że wraz z ks. Tadeuszem Kocórem głosiliśmy w Milczy misje parafialne. Ks. Pawełek był już chory. Ale nie była to choroba szczególna. Ot, po prostu nie był herosem zdrowia. Mimo cierpienia był człowiekiem radosnym. Wieczorem w kuchni odbyła się wspaniała uczta kapłańskich spotkań. Świetnie opowiadał o Jarosławiu lat swojej młodości. Świątynia była jego umiłowaniem. Czysto, estetycznie. To on po raz kolejny potwierdził, że nie aparycja, zdolności, ale gorliwość o Dom Boży są motorem, który buduje wspólnotę. Zdyscyplinowani ministranci, pięknie i z wyczuciem sacrum, śpiewająca schola i... chorzy. Kiedy wybieraliśmy się z posługą do cierpiących, wiedzieliśmy wiele. To właśnie ów poprzedzający wieczór był rekolekcjami dla misjonarzy, rekolekcjami o chorych. Potem dochodziły wieści o wylewie, o trudnej rekonwalescencji i kiedy wydawało się, że acz dotknięty cierpieniem, lecz przy pomocy współpracownika będzie mógł służyć cierpiąc, Pan odwołał go do siebie.
Pragniemy sylwetkę zmarłego Kapłana przybliżyć zamieszczonym niżej tekstem wspomnieniowym ks. Szymona Nosala

1 września 2004 r. odszedł po wieczną nagrodę do Boga sługa Kościoła ks. kan. Władysław Pawełek, proboszcz parafii pw. Niepokalanego Serca Najświętszej Maryi Panny w Milczy.
3 września br. przeniesiono trumnę z jego zwłokami do kościoła, gdzie wielu kapłanów pod przewodnictwem bp. Adama Szala odprawiło Mszę św. za jego duszę. Zaś pogrzeb odbył się w pierwszą sobotę miesiąca września (4 IX), w dzień poświęcony Niepokalanemu Sercu Najświętszej Maryi Panny, dzień Patronki parafii. Kilkudziesięciu kapłanów pod przewodnictwem ks. infułata Juliana Pudło celebrowało Mszę św. w intencji przy współudziale bardzo licznie zgromadzonych parafian z Milczy i wielu przyjezdnych gości, zwłaszcza z parafii, w których wcześniej pracował. Homilie pogrzebową wygłosił jego kolega kursowy, ks. Szymon Nosal, a kondukt pogrzebowy poprowadził główny celebrans z udziałem około 80 kapłanów.
Wzruszające było pożegnanie ks. Władysława przez parafian na czele z nowym proboszczem ks. Józefem Niezgodą, który wyraził wielką wdzięczność za postawę kapłańską Zmarłego, gorliwość duszpasterską i troskę o kościół i parafię. Chyba wszystkie dzieci ze Szkoły Podstawowej i miejscowego Gimnazjum trzymały w rękach kwiaty, by wyrazić wdzięczność swojemu katechecie. W kondukcie były też orkiestra i liczne delegacje z wieńcami niesionymi w drodze na cmentarz. Karawan jechał pusty, a trumnę ze zwłokami ukochanego kapłana i proboszcza przez całą długą drogę z kościoła na cmentarz nieśli ofiarnie mężczyźni. To wszystko dobrze świadczyło o pracy kapłańskiej śp. ks. Władysława i o samych parafianach milczańskich. A przecież był u nich proboszczem niecałe 9 lat. 26 grudnia ubiegłego roku doznał wylewu krwi do mózgu i potem przez wiele tygodni walczył o życie, a następnie dzielnie znosił kalectwo, służył im tylko modlitwą i cierpieniem. Kim był, że go tak pokochali? Był człowiekiem dobrym, a nade wszystko dobrym kapłanem.
Piękno Bożego świata ujrzał 11 maja 1938 r. w Jarosławiu. Wychowany przez głęboko religijnych rodziców w cieniu pięknej kolegiaty Bożego Ciała, w atmosferze wielkiego umiłowania Ojczyzny i Kościoła przez mieszkańców Jarosławia. Wzrastał w trudnych czasach okupacji najpierw niemieckiej, a potem sowieckiej jako wzorowy uczeń i ministrant wśród takich wybitnych osobowości jak długoletni tamtejszy proboszcz śp. Władysław Opaliński, a później ks. Bronisław Fila, czy sługa Boża Anna Jenke, o której miesiąc przed śmiercią ks. Władysław na naszym ostatnim zjeździe koleżeńskim właśnie w Jarosławiu dawał piękne świadectwo, że kiedy jako mały, biedny, chłopiec bawił się w parku, podeszła do niego z życzliwością i dała mu parę złotych na słodycze.
W takiej atmosferze, mimo trudnych, wręcz wrogich Kościołowi i kapłaństwu czasach, pobierał nauki w Jarosławiu. Najpierw w szkole podstawowej, a potem w gimnazjum. Po maturze w 1956 r. wstąpił do Seminarium Duchownego w Przemyślu. Choć w tym czasie była ograniczona liczba miejsc w Seminarium, a zgłoszeń było wiele (mówiono, że wtedy było ok. 120 kandydatów), śp. Władziu został przyjęty. Ponieważ na naszym roczniku było trzech kleryków o imieniu Władysław, na każdego inaczej wołaliśmy: jeden był „Władkiem”, drugi „Władziem”, a trzeci, którego pożegnaliśmy w Milczy - „Dziunkiem”. Gdy ktoś zawołał: „Dziunek” - nie było wątpliwości, o którego chodzi.
Był dobrym, wesołym i bardzo lubianym kolegą, nie tylko w czasie seminaryjnym, ale także potem, w kapłaństwie. Świadczą o tym liczne, właśnie przez niego organizowane, zjazdy koleżeńskie. Chyba urządził ich co najmniej 5, a ostatni miał miejsce 29 lipca br. u niego w Jarosławiu, gdzie przebywał pod braterską opieką ks. Franciszka Rząsy.
A zaczęło się od tego, że właśnie u niego, w jarosławskiej kolegiacie, byliśmy prawie wszyscy koledzy na jego prymicjach. On jako jeden z pierwszych miał prymicje właśnie w Boże Ciało, w odpust parafialny. Razem z nim cieszyliśmy z naszego kapłaństwa.
Ks. Władysław jako wikariusz z wielkim zapałem pracował w kolejnych parafiach: w Łączkach Jagiellońskich, Słocinie (gdzie urządził nam pierwszy zjazd na 5-lecie kapłaństwa), w Rzeszowie w parafii Chrystusa Króla i w Brzostku. Stamtąd w 1974 r. poszedł na probostwo w Nowotańcu, gdzie przez 21 lat pięknie pracował. Podziwialiśmy go w czasie urządzanych tam zjazdów koleżeńskich (chyba 2), podziwialiśmy za remont kościoła parafialnego, potem wybudowanie nowego w Woli Sękowej, a przy tym ta jego dynamika w prowadzeniu służby liturgicznej, scholi, wspaniałego duszpasterstwa w tej niełatwej parafii.
W 1995 r. przeniósł się do Milczy. I znowu z wielkim rozmachem przyozdabiał kościół, organizował wzorowe duszpasterstwo, a dla swoich kolegów kolejne dwa zjazdy. Nie szczędził sił ani zdrowia, które coraz bardziej słabło. W końcu choroba go zmogła 26 grudnia ub.r. Wylew, paraliż i cukrzyca zrobiły swoje. Wydawało się, że to już koniec, ale Bóg dał, że dzięki wysiłkom lekarzy i jego silnej woli, zaczynał być samodzielny. Podziwialiśmy jego umysł, kiedy nas witał na zjeździe koleżeńskim w Jarosławiu oraz wielką wiarę i ufność w opiekę sługi Bożej Anny Jenke, o której dawał takie piękne świadectwo, a nawet odczytał modlitwę do niej przez siebie ułożoną w bezsenne noce.
Wydawało się, zwłaszcza po ostatniej rehabilitacji w szpitalu przeworskim, że powoli będzie mógł powrócić do bardziej samodzielnego i normalnego życia. Jednak Bóg inaczej postanowił. Pośpieszył się, aby go zabrać z tego padołu ziemskiego pielgrzymowania, by nagrodzić jego trudy i cierpienia, by mógł dołączyć do grona świętych kapłanów i cieszyć się, daj Boże, z rychłego wyniesienia na ołtarze Anny Jenke. Swoją modlitwą i cierpieniem na pewno wiele przyczynił się do postępu tego procesu beatyfikacyjnego.
Kochany Księże Władysławie, nasz „Dziuniu”!
Dziękujemy Ci za wszystko. My, Twoi koledzy, dziękujemy Ci za Twoją dobroć, gościnność i koleżeństwo. Za to, że kiedy przed 12 laty odszedł po nagrodę do Pana nasz ks. Józiu Niedźwiedź, Ty sam ofiarnie przejąłeś na siebie jego obowiązki i bardzo dobrze z nich się wywiązywałeś. Dziękujemy Ci za Twoje modlitwy zwłaszcza te brewiarzowe w Radio Maryja, w których pamiętałeś o naszych imieninach czy innych uroczystościach i rocznicach. Dziękujemy Ci za Twoje cierpienia i chorobę, którymi w ostatnich miesiącach nas umacniałeś i wspierałeś.
Dziękują Ci parafianie ze wszystkich placówek, w których tak ofiarnie pracowałeś, zwłaszcza wspólnota parafialna z Nowotańca, a szczególnie z Milczy, za wszelkie dobro, które przez Twoje kapłańskie usta i ręce spłynęły na nich. Dziękują Ci zwłaszcza dzieci i młodzież wraz ze swoimi wychowawcami, za Twoje świadectwo życia i gorliwość w ich katechizowaniu.
Żegnamy Cię świadomi, że dokonałeś rzeczy wielkich, choć może dla nas nie zawsze uchwytnych i zrozumianych. Żegnamy Cię my, kapłani, żegnają Cię siostry zakonne, i wszyscy, którzy korzystali z Twojej posługi kapłańskiej w placówkach, do których posłał Cię Kościół.
Służyłeś do końca, wierny w swoim powołaniu Panu Jezusowi i Jego Matce, Kościołowi, Ojcu Świętemu i Biskupowi. „A jeśli kto mi służy - mówi Pan Jezus - uczci go mój Ojciec”.
Ufamy, że Dobry Jezus za przyczyną Niepokalanego Serca Swojej Matki i naszych modlitw przyjmie Cię do swojej chwały, a nam - jeszcze pielgrzymującym do Niego - udzieli łaski dobrego życia.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2004-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Zmarł Papież Franciszek, czas rozpoczynania procesów, nowych impulsów i otwartych drzwi

Dziś rano (21 kwietnia 2025 r.) zmarł Papież Franciszek. Pontyfikat Ojca Świętego Franciszka był pełen podróży, reform, dokumentów, restrukturyzacji instytucji kościelnych, zaangażowania na rzecz pokoju, ubogich i migrantów. Był osadzony na horyzoncie nowości i braterstwa.

Pontyfikat Jorge Maria Bergolio był pierwszym pod wieloma względami. Był on pierwszym papieżem z zakonu jezuitów; pierwszym Papieżem pochodzącym z Ameryki Łacińskiej; pierwszym, który przyjął imię Franciszek bez liczby porządkowej; pierwszym wybranym, gdy poprzednik wciąż żył; pierwszym, który zamieszkał poza Pałacem Apostolskim; pierwszym, który odwiedził kraje, gdzie jeszcze nie był żaden Papież – od Iraku po Korsykę –; pierwszym, który podpisał Deklarację Braterstwa z jednym z największych autorytetów islamskich.
CZYTAJ DALEJ

Daremna byłaby nasza wiara, jeśliby Chrystus nie zmartwychwstał

[ TEMATY ]

homilia

rozważania

Karol Porwich/Niedziela

Rozważania do Ewangelii Mt 28, 8-15.

Poniedziałek, 21 kwietnia. Poniedziałek w oktawie Wielkanocy
CZYTAJ DALEJ

Watykan/ Biuro prasowe: pogrzeb papieża między piątkiem a niedzielą

2025-04-21 19:29

[ TEMATY ]

śmierć Franciszka

PAP/EPA/MOHAMMED BADRA

Pogrzeb papieża Franciszka odbędzie się między piątkiem a niedzielą - przekazało biuro prasowe Watykanu. Decyzja w sprawie daty pogrzebu ma zapaść podczas pierwszej kongregacji kardynałów, czyli ich zgromadzenia. Odbędzie się ono we wtorek rano.

Przypomniano, że zgodnie z normami konstytucji apostolskiej "Universi Dominici Gregis" Jana Pawła II z 1996 roku pogrzeb papieża ma odbyć się między czwartym a szóstym dniem od śmierci.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję