Na tę niedzielną akcję na wrocławskim Gądowie zgłosiło się ponad 40 osób. Przychodzili często całymi rodzinami, zaraz po Mszach św., podczas których księża w ogłoszeniach informowali o niej. Tylko kilku
wolontariuszy ze względu na stan zdrowia nie mogło oddać krwi. 35 osób oddało krew, ratując tym ok. 90 chorych, jak wyjaśnił nam dr Zdzisław Grzelak, pracownik Regionalnego Centrum Krwiodawstwa i Krwiolecznictwa.
- Każda z osób oddaje po 450 ml krwi, a z jednej takiej porcji wykonywane są trzy preparaty: osocze, preparat płytkowy i to, co potocznie nazywamy krwią - czyli krwinki czerwone. Z jednej
takiej porcji otrzymujemy więc preparaty dla trzech potencjalnych biorców. Zatem z dzisiejszej akcji powinno skorzystać 90 biorców - mówi dr Grzelak.
Takie akcje są niezbędne, by uzupełnić braki i poczynić zapasy w Banku krwi. Potrzeby są o wiele większe niż udaje się zgromadzić, pobierając krew od dawców, którzy przychodzą do stacji krwiodawstwa.
To nie wystarcza. Ciągle są braki. Krwi potrzebują ludzie chorujący na białaczkę, w tym wiele dzieci, osoby poszkodowane w wypadkach, chorzy na hemofilię, itd. Dlatego takie akcje Centrum przeprowadza
w różnych miejscach i przy różnych okazjach.
- Bardzo sobie cenimy szczególnie te akcje zorganizowanie w parafiach, przy kościołach, jak w tutejszej parafii. Dlaczego? Bo przychodzą tutaj ludzie bardzo świadomi tych potrzeb, przychodzą
z dobrej woli, chcąc pomóc. Wówczas taka akcja przebiega bardzo sprawnie, ułatwiając nam pracę. Jestem z tego bardzo zadowolony - stwierdza dr Grzelak.
Pomóż w rozwoju naszego portalu