To miasto, którego dawną świetność zbudowano na tkactwie. A w ubiegłym roku minęła 50. rocznica śmierci Wandy Bibrowicz i 100. rocznica zorganizowania pracowni tkaniny artystycznej w Królewskiej Szkole Sztuki i Rzemiosła Artystycznego we Wrocławiu, w której wykładała. Szczegóły jej biografii udało się poznać dzięki dociekliwości prof. Ewy Marii Poradowskiej-Werszler z Wrocławia, założycielki znanej Grupy Tkackiej „10xTak”.
Wanda Bibrowicz urodziła się w polskiej rodzinie szlacheckiej w Grodzisku Wielkopolskim. Zaczęła kierować warsztatami tkackimi we wrocławskiej Królewskiej Szkole Sztuki i Rzemiosła Artystycznego w 1904 r., gdy otwarto w niej pracownię tkaniny artystycznej. Znała tę uczelnię ze studiów, które podjęła w 1896 r. z zamiarem zostania portrecistką. Była skromna, powściągliwa, samodzielna, wykształcona, bardzo zdolna - oceniał ją jej profesor, Max Wislicenus.
To on zaproponował jej kierownictwo warsztatów tkackich, gdy otrzymał propozycję utworzenia pracowni nowoczesnej sztuki tkackiej od Hansa Poelziga. Poelzig, który został rektorem wrocławskiej uczelni na początku XX wieku, zainicjował jej generalną reformę. Był znakomitym twórcą, zaprojektował m.in. Pawilon Czterech Kopuł we Wrocławiu.
Wanda objęła kierownictwo warsztatów po dodatkowych studiach w Berlinie i Monachium. Opracowała własne metody tkackie i program edukacyjny. Realizowała początkowo projekty Wislicenusa, zanim zaczęła własne, oparte głównie na motywach przyrodniczych. Zasłynęła w 1926 r. wspaniałym, malarskim gobelinem Święty Franciszek. W okresie tym powstały też tkaniny do wspaniałej sali ślubów w ratuszu w Lwówku Śląskim, według projektu Wislicenusa. Jeden zniknął w 1945 r. Prawdopodobnie zabrali go przedstawiciele zwycięskiej armii sowieckiej.
W 1911 r. przeprowadziła się do Szklarskiej Poręby Górnej, gdzie założyła „Śląskie Warsztaty Tkactwa Artystycznego” i galerię, w której sprzedawała torebki, poduszki, narzuty itp. przedmioty (obecnie jest tutaj Wielkopolski Bank Kredytowy). Jeśli w jakimś domu zachował się przedmiot z sygnaturą „WB”, to jego właściciel powinien mieć świadomość, że jest w posiadaniu cennego dzieła sztuki.
Pod Szrenicą okrzyknięto Wandę „królową śniegu” (szalała na nartach), działała w Bractwie Artystycznym św. Łukasza, zaprzyjaźniła się z Carlem Hauptmannem, który oszlifował literacko niemiecką wersję Chłopów. Gremium, które zadecydowało o przyznaniu Reymontowi Nagrody Nobla, znało właśnie tę wersję chłopskiej epopei.
Dlaczego wyjechała z Wrocławia? Nie wiadomo. Jej decyzja jest niezrozumiała, bo szkołę, z którą była związana, podniesiono właśnie do rangi akademii i przeżywała rozkwit. Może chciała rozluźnić więzy z Wislicenusem, wiedząc, że pozostając we Wrocławiu nie uda się jej uwolnić spod jego wpływów, a ona pragnęła samodzielności?
Ze Szklarskiej Poręby wyjechała w 1919 r. Za namową Poelziga, który został radcą budowlanym w Dreźnie i zaproponował Bibrowicz i Wislicenusowi utworzenie pracowni artystycznej. Rozwinął się bowiem przemysł tekstylny i wzrosło zainteresowanie tkaniną artystyczną. Pracownia działała w zamku Pillnitz. Wanda prowadziła zajęcia dydaktyczne nawet wtedy, gdy do władzy doszli naziści. Zaciskała zęby, bo nie szczędzono Polce złośliwości. Przetrwała i to.
W 1949 r., mając 71 lat, wyszła za mąż za Wislicenusa. On miał 88 lat, od roku był wdowcem. Życie obojga powoli dobiegało końca. Czyżby uwieńczenie uczucia, które tliło się od lat?
Wanda Bibrowicz nigdy nie wróciła do Polski. Przeżyła z Maxem pięć lat. Były radości, ale więcej było trosk. Wanda straciła wzrok, Max ją przeżył. W jednym grobie obok kościoła Maria am Wasser w Hosterwitz spoczywają obecnie Max i jego dwie żony.
Wanda Bibrowicz zrealizowała ponad sto projektów, przetrwały do dziś 43.
Pomóż w rozwoju naszego portalu