30 grudnia ub. r. tysiące ludzi żegnały zmarłego w Gdyni o. Stefana Miecznikowskiego SJ - legendarnego kapelana łódzkiej „Solidarności”, honorowego członka Związku, honorowego obywatela Łodzi, opiekuna duszpasterstw akademickiego i rodzin, duszpasterza środowisk twórczych, piłsudczyków, harcerzy, żołnierzy AK. Kościół Ojców Jezuitów, jak niegdyś, podczas odprawianych przez niego Mszy św. za Ojczyznę, wypełniony był po brzegi. Łodzianie tłumnie przybyli także na cmentarz na Dołach, gdzie w „bratniej mogile” Towarzystwa Jezusowego spoczęły doczesne szczątki Zakonnika.
Ojciec Stefan pozostał do końca wierny głoszonym ideałom.
W stanie wojennym, w ramach powstałego z jego inicjatywy Ośrodka Pomocy Uwięzionym i Internowanym, organizował pomoc dla prześladowanych - także już po ich powrocie z miejsc odosobnienia - oraz dla ich rodzin, służąc zarówno wsparciem duchowym, jak i materialnym. Było to możliwe dzięki pełnionej przez niego funkcji diecezjalnego referenta ds. duszpasterstwa w zakładach karnych i aresztach śledczych i możliwości odwiedzania osadzonych tam działaczy opozycyjnych. Opiekował się także osobami pozbawionymi pracy i środków do życia. W każdą niedzielę odprawiał Msze św. w intencji Ojczyzny, gromadzące tysiące osób. W kazaniach upominał się o uniwersalne prawa człowieka, o szacunek dla jego godności, stawał w obronie wiary i kultury narodowej. Był wielokrotnie zatrzymywany i szykanowany za „działalność antypaństwową”.
Na sercu leżała Ojcu Stefanowi także jedność „Solidarności” i wierność ideałom z początku lat 80. Niestety, zainicjowane przez niego tuż przed przełomem 1989 r. mediacje między rywalizującymi w „Solidarności” grupami, nie doprowadziły do porozumienia.
Pełna poświęcenia służba sprawom bliźnich zjednała o. Miecznikowskiemu szacunek, miłość i wdzięczność osób, które się z nim zetknęły.
Dzisiaj brakuje nam ludzi będących - jak o. Stefan - punktem odniesienia dla naszych działań, zwłaszcza w stosunku do drugiego człowieka i dla naszego myślenia o Ojczyźnie, o należnych jej obowiązkach i poświęceniu. Coraz mniej jest wokół nas osób będących autorytetami, zdolnych do zasiewania w ludzkich sercach wartości nadrzędnych i prowadzenia rzesz, nie tylko wiernych, ku istocie prawd ewangelicznych.
Pomóż w rozwoju naszego portalu