Metodologiczny i merytoryczny porządek „Sumy teologicznej i filozoficznej” („Contra gentiles”) może być szczególnym wyzwaniem dla mrocznej degrengolady, w jakiej zdaje się być pogrążona współczesna nauka i ludzka myśl. Klarowność dystynkcji i ogromna merytoryczna kompetencja dzieła Akwinaty powinna być wzorem dla wielu naukowych współczesnych szarlatanów.
Reklama
Szacunek dla nauki z jednoczesnym dostrzeganiem jej ograniczeń mógłby wiele dać do myślenia ciągle jeszcze obecnemu tu i ówdzie ideologicznemu scjentyzmowi. Czego zatem, gdybyśmy potrafili wsłuchać się w rytm jego dzieła, mógłby nauczyć nas Mistrz z Akwinu?
Reklama
Konsekwentnie nauczał, iż człowiek do dwóch porządków przynależy: doczesnego i wiecznego, materialnego i duchowego, porządku rozumu i wiary. Nie są one od siebie wszakże radykalnie rozdzielone, sobie wrogie (choć odróżniać je należy), ale na siebie otwarte i ku sobie skierowane. Tylko ich współpraca może przynieść efekty w postaci integralnej wizji sensu ludzkiego życia. Wobec tej szerokiej i inspirującej myśli Tomaszowej blado wygląda współczesne przytłoczenie człowieka doczesnością, redukcja jego bogatego bytu do tego wyłącznie świata, krzykliwa ideologia sekularyzmu.
Całe dzieło św. Tomasza jest rehabilitacją porządku doczesnego, naturalnego, jednakże pełne jego wyświetlenie ma miejsce wówczas, gdy podporządkujemy go wiecznemu porządkowi i w tej perspektywie nań spojrzymy. Nie waha się zatem Tomasz zaufać przyrodzonemu rozumowi i powierzyć mu rolę przewodnika w poznawaniu rzeczy tego świata. Bowiem lepsze poznanie dzieła Stwórcy pomoże w pewniejszym do Niego pielgrzymowaniu. Studium filozofii niezbędne jest zatem, aby wiedzieć, jak się rzeczy mają. Odwaga prawdy, obecna w całym dziele Akwinaty, przejawia się nade wszystko w przeświadczeniu, że rozum może dotrzeć do istotowych struktur rzeczywistości, mozolnie zgłębiając jej niewyczerpalne bogactwo. Aby tak się jednak stało, musi wobec rzeczywistości zająć stanowisko kontemplacyjne (intelektualnego oglądu, usilnego wsłuchiwania się w rytm świata) i dopiero w zgodzie z jego pulsowaniem podejmować projekty i poddawać je realizacji. Tymczasem wyzwolony z wszelkich ograniczeń rozum współczesny wysnuwa arbitralne projekty, których realizacja jest wtłoczeniem rzeczywistości w ich fantazyjne (fantasmagoryjne) ramy, i tym samym dewastacją świata. Tak było z projektem komunizmu (z wyabsolutnionymi żelaznymi prawami historycznego przeznaczenia), projektem kapitalizmu (z takimiż bezwzględnymi prawami rynku), czy jest obecnie z projektem inżynierii genetycznej (z ideologicznym przeświadczeniem o ostatecznym dyktacie genów i determinizmem genetycznym).
Intelektualizm Tomasza (tak nazwał jego stanowisko śp. profesor S. Swieżawski) może być znakomitym lekarstwem na chorobę ekspansywnego racjonalizmu, który, używając instrumentalnego czy proceduralnego rozumu, sprawia, że nauka staje się mozaiką doraźnych umiejętności, techniką bezwzględnej eksploatacji świata i narzędziem w służbie władzy. Tylko rozum pracujący na materiale dostarczonym przez kontemplujący intelekt (docierający do rzeczywistości takiej, jaka jest) może funkcjonować prawidłowo. Rozum taki nie może wejść z konflikt z Objawieniem, zaś prawda naukowa w niczym nie przynosi uszczerbku prawdzie wiary.
Maksymalizm epistemologiczny (przeświadczenie, że docieramy do rzeczywistości takiej, jaka jest, przekraczając świat fenomenów) łączy Tomasz z ogromną pokorą intelektualną.
Uważa on mianowicie, że nie jest człowiekowi dana w jego kondycji pielgrzyma pewność absolutna. Zawsze musi zadowalać się prawdami cząstkowymi, ale to właśnie one pozwalają w trudzie przedzierania się ku Bogu, mozolnie składać coraz pełniejszy obraz człowieka.
Wobec tej przyrodzonej niewydolności rozumu pozostaje zdanie się na pewność wiary, które również posiada charakter racjonalny. Wiara bowiem jest rodzajem racjonalności, tym bardziej, że jest darem i propozycją rozumnego Boga. Mocna wiara Tomasza w rozumność wszechświata (jest on wszakże tworem mądrości Bożej) może być z kolei lekarstwem na postmodernistyczną rezygnację z rozumu w imię myśli słabej (wyrażenie sformułowane przez G. Vattimo, włoskiego postmodernistę), która prowadzi dowolne gry ze światem, rozpływającym się wraz z człowiekiem we mgle nieznośnej lekkości wszystkiego.
Za papieżem Leonem XIII pozostaje powtórzyć: Ite ad Thomam, idźmy do Tomasza, szukając u Niego sposobu na prowadzenie poważnego i prawomocnego dyskursu o Bogu, człowieku i świecie.